Dziś na blogu chciałbym odnieść się do jednej kwestii.. Wprawdzie trochę już przebrzmiałej, ale od dawna nosiłem się z zamiarem skomentowania sytuacji jaka wynikła w związku z rządowym pomysłem ograniczenia nadużyć związanych z działalnością tzw receptomatów. Pomysł może i był dobry, bo chodzi przecież o nadużycia związane z pozyskiwaniem leków odurzających w sieci (nie tylko), które stosowane niezgodnie z zaleceniami, zbyt długo silnie uzależniają, lecz sama realizacja tego pomysłu wolała o pomstę do nieba! Uważam, że zanim ktokolwiek się zabierze za tak poważne przedsięwzięcie powinien najpierw zdobyć jakąś elementarną wiedzę, zasięgnąć opinii specjalistów w tej dziedzinie, by dowiedzieć się jak to zrobić, by sama operacja została przeprowadzona właściwie bez jakichkolwiek wpadek.
Niestety, tak się nie stało, bo to co zrobiono, to cytując wypowiedź jednego z moich kolegów z forum, dla osób uzależnionych od leków :
„Tradycyjnie , jak to u nas .. Chcieli usadzić automaty receptowe w necie , ale strzelili niedopracowaną, na wpół sprawną rakietą jądrową od której cała Polska dostała odłamkami!”. A ja dodam od siebie, że ucierpieli wszyscy, w tym osoby, które legalnie (powiedzmy) zażywają benzodiazepiny jak i leki opioidowe, z zaleceń lekarskich, a nawet osoby w hospicjach, dla których te środki opioidowe są koniecznością w terapii bólu.
Z dnia na dzień zablokowano w systemach komputerowych możliwość wypisywania recept na silne leki uspokajające z grupy benzodiazepin, leki nasenne (Z – drugs) oraz na narkotyczne leki przeciwbólowe. Spowodowało to bardzo duże zamieszanie oraz skrajne emocje zarówno wśród lekarzy, ale przede wszystkim przerażenie u osób, które stosują te specyfiki stale, a szczególnie tych, którzy przyjmują je od dłuższego czasu.
Naturalnie rodzi się od razu pytanie, ale zaraz.. , czy to nie są te leki, które są przeznaczone do krótkiego stosowania i których nie powinno się przyjmować stale przez dłuższy czas ?. No tak, te.. ale polska rzeczywistość jest taka, że te leki te są od lat nadużywane przez ludzi cierpiących na różne zaburzenia psychiczne i nie tylko i złożyło się na to przynajmniej kilka czynników, z których część jest zupełnie niezawiniona przez pacjenta. Większość z tych osób jest już od dawna od nich uzależniona fizycznie i psychicznie. Duża część z nich wciąż nie zdaje sobie z tego zupełnie sprawy.
Można szukać różnych usprawiedliwień, na sytuacje jaka teraz jest, ale nie zmienia to w żaden sposób faktu, że nadużywanie tych specyfików prowadzi do poważnego uzależnienia – lekomanii -, która jest poważną chorobą niosącą z sobą wiele negatywnych konsekwencji, chorobą zagrażającą zdrowiu i życiu.
Wracając jednak do działań rządu to po tym co się zadziało wydaje się, ze osoby odpowiedzialne za ten pomysł i działania zupełnie nie wiedziały, że leków uspokajających z grupy benzodiazepin i z-drugs, jak i zapewne opioidów także, branych miesiącami, latami nie można odstawić nagle, z dnia na dzień. Grozi to wystąpieniem bardzo poważnych objawów abstynencyjnych ! Niektóre z nich to : drgawki, konwulsje, epizody padaczkowe, halucynacje, osłabienie, zlewne poty, napady paniki, depresja, napady agresji, bezsenność, nadwrażliwość na bodźce. derealizacja, depersonalizacja, zaburzenia widzenia, zaburzenia równowagi i wiele wiele innych w zależności od indywidualnych reakcji organizmu.
Dlatego, do rozwiązania tego problemu moim zdaniem należałoby podejść z dużą empatią i rozwagą. Nie jest tu potrzebna rewolucja, a spokojne, przemyślane, stopniowe, raczej długofalowe, systemowe działania. Nie będzie to proste, będzie to bardzo trudne, dlatego być może potrzebne tu będzie opracowanie metody, programów wsparcia zarówno medycznego, jak i psychologicznego dla osób uzależnionych, które będą musiały się zmierzyć z swoim, czasem wieloletnim uzależnieniem.
Chodzi tu np o fachowy, bardzo stopniowy detoks wg wiedzy zawartej w najnowszej literaturze medycznej, zgodnie z standardami przyjętymi na oddziałach specjalizujących się odstawianiu leków z grupy benzodiazepin (oddział F3 OLZA Instytutu Neurologii i Psychiatrii w Warszawie), terapię uzależnień, jak również psychoterapię problemu pierwotnego, jeśli okazałoby się, że osoba cierpi na zespół „podwójnej diagnozy” .
Ostatecznie, z tego co słyszałem, ministerstwo zdrowia zdjęło swoje blokady wycofując się z pomysłu, ale nie całkowicie i chyba tylko tymczasowo, bowiem dochodzą do mnie głosy, ze część ludzi zdobywa swoje leki wciąż bez żadnego kłopotu a inni wprost przeciwnie, mają z tym duże problemy. To co udało się wprowadzić i co całkowicie popieram, to to, że lekarz psychiatra na życzenie ma mieć teraz dostęp do internetowego konta pacjenta (IKP) co daje mu całkowity wgląd we wszystkiego leki, ich rodzaj, nazwy i ilości jakie zostały dotychczas przepisane danej osobie. Do tej pory nie było to w żaden sposób kontrolowane
Wielu uzależnionych od leków, czy innych substancji o wysokim potencjale uzależniającym zaopatrywało się często u kilku różnych lekarzy, którzy wzajemnie o o sobie nie wiedzieli (doctor shopping), zatem też nie znali realnej ilości danego leku, który przyjmuje uzależniony pacjent. Oczywiście znaleźli się wśród nich tacy, którym na tej wiedzy wcale nie zależało, bo liczył się tylko interes . Myślę, że wprowadzenie elektronicznych recept i internetowych kont pacjentów, w których te recepty są rejestrowane jest dużym i dobrym krokiem, ku ograniczeniu nadużyć w dystrybucji leków uspokajających i przeciwbólowych opioidowych w przyszłości, choć nie jest rozwiązaniem idealnym, który rozwiąże problem w 100% tu i na teraz, dlaczego?
Dlatego, że z IKP jeszcze nie wszyscy korzystają .. Podobno ok 30% polskiego społeczeństwa korzysta wciąż z papierowych recept i nigdy nie logowało się na swoje IKP. Prawdopodobnie są to starsi ludzie, którzy ze względu na różnice pokoleniowe nie są zbyt biegli w obsłudze komputera i korzystania z internetu. W takich przypadkach podobno istnieje ryzyko, że właśnie tu może dochodzić jeszcze do nadużyć, przez osoby, które będą chciały dalej zarabiać na sprzedaży leków. No ale jak to się mówi pierwsze koty za płoty, w sumie to nawet nie spodziewałem się, ze tak szybko pojawi się taka baza danych w Polsce, która pozwoli lekarzowi mieć wgląd w to, co pacjentowi przepisano wcześniej, a to już moim zdaniem dużo. Być może w przyszłości będzie można w zrobić jeszcze więcej w tej kwestii.