W tym cyklu wpisów o lekomanii postanowiłem zebrać i wypisać znane mi zarówno z literatury fachowej, jak i z autopsji, jak również z wymiany doświadczeń z innymi ludźmi cierpiącymi na uzależnienie od leków, z którymi korespondowałem przez ostatnie 4 lata, niektóre negatywne konsekwencje nieleczonej lekomanii, jak również zagrożenia wynikające z samego użycia tych substancji, gdy nie jest ono zgodne z zaleceniami..
Przy czym pisząc zalecenia ja mam tu na myśli głównie to co podaje na ten temat Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), jak również producenci poszczególnych leków w ulotkach Niestety spotkałem się już nie raz z tym, że owe zalecenia są ignorowane nie tylko przez pacjentów, ale niestety, również przez samych lekarzy (w tym psychiatrów) co prowadzi w prostej linii do lekomanii, która jest później trudna do leczenia.. Zarówno jedni i drudzy ustalają własne reguły..
A jakie są znane mi konsekwencje uzależnienia od leków (i zagrożenia) (?)
Zacznę od zagrożeń, oto one:
zwiększone ryzyko wypadków podczas poruszania się w ruchu ulicznym
Jest to ryzyko spowodowane osłabieniem zdolności psychomotorycznych, szczególnie groźne, gdy ktoś pod wpływem leków prowadzi auto lub inny pojazd. Taki depresyjny wpływ wywierają na centralny układ nerwowy człowieka benzodiazepiny. Mam tu na myśli obniżenie refleksu, czyli szybkości reakcji na określone bodźce zewnętrzne, zdolność koncentracji i trzeźwej oceny sytuacji, zarówno w przypadku, gdy jest się kierowcą samochodu, jak i osobą jadącą na rowerze lub np pieszym przechodzącym przez przejście ulokowane na ruchliwej ulicy.
Dlatego też w polskie prawo stanowi, że nie można prowadzić samochodu pod wpływem leków z grupy benzodiazepin, określa to Polski Kodeks Drogowy, a obecne narkotesty wykrywają obecność tych substancji w organizmie człowieka.. Wynika z tego, że po zażyciu leków z grupy BDZ trzeba unikać siadania za kółkiem i poruszać się pieszo, albo siedzieć na tyłku w domu, jak wielu chorych na różne dolegliwości
Jeśli ktoś jeździć, to robić to wyłącznie na własną odpowiedzialność i ryzyko, będąc świadomym możliwych konsekwencji..
Jednakże wiele osób stale i od dawna przyjmujących BZD, na co dzień jakoś funkcjonujących w życiu i często nawet nieświadomych swojego uzależnienia siada za kierownicą nie zdając sobie sprawy z tego, że benzodiazepiny działają na mózg podobnie jak alkohol.. Literatura naukowa podaje, że istnieją przypuszczenia (artykuł prof. H. Ashton), że niektóre wypadki, które wydarzyły się na drodze, w przeszłości, a których przyczyny nie zostały nigdy wyjaśnione mogły być np spowodowane przez osoby będące pod wpływem leków BDZ. O swoich własnych doświadczeniach w tym zakresie wspominałem już min. w wpisie pt “ benzodiazepiny, a jazda samochodem”..
zwiększone ryzyko wypadków podczas obsługi urządzeń mechanicznych w ruchu
Nie doświadczyłem, ponieważ do tej pory pracowałem jako pracownik umysłowy w biurze, ale chyba nie tak trudno wyobrazić sobie osobę cierpiącą na lekomanię, która pracuje przy pile tarczowej lub prasie hydraulicznej, tudzież obsługuje suwnicę w dużym zakładzie, lub osoby pracujące przy wszelkich urządzeniach w ruchu np frezarka, tokarka i co może się stać, gdy ten człowiek ma opóźnione reakcje, jest ospały, gdyż jest stale pod wpływem leków uspokajających (benzodiazepin)
zaburzenie koordynacji ruchowej
Zażywanie benzodiazepin może powodować także zaburzenie koordynacji ruchowej, którego konsekwencją mogą być upadki, złamania, szczególnie dotyczy to osób starszych, u których już z racji samego wieku ta koordynacja i refleks jest gorsza, a kości jak wiadomo, zrastają się u nich bardzo powoli. Także upadki z wysokości, w przypadku osób pracujących np na budowie, rusztowaniach, dużych konstrukcjach.
Pewnego razu będąc pod wpływem benzodiazepin (Clonazepamu) i chcąc popisać się przed swoim młodszym bratem bardzo niefortunnie upadłem na beton, wykręcając sobie nogę.. Próbowałem wykonać technikę kopnięcia z półobrotu (kiedyś trenowałem karate z naciskiem na słowo “kiedyś”!),– efekt (?), zerwane wiązadło w lewym kolanie, koszmarny ból, 6 tyg w gipsie, od stopy po pośladek, poruszałem się o kuli, a był środek lata, okropne upały.
Można by rzec, że wypadek, jak wypadek, każdemu może się przytrafić, ale jednak człowiek mający jasny i trzeźwy umysł jest bardziej rozsądny i lepiej potrafi ocenić swoje aktualne fizyczne możliwości, jest bardziej ostrożny, człowiek po benzodiazepinach, czy alkoholu jest po prostu jak na pewnym „rauszu”, odhamowany, nie do końca sobą, ma większą „fantazję”, niestety, czasem brzemienną w skutkach! Pamiętam kolegę, który kiedyś na imprezie założył się, że zrobi turecki szpagat (nigdy się wcześniej nie rozciągał).. no i uparł się i zrobił !! Gdy wytrzeźwiał, przez dwa tygodnie ledwie mógł chodzić..
Z tą nogą i gipsem pojechałem później na detoks, gdyż miałem umówiony wtedy termin.
upojenie patologiczne
To stan, który może wystąpić u osoby zażywającej „benzo” na skutek połączenia dawki leku uspokajającego (benzodiazepiny) lub nasennego z jakąś, nawet niewielką ilością alkoholu, czego wynikiem może być nagła utrata przytomności.. Zdarzyć się to może szczególnie u osób na początku brania lub doraźnie zażywających ten rodzaj leku, u których nie rozwinęła się jeszcze tolerancja organizmu. Może to przydarzyć się nam w publicznym miejscu i narazić nas na krępującą sytuacje, wstyd, nie mówiąc o innych niebezpieczeństwach lub różnych nieprzewidzianych zachowaniach, które mogą stać się naszym udziałem. To właśnie Flunitrazepam (Rohypnol) jedna z benzodiazepin jest słynną „pigułką gwałtu„, w odpowiedniej dawce, pomieszana z alkoholem może namieszać w głowie, otumanić
Znam opowieść kobiety uzależnionej od benzodiazepin, która po wypiciu pewnej dawki alkoholu traciła świadomość, zasypiała przy stole na imprezie, w towarzystwie, a nawet w publicznej ubikacji ..
wpływ benzodiazepin na życie seksualne
Trzeba powiedzieć też szczerze o tym, że benzodiazepiny znacznie obniżają libido, a może nawet go całkiem „zabijają”, choć pewnie różne leki z różną siłą..
Dzieje się tak, że tłumiąc lęk i silnie obniżając napięcie mięśni szkieletowych (szczególnie w przyp. przeciwpadaczkowego Clonazepamu) jednocześnie obniżają w prostej zależności napięcie seksualne, bo napięcie, to napięcie, bez znaczenia od jakiego bodźca pochodzi i jak zażyjemy lek, który mocno nas uspokaja, działa depresyjnie na centralny układ nerwowy, to on rozluźni nam „wszystko” dosłownie, co ma przecież wpływ na obniżenie popędu seksualnego
Jako, że jestem żonaty, a sam seks jest ważną dziedziną mojego życia, to w trakcie uzależnienia od leków, gdy tolerancja na substancje czynną wzrosła i już leki nie działały tak efektywnie, to oczywiście seks uprawiałem, lecz nie był to taki sam seks z naturalnym wyostrzeniem zmysłów i doznaniami, jak wtedy gdy człowiek nie jest pod wpływem żadnych leków
Pamiętam natomiast prawidłowość, że po każdym pobycie na oddziale detoksykacyjnym lub w trakcie przebywania na jakimś oddziale nerwic lub ośrodku, gdy w okresie czasowego odstawieniaClonazepamu mój popęd seksualny był wyraźnie silniejszy, muszę przyznać się, że zaczynałem ogólnie silniej “reagować” na wszystkie kobiety, nawet zbyt silnie..
Podobnie mieli pacjenci uzależnieni od alkoholu po jego odstawieniu.
benzodiazepiny, a sen
Chyba już o tym pisałem, a może nie (?) Nie pamiętam, a nie chce mi się czytać wszystkich wpisów w tył :), więc wspomnę o tym raz jeszcze: – po benzodiazepinach dobrze się nie śpi! Taką informację otrzymałem od swojej Pani dr psychiatry z ośrodka leczenia uzależnień, słyszałem to też z jakiegoś innego źródła..
Dowiedziałem się, że można subiektywnie odczuwać poprawę jakości snu, gdyż ktoś, żyjący wcześniej w silnym lęku, w momencie zażycia leku staje się znacząco spokojniejszy, a więc ma większą gotowość do spania, lecz, podobno, nie ma to realnego przełożenia na stopień zregenerowania się naszego organizmu po takiej nocy, gdyż benzodiazepiny bardzo spłycają sen zaburzając głęboką fazę snu, więc człowiek może przespać całą noc, a następnego dnia czuć się zmęczonym..
Dlatego wprowadzono z-leki nasenne nowej generacji (Zolpidem, Zopiclon), które zostały zaprojektowane tak, by tylko ułatwić moment zaśnięcia (krótki okres półtrwania 1.5-2 h) i być szybko wyeliminowane z organizmu, by człowiek przez dalszą część nocy już spał normalnie, bez zaburzania głębokiej fazy snu, niestety, również silnie uzależniają
Pamiętam, że przez lata zażywania wysokich dawek Clonazepamu nic mi nigdy się nie śniło, po prostu pustka, nic..Po odstawieniu benzodiazepin zaskoczeniem było dla mnie powrót snów. Podczas zażywania benzodiazepin ogólnie byłem mniej lub bardziej senny w ciągu dnia, więc trudno mi w ogóle ocenić, czy się wysypiałem,czy nie, pamiętam jednakże, że po przyjściu z pracy zwykle padałem na łóżko i spałem 2-2.5 h.. cdn
Zobacz następny wpis pt :
„Konsekwencje uzależnienia od leków uspokajających (benzodiazepin) cz.II”..
Zacząłem brać narkotyki w wieku 13 lat. Narkotyki towarzyszyły nam od zawsze. W wieku 16 lat wyszłam za mąż za 27-letniego mężczyznę, aw wieku 18 lat urodziłam pierwszego syna. Byłam żoną i matką, będąc jeszcze dzieckiem. W wieku 32 lat miałem 4 dzieci i nie miałem opieki nad żadnym z powodu zażywania narkotyków.
Przez większość życia byłem zagubiony i załamany i nie miałem możliwości prowadzenia trzeźwego życia. Biegałem po narkotyki lub leki na zdrowie psychiczne, próbując poradzić sobie z głęboko osadzonymi ranami w moim sercu, ale uzdrowienie nigdy nie nadchodziło.
Szybko znalazłem się w więzieniu, a moje szóste dziecko było w areszcie DCS. Potrzebowałem pomocy, więc pewnej nocy wołałem o pomoc w celi więziennej i ktoś usłyszał moje wołanie. przedstawił mnie dr Alashira, poznaję opcje, niż spróbować, daje mi nadzieję. powiedział, nie martw się, znowu będzie dobrze. Tam znalazłam pomoc i uzdrowienie, którego zawsze szukałam, on mi pomógł mnie uratować..Dajcie mi znane życie..Proszę nie traćcie nadziei jeśli macie trudności w życiu..skontaktuj się z dr ALASHIRA już dziś on Ci pomoże …e-mail dralahalah@gmail.com +2348115720823…
Piotr Przemek K
To nie tak,Teściowa mojej Córki,ma 2 Synów,Ojciec tego -Alkoholika,(Piotra)nieznany,a Córki (Marcin)jest po Ojcu -Alkoholiku,który jak pisałam,w momencie bez terapii,odstawił sam alkohol,dowiedziawszy się,że ma pochodzenie Niemieckie,załatwił wszystkie papiery,i wyjechał,tam otworzył Firmę-Robią Meble do Ikeii,a Gotryd ,jest Szefem.Jest często w Polsce,ma drugą -Żonę,którą utrzymuje w Polsce,żyje normalnie,jeżdzi autem ,Nawet rozmawia ,z Piotrem,żeby coś, zrobił ze swoim życiem.Piotr,i jego Żona byli narkomanamii,tak się poznali,gdzieś kupując,narkotyki ,tylko -nie znam się,jakie twarde czy inne,Agnieszka,jego Żona była uzależniona od gier jakiś internetowych i narkotykii,ale w momencie jak się dowiedziała,że jest w Ciąży (15 -lat temu ) skończyła ,również sama ze wszystkim,i Piotr również,potem zaszła z drugi raz w Ciąże,było ok,i jest ,lecz Piotr nie dał rady,wrócił do nałogu-Alkoholizmu,i tak też się rozstali,około rok temu,Żonę -złapał na randkach w internecie,i znalazł w Hotelu z Murzynem.ot ..
To tak,jak ja-normalnie palacz,aby wyjść z nałogu,potrzebuje ,czasu,czy jakiś innych rzeczy,ja w dzień wejścia do Szpitala,nie zapaliłam, już ani jednego papierosa.Pozdrawiam Dorota
Fakt- każdy z nas jest odosobnionym przypadkiem i problemy każdego ..wymagają innej analizy. Skoro -Ludzie potrafią,sami zaprzestać-nadużywania Alkoholu,spożywając go -wcześnie przez 20,czy 30 -lat,i nagle -postanawia-ot od jutra nie piję,i tak też się dzieje….
Kolejny przykład..osoby mi znanej ,bez terapii,odstawienie w jeden dzień…
Dzisiaj-jest Szefem własnej, Firmy w Niemczech.Pozdrawiam ,Miłego Dnia 🙂
Witam,jak już kiedyś wspominałam,znam osoby,które miały lęki,depresje..i są do dnia dzisiejszego, bez wszelakich objawów.
Teściowa mojej Córki (63 lata) jest po -próbach samobójczych,oczywiście-ponad 30-lat temu,z depresją,nerwicą,lękami …itd.Po Sanatoriach,ale wszystko -odbyło się u niej bez leków,pomogła jej -Przyjaciółka,nie-Psycholog,nie Psychoterapeuta…i nadal,przeżywa traumy-syn 37 lat-Alkoholik,itd…ale -walczy ze sobą,bez leków,jedynie co -to wymioty ,biegunki,Zespół jelita drażliwego w silnym stresie.Ale pracuje,jest Geodetką,czyli -jak to wytłumaczyć?-hmmm Pozdrawiam
Hej Dorota!
Oczywiście ludzie są różni i różna jest ich skala problemów, są ludzie, którzy jakoś sobie radzą w życiu pomimo swoich problemów emocjonalnych i są ludzie którzy sobie nie radzą, popadają w uzależnienia, zapijają się, popełniają samobójstwa, lądują w więzieniu (znam takie przypadki)..Są też ludzie, którym jakieś wydarzenie losowe, konkretna, wartościowa osoba (nie psycholog), wspólnota uzależnionych, wiara katolicka (lub inna) lub coś innego pomaga..Znam osobiście osobę, która wiele lat nadużywała alkoholu, ale dostała udaru i zwyczajnie, ze względów zdrowotnych przestała pić, inna ma poważne kłopoty z sercem, jest po bypassach, czeka na przeszczep i też od dawna nie pije, znam też wiele osób, których spotkałem na terapii odwykowej, którzy bez pomocy specjalistów sobie nie radzili i musieli poddać się leczeniu, więc nie ma reguły..Druga rzecz, to że ktoś nie pije, nie bierze leków, nie oznacza, że się jest wolnym od problemów, że jest szczęśliwa..
No tak, ludzie radzą sobie bez pomocy lub zdaje im się, że sobie radzą..Wiesz, po latach uczestnictwa w różnych terapiach wiem, że alkoholizm syna teściowej, może być ściśle powiązany z problemami emocjonalnymi teściowej lub teścia, bo pewne zaburzenia, dysfunkcje dziedziczy się w sposób „psychologiczny” często po rodzicach, wynosi z domu, a często jest tak, że jak dana osoba poddaje się terapii, to jej pozytywne efekty na zasadzie „zespołu naczyń połączonych” przechodzą na osoby bliskie, zmierzam do tego, że czasem terapia rodziców pomaga wyleczyć także problemy ich dzieci..Kolejna rzecz, słyszałem coś takiego, że w temacie terapii nerwic, fobii, jest taka zasada, że leczyć się powinno takie przypadki, w których nerwica ma tak niekorzystny wpływ na człowieka, że zaburza jego normalne funkcjonowanie, człowiek jest bardziej nieszczęśliwy, niż szczęśliwy, a przypadki, gdy ludzie sobie jakoś radzą nie wymagają leczenia, o tym powinien decydować już sam człowiek..Przykłady, ktoś kto się boi jeździć windą może np wchodzić po schodach i tylko na zdrowie mu to wyjdzie, ktoś kto się boi tuneli może je również omijać i też nie ma to jakiegoś znaczącego wpływu na jakość jego życia..
Po przeczytaniu artykułu naszła mnie taka myśl. Czy osoba uzależniona od zażywania leków uspakajających ma szansę wyrwać się od tego uzależnienia i np. zastąpić lekarstwa na uspokojenie jakimiś innymi środkami? Np. Jakimś naparem ziołowym, bądź jakimiś pracami uspakajającymi? Czy to już jest tak, że taka osoba musi brać lekarstwa cały czas, tylko w zmniejszonych dawkach?
Uważam, że tak, może się wyrwać, choć jest to bardzo trudne, nie polega to jednak na zastąpieniu jednych leków, kolejnymi z tej grupy lub o zbliżonym działaniu, ponieważ to będzie takie samo lub kolejne uzależnienie..Z drugiej strony, nie można też takiej osobie odstawić leków do zera i pozostawić ją z „niczym”,bo wtedy na pewno, prędzej, czy późńiej taka osoba wróci do leków..Najskuteczniejsze leczenie wszelkich nałogów przynosi psychoterapia, ponieważ każde uzależnienie, jak mi kiedyś powiedziała znajoma lekomanka, obecnie terapeutka, „zaczyna się i kończy w naszej głowie”, czyli psychice, określone negatywne myśli, wyobrażenia, przekonania, postawy, przykre wspomnienia z różnych traum życiowych sprawiają nam uzależnionym cierpienie, które dotychczas tłumione były uspokajaczami, ale one nie usuwają przyczyn, tylko działają na objawy..Więc to „coś” w miejsce leków, to nie kolejne leki, ale jakiś rodzaj wsparcia terapeutycznego, pewne instrukcje, jak pozbyć się cierpienia bez udziału leków, a przede wszystkim usunąć powód tego cierpienia, a nie tłumić objawy kolejnymi dawkami leku
ja chce zastapic klonazepam a zazywam 2 mg dziennie na relanium nie wiem czy to tak mozna lub poradzcie czym to dziadostwo zastapic
Myślę, że najlepiej by było, gdybyś skonsultowała to z lekarzem, a najlepiej swoim psychiatrą, ponieważ nigdy tak naprawdę nie wiadomo jak nasz organizm zareaguje (?).. (wahania osobnicze) Wiesz, ja nigdy przy odstawce nie dostałem epizodu padaczkowego, ani drgawek, a brałem Clonazepam 9 lat, w końcowym okresie nawet w dawce 30 mg na dzień !!, ale znam ludzi, którzy po mniejszej dawce dostawali..Niby Relanium też czasem stosuje się w padaczce, więc teoretycznie nie powinno się nic dziać, przy takiej zamianie, bo to praktycznie ta sama grupa związków, ale ważne, by pamiętać, że wg tabeli prof H.Ashton (znajdziesz na podstronie mojego bloga pt „Materiały” – tutaj..) 2 mg Clonazepamu = 40 mg Relanium