UA-43269020-1

 uzależnienie od leków

Witam i znów przepraszam za przerwę, lecz taka mała ciekawostka na początek, zgodziłem się wziąć udział w reportażu (artykule) traktującym o lekomanii, jej przyczynach, moich aktualnych problemach (fobii społecznej, agorafobii) itd., który ukaże się w wersji elektronicznej na jednym z znanych portali internetowych, więc od jakiegoś czasu współpracuje z jedną sympatyczną Panią dziennikarz odpowiadając na jej pytania, w artykule weźmie udział jeszcze jedna osoba, ale póki co cicho, sza! Pożyjemy, zobaczymy:), jak wypali, to może będzie to coś fajnego i pożytecznego, oby!..

Dziś trochę nietypowo i zanim opublikuje następny wpis o moim pobycie w szpitalu w Komorowie chciałbym przytoczyć w całości jeden list maila (na co dostałem zgodę), który jakiś czas temu otrzymałem od jednego człowieka, bynajmniej nie po to, by jakieś epistoły pochwalne zamieszczać na swój temat, ale by dać świadectwo, że można wyjść z lekomanii, a nawet krzyżowego uzależnienia, lekomania-alkoholizm i to 40-stoletniego!!!. Czego wszystkim zmagającym się z tym problemem gorąco życzę (wyzdrowienia, nie uzależnienia! :)..)..

Dziękuje”..


..„za to że dajesz nadzieję a może nawet wiarę tym którzy (możliwe że nawet nie wiedząc) wciąż łykają prochy. Zmagają się z coraz większymi dawkami nie mając pojęcia co powoduje że muszą. Byłem jedną z kilku osób które kiedyś próbowały stworzyć mityng dla lekomanów.

Moja mamusia karmiła mnie prochami już w kołysce. Przez ponad 40 lat moje życie trwało dzięki prochom a potem w połączeniu z alkoholem i nie znałem innego życia. Nie zdawałem sobie sprawy jak wielkie spustoszenie używki robią w moim życiu. Jakie wartości, wspólne dla wszystkich ludzi tracę i jak bardzo oddalam się od ludzkich zachowań. Życie moje stało się zależne od ilości spożywanych prochów. We wczesnym dzieciństwie były to środki głównie przeciw bólowe, które spożywane w dużych ilościach ale jednak pod jakimś nadzorem w domu nie wystarczały ilościowo, więc nauczyłem się je wyłudzać, wypraszać, kraść etc, byle tylko łyknąć tego „balsamu”.

Z czasem przez prochy zostałem wśród ludzi sam z moją miłością do używek. Ego…… czy człowiek cierpiący(?), ale kto to zrozumie?!!. Moje uwolnienie było właściwie wymuszone przez pierwotne pragnienie życia choć nie mogłem pomyśleć o tym co mogłoby być dostatecznie wartościowe by chcieć żyć. Umierałem na strach pod opieką psychiatry ale żadne dawki niczego nie były w stanie spowodować wyjścia z depresji. Żadnej huśtawki: depresja-euforia. Istniała tylko ciężka depresja i nie umiałem odczuć różnicy czy była krańcowa czy mniejsza.

Pewien lekarz (św. p.), de facto też lekoman, nafaszerował mnie taką dawką różnych substancji, że przez krótką chwilę (dosł. mgnienie) miałem możliwość dostrzec (czyt. poczuć) choć mały powód wielkich ludzkich potrzeb. W tym mgnieniu postanowiłem żyć. Przeciwstawić się lękowi, który, jak sam wiesz, jest często iluzją wyprodukowaną na własne potrzeby. Tak jak ból fizyczny u uzależnionego od środków przeciwbólowych.

Nie było to łatwe i nikomu nie polecam tak drastycznego odstawienia, ale przetrwałem. przez ponad 4 lata nawet aspiryny nie. Tak jak alkohol jest potępianym społecznie, tak odwrotnie bywa z lekami. Bliscy, czy obcy w swym miłosierdziu i własnym rozumieniu dobra innych zawsze powiedzą „tylko się lecz” albo „nie zapomnij wziąć tabletek”.

Na Twój blog trafiłem zupełnie przypadkiem i wcale nie czytałem do końca (może innego dnia). Zbyt wiele widziałem przez te lata ludzi którym lekarz bez opamiętania przepisują różnych specyfików jak stilnox czy inne …zepamy.

Zbyt wielu ludzi łykających na każde pomyślenie ibupromy, paracetamole, pyralginy etc a także na zapas, bo mogłoby być potrzebne uwolnienie od bólu. Nie piję alkoholu i nie łykam prochów dużo więcej lat niż wspomniane i chcę Tobie i innym powiedzieć że da się bez używek żyć. Co prawda pewne leki niestety trzeba łykać, często systematycznie i z wiekiem nie robimy się młodsi. Leki będą istnieć, ale da się żyć bez poprawiania sobie samopoczucia nimi.

Lęk też będzie istniał a można sobie z nim radzić bez farmacji. Warto też wspomnieć o wartości życia. Dostrzegłem wiele powodów dla których pragnę żyć, radości, ludzi, uczuć, niedostrzeganego wcześniej piękna. Tobie i innym powodzenia w drodze życzę. Czysty od farmacji organizm jest jak czyste ręce do posiłku. Pozdrawiam. Teraz człowiek”..

Samsal