UA-43269020-1


Uzależnienie od leków - lekomania

Bez zbędnego wstępu, po prostu  napiszę, że to ciąg dalszy poprzedniego wpisu z cyklu: uzależnienie od leków, lekomania, benzodiazepiny, a ciąża, w którym odnoszę się do komentarza jednej z czytelniczek (zapraszam, do przeczytania)

cd..byłaby to 4 próba odstawienia Cloranxenu 10 mg. Próbowała namówić mnie na detoks w szpitalu na co nie zgodziłam się. Psycholog twierdzi, że zna osoby, które po detoksie super się czują, uczęszczają na terapię, że to nie prawda, że to taka trauma, wcale nie jest tak źle po detoksie itd. Do tego jednak mnie nie przekonała.

Myślę, że to prawda, lecz zależy jeszcze jaki detoks (?) bo nie każdy oddział detoksykacyjny w Polsce jest fachowy. Właściwie to bardzo różnie z tym jest (ludzie piszą) i ja po kilku latach pisania bloga mogę polecić tylko jeden należący do publicznej opieki zdrowotnej. Jest to oddział F3 Oddział Leczenia Zespołów Abstynencyjnych (OLZA) w Instytucie Neurologii i Psychiatrii na ulicy Sobieskiego.  Tam odstawiają tabletki osoby uzależnione od BZD i Z-leków. Nie jest to oddział idealny, ale najbardziej fachowy w Polsce jaki znam, a wielką zaletą jest to, że nie ma tam pacjentów cierpiących na choroby psychiczne typu psychoza, jedynie osoby uzależnione od alkoholu.. Jest też podobno taki oddział w Kielcach (lub dopiero powstaje ?), słyszałem, że była tam nawet Pani dr A.Basińska i szkoliła tamtejszy personel w zakresie detoksykacji od leków BZD. Nie wiem, na jakim etapie ta sprawa jest i czy ten oddział już funkcjonuje, ale słyszałem to raczej z wiarygodnych ust.

Przekonała mnie, abym udała się do psychiatry, która przyjmuje w tym ośrodku. Zachwalała ją, że to super psychiatra, ordynator oddziału psychiatrycznego, że nie jedną osobę wyprowadziła z uzależnienia, że odniosła wiele sukcesów. Wizytę miałam w zeszły czwartek i niestety tak jak po wizycie u pani psycholog, która zaraziła mnie tą wiarą, uwierzyłam, że mi się uda, tak po wizycie u pani psychiatry stwierdziłam; ” co ja tu robię”.

Takie myśli wywołała we mnie pani psychiatra. Dlaczego? Zero kontaktu z pacjentem. Oczywiście zaproponowała detoks w szpitalu, nie wyraziłam zgody, powiedziałam, że wolałabym odstawiać leki będąc w domu. Przepisała mi Pramolan i w ciągu miesiąca mam zejść z Cloranxenu 10 mg. Zapytała mnie po co ja przyszłam do niej, próbowałam jej powiedzieć, opowiedzieć o sobie, o moich problemach, a ona dalej pytała dlaczego ja do niej przyszłam.

Powiedziałam, że miałam kryzys, że chcę mieć dziecko, to usłyszałam: „z tego powodu miała Pani kryzys?”. Pytała o nazwisko lekarza, u którego się leczyłam do tej pory i jej mina jak wymieniłam nazwisko psychiatry, u którego do tej pory się leczyłam mówiła: „przecież to dobry lekarz, co chcesz, najwidoczniej musisz brać te leki”. To były moje odczucia.

Dziwi mnie zachowanie psychiatry (?!), podobno doświadczonego w leczeniu osób uzależnionych (?).. Jak widać różny jest stan wiedzy i podejście specjalistów w Polsce, niestety cały czas się o tym przekonuję. Trzeba być jednak czujnym, bo jak widać raz można trafić naprawdę dobrze, a raz jak „kulą w płot”.  Myślę, że kwestia macierzyństwa, przyszłego potomstwa jest dla dorosłej kobiety (dla mężczyzny także) bardzo ważną sprawą, nie rozumiem zdziwienia lekarki, zabrakło jej empatii (?)..

Kiedy powiedziałam jej, że mój lekarz psychiatra powiedział mi, że daje mi tylko 10 % szans na to, że będę mogła normalnie funkcjonować bez leków, odpowiedziała, że: „wszystko jest możliwe”.

Po przeczytaniu tego zdania „nóż mi się otworzył w kieszeni”! Nie rozumiem, jak można w ogóle coś takiego powiedzieć uzależnionemu pacjentowi zmotywowanemu do leczenia ?! Wg mojej wiedzy nerwice, fobie, zaburzenia osobowości i uzależnienia od leków (alkoholizm i narkomania również) są problemami raczej psychologicznymi o podłożu psychogennym, nie organicznym, więc powinny być leczone przede wszystkim oddziaływaniem terapeutycznym, przez psychoterapeutę. Dopiero na drugim miejscu skojarzonym z farmakoterapią jako metodą, która wspomaga terapię, nie odwrotnie.. To nie schizofrenia lub psychoza maniakalno – depresyjna.

Totalnie mnie zniechęciła. Na koniec zapytałam się kiedy mam przyjść teraz do niej na wizytę to mi odpowiedziała: ” yyyy nie wiem, pani psycholog zdecyduje, poza tym, ja nie rejestruję tylko w administracji rejestrują, jeżeli pani chce to może się pani zapisać”. Szczęka mi opadła po tym co usłyszałam (..)

(..) Jest też tak, że kiedy będę odstawiać leki to psycholog nie będzie się ze mną spotykać i prowadzić terapii indywidualnej dopóki nie będę czysta. Dziwne to dla mnie jest bo chyba wtedy równie mocno potrzebuje się wsparcia psychologa kiedy jest się w trakcie odstawiania benzodiazepin jak i po.(..)

No comments. Uważam, że to Ty masz 100% racji i chyba z podejściem do sprawy panią dr wyprzedzasz mentalnie.. Muszę tu jednak dwie sprawy wyraźnie rozgraniczyć, bo częściowo pani psycholog ma racje. Czym innym jest psychoterapia nakierowana na zmianę, czyli praca nad wyleczeniem „problemów pierwotnych”, a czym innym zawarcie kontraktu z terapeutą na wsparcie psychologiczne na czas odstawiania leków jednocześnie połączone z terapią uzależnień (odwykową)

a) wsparcie psychologiczne + terapia odwykowa (nie psychoterapia) jest to pomoc psychologa na czas odstawiania benzodiazepin i w okresie poodstawiennym, kiedy na pierwszy plan, oprócz niewyleczonej nerwicy (BDZ nie leczą) wysuwają się objawy odstawienne, związane z spadkiem stężenia leku w organizmie, a później objawy abstynencyjne – tym określeniem definiuje objawy związane z uzależnieniem psychicznym (głody lekowe)

Jest to taki okres, w którym jest bardzo trudno, a czasem wręcz niemożliwe, by odróżnić co jest co, bo „głody lekowe” czasem przybierają formę zwykłego lęku, napięcia, paniki, „podszywając się” czasem pod nerwicę lub depresję ..

Czyli pomoc (wg tego, co dowiedziałem się od swojego terapeuty) polega w tym czasie bardziej jakby na towarzyszeniu pacjentowi w tych trudnych chwilach, dodawaniu wiary, być może też przekazywaniu wiedzy na temat choroby nałogowej, nauce rozbrajania jej mechanizmów, nauce radzenia sobie z głodem lekowym..

Prowadzenie psychoterapii „problemu pierwotnego” nie jest wtedy możliwe, bo  nie wiadomo z czym się tak naprawdę walczy i trzeba odczekać pewien okres, aż miną objawy odstawienne, a „głody lekowe” (psychologiczny brak, pustka, tęsknota za substancją, która była panaceum na każdy kłopot) stopniowo wybrzmią się w czasie. Sam przechodziłem takie właśnie etapy i pewnych rzeczy po prostu nie da się przyśpieszyć, zwłaszcza, gdy benzodiazepiny brało się latami

b) psychoterapia, czyli współpraca z psychologiem w ramach psychoterapii nakierowanej na zmianę, czyli już taka bardziej konkretna praca nad „problemem pierwotnym”, nerwicą, fobią, zaburzeniem osobowości, bezsennością..Są różne rodzaje, nurty psychoterapii, behawioralno – poznawcza, psychodynamiczna (głęboka), psychoterapia systemowa, Gesthalt, psychoterapia humanistyczna itd..

To tak w wielkim skrócie..