Odstawianie benzodiazepin w prywatnych ośrodkach leczenia uzależnień
Jeśli ktoś jest dobrze sytuowany i ma pieniądze to może leczyć swoją lekomanię korzystając z usług prywatnych ośrodków leczenia uzależnień, które oferują szeroko swoje usługi w internecie.. Jednakże, czy jest to dobry wybór (?) i jaka jest ich fachowość, skuteczność w leczeniu lekomanii (?) tego nie wiem, nigdy w takim ośrodku nie byłem, pewnie jedne są godne polecenia inne niekoniecznie..
Należy mieć jednak świadomość, że po wpisaniu odpowiednich słów kluczowych w wyszukiwarce internetowej Google od razu wyskakuje szereg rekordów z konkretnymi linkami ofert leczenia uzależnienia od leków i ośrodków, ale ich wysoka pozycja w Google nie musi zaraz odzwierciedlać dużego doświadczenia i wysokiej fachowości w leczeniu lekomanii danej placówki, a być jedynie wynikiem skutecznych zabiegów profesjonalnych firm pozycjonerskich, którym za niemałe pieniądze zleca się wywindowanie strony do wysokiej pozycji lub po prostu wykupionej w Google płatnej reklamy, co jest w zasadzie tym samym.
Przypuszczam, że wiele prywatnych placówek oferujących leczenie lekomanii wyrosło na „fundamencie” dawnych prywatnych ośrodków leczenia alkoholizmu i choć mechanizmy psychologiczne wszystkich uzależnień są takie same, to między alkoholizmem, a lekomanią (benzodiazepiny) występują moim zdaniem istotne różnice, o czym nie każdy z terapeutów lub lekarzy tychże ośrodków wie.. Takiej wiedzy i doświadczenia niestety ogólnie nie ma jeszcze zbyt wielu specjalistów w Polsce..
Niewątpliwie wielką zaletą tychże ośrodków jest przede wszystkim to że konkretne pieniądze płacimy za bardzo dobre warunki i komfort leczenia, dobrą opiekę, „ludzkie nastawienie” kadry medycznej, personelu, czystość, za przyjazne miejsce w jakimś malowniczym zakątku, dobre jedzenie, saunę, siłownię, wycieczki krajoznawcze, spływy kajakowe, nawet kursy jazdy konnej itp, co jest świetną sprawą i ma wielkie znaczenie (!) – wiem coś o tym, gdyż zdarzało mi się odstawiać leki w naprawdę paskudnych miejscach i warunkach, co jest raczej przeżyciem traumatycznym, jednakże, sam komfort pobytu rzadko jest czynnikiem wystarczającym do wyleczenia, chyba, że idzie w parze z wiedzą i doświadczeniem kadry na temat leczenia lekomanii.
Przypuszczam, że innymi, znaczącymi zaletami tego typu ośrodków jest to, że zapewniają, tym, którym na tym bardzo zależy większą dyskrecje.. Myślę, że kadra ma więcej możliwości i narzędzi w temacie wystawiania bardziej „przyjaznych” pacjentom zaświadczeń, zwolnień bez wskazywania w sposób jednoznaczny charakteru, typu placówki, choć być może i w państwowych placówkach tak jest (?)
Nie wiem, nie orientuję się, są to moje luźne dywagacje na temat tego, co mi ogólnie pisano, więc nie będę się kategorycznie wypowiadał, myślę, że zależy to po prostu od zaangażowania, wiedzy osoby / osób odpowiedzialnej za terapię osób z problemem lekowym.. Przypuszczam, ze tak samo jest w publicznych placówkach zdrowia, są ludzie z wiedzą i pasją, stale się dokształcający w swojej profesji i ..hmm, inni..
Pozostając jeszcze chwilę przy temacie prywatnych klinik (ośrodków) uważam, że niemałym kłopotem dla sporej liczby osób chcących odstawiać benzodiazepiny w prywatnych ośrodkach może być po prostu aspekt finansowy
Co tu dużo mówić koszt pobytu i leczenia w takich placówkach bywa bardzo wysoki, a sama detoksykacja z leków jak pisałem powyżej może zająć dużo czasu
Odstawianie benzodiazepin metodą ambulatoryjną
Innym rozwiązaniem może być ostawianie leków uspokajających lub nasennych metodą ambulatoryjną, czyli w domu, pod stałą kontrolą psychiatry
W takiej metodzie lekarz wspólnie z pacjentem ustala tempo odstawiania BDZ, które zwykle jest znacznie wolniejsze od tempa preferowanego na oddziałach szpitalnych..
Bardzo istotną sprawą moim zdaniem jest zapewnienie sobie na ten czas fachowego wsparcia najlepiej psychologa o specjalności terapeuta uzależnień, który będzie nam towarzyszył w trudnych chwilach,
Co do tempa odstawiania leków metodą ambulatoryjną, to moim zdaniem nie ma tu jakichś jednoznacznych wskazań (kwestia indywidualna), ale raczej pośpiech nie jest tu wskazany, przeciwnie, spokój, wolne tempo, stopniowość, bo liczy się tu efekt końcowy. Nagłe lub zbyt szybkie tempo odstawienia może spowodować, że taki ambulatoryjny detoks zakończy się porażką i niepotrzebną traumą, ze względu na wystąpienie bardzo przykrych stanów, która nastawi nas bardzo negatywnie do dalszych prób i utwierdzi w mylnym przekonaniu, że tego typu leków nie da się odstawić
Ważniejsze jest to, by nie przegiąć w druga stronę, tzn by nie odstawiać leków zbyt szybko, bo może to skończyć się np. padaczką, halucynacjami, a nawet śmiercią..
Jeśli ktoś nie bierze jakichś kosmicznie wysokich dawek, nie jest zatruty, nieprzytomny, jest w miarę zdrowy, funkcjonuje „jakoś” w społeczeństwie biorąc BDZ np. od 17 lat, to nie ma aż takiego znaczenia, czy odstawi te leki już po 2 tyg, czy kilku miesiącach ..
Kontakt pacjenta z lekarzem wygląda zwykle w ten sposób, że uzależniony „melduje się” w gabinecie psychiatry 1-2 razy w tygodniu ( w zależności od potrzeb i wzajemnych ustaleń), na których zdaje relacje z tego jak się czuje, co się działo (czasami lekarz pozwala kontaktować się w wyjątkowych sytuacjach przez telefon).. W zależności od sytuacji lekarz może zasugerować zmianę dawek leków ..
Tu też powtórzę i jeszcze raz napiszę, że odstawianie leków z grupy BDZ u osoby od nich uzależnionej jest zwykle tylko I etapem leczenia tego problemu.. Niestety wiele osób poprzestaje na detoksie myśląc, że skoro od dawna nie odczuwali już objawów nerwicowych lękowych, to one trwale znikły, zostały wyleczone.. Owszem, tak moim zdaniem może i być u osób, które mają prawidłowo ukształtowaną osobowość,a które leki uspokajające zaczęły przyjmować na skutek jakiegoś trudnego wydarzenia losowego lub okresu w życiu, który jednak dawno już minął,..
Osoby które cierpią na zaburzenia nerwicowe, szczególnie o głębszym podłożu zwykle oprócz detoksu wymagają dalszego leczenia (terapia uzależnień, psychoterapia problemów wewnętrznych )
Większość osób które nawiązało ze mną do tej pory kontakt od momentu kiedy założyłem bloga cierpiała na tzw syndrom „podwójnej diagnozy”..Co to takiego (?) To termin psychologiczny, który oznacza, że uzależnienie od leków, lekomania, jest zjawiskiem wtórnym, występującym po leczeniu farmakologicznym pewnych „zaburzeń pierwotnych” (np. nerwicowych), konsekwencją jatrogennych błędów lekarskich lub / i nie zastosowania się pacjentów nieświadomego lub świadomego do zaleceń zawartych w ulotkach leków..
Niestety często okazuje się że te osoby po wielu miesiącach lub latach regularnego brania leków BDZ stają przed faktem, że cierpią już nie na jedną lecz dwie choroby, które mają oddzielne symbole i numery – 1. choroba pierwotna (nerwica lękowa, fobia, depresja psychogenna, bezsenność, zaburzenie osobowości itd.) oraz 2.uzależnienie od leków (benzodiazepin, leków – z)..
W związku z tym uważam, że w tej metodzie (podobnie jak w pozostałych) ważnym aspektem jest to, by myśleć perspektywicznie i nie podejmować chaotycznych działań, tylko zaplanować jakiś sensowny scenariusz..
Są osoby, które próbują odstawiać benzodiazepiny na własną rękę bez pomocy specjalistów (nie polecam tej metody, robią to na własną odpowiedzialność), część z nich zgłębia temat, za nim podejmie próbę, odstawia stopniowo wg scenariuszy z internetu, inni popełniają błąd tego rodzaju że,gdy już im zawita w głowie wspaniała myśl o odstawianiu tych środków, chcą wcielać do życia swój plan spontanicznie, natychmiast, z dnia na dzień lub w przyśpieszonym tempie, aby jak najszybciej mieć z głowy ten problem. Taka metoda potocznie zwana jest „Cold turkey” (indyk na zimno ?, pojęcia nie mam, czemu tak)
Pojawia się u nich jakieś przekonanie, że to właśnie oni są tymi pierwszymi, którzy odstawią leki szybko, wbrew zaleceniom literatury medycznej lub lekarza. Nie redukują powoli dawek, myśląc, że im szybciej odstawią całkowicie tym szybciej miną objawy abstynencyjne (błąd!) ..
Nie wiedzą o tym, że nawet jak przestaną nagle dostarczać fizycznie lek, to po długim czasie jego przyjmowania i tak jest on zmagazynowany w większej ilości w ustroju (zjawisko kumulacji benzodiazepin – prof. H.Ashton), czyli wciąż BDZ mamy w sobie..Być może na początku będzie jako tako, ale wraz z systematycznym spadkiem stężenia leku w ciele mogą wystąpić, szereg silnych, przykrych efektów odstawiennych, niebezpiecznych nawet dla życia.. Dostają więc mocno w kość i tylko utwierdzają się w przekonaniu, że się nie da.. Takie postępowanie może być też jednym z nieświadomych mechanizmów podtrzymujących stan uzależnienia..”Próbowałem – nie da się! Więc nie mam wyjścia, muszę brać dalej”
Przychodzi mi tutaj do głowy pewne porównanie, otóż jeśli gwałtownie zaczynasz się odchudzać stosując jakieś super drastyczne, niekoniecznie polecane przez fachowców diety możesz schudnąć w krótkim czasie od kilku nawet do kilkunastu kilo żyjąc na przysłowiowej marchewce i listku sałaty, ale czy restrykcyjne, nagłe głodzenie i katowanie organizmu nie sprawi,że że będzie to fizjologiczny szok dla twojego ustroju, a w twojej psychice nie będzie narastał głód i po jakimś czasie zwyczajnie nie wytrzymasz, nażresz się wszystkiego, co znajdzie się pod twoją ręką ?!!:A później poczucie winy, frustracja, efekt „jojo” ?
Być może niektórym się to uda, ale ja zdecydowanie nie polecam takiej metody
Odstawianie benzodiazepin dwiema metodami (ambulatoryjną i szpitalną)
To sposób odstawiania, który przyszedł mi do głowy już jakiś czas temu i może mieć zastosowanie w przypadku osób, które zażywają benzodiazepiny od dawna w wysokich dawkach z rozwojem tolerancji (miesiące, lata), dla których tempo odstawiania substancji proponowane przez oddziały detoksykacyjne jest zbyt szybkie..
Ja widzę to tak, że najpierw zaczynamy powoli i bardzo stopniowo redukować dawkę metodą ambulatoryjną pod nadzorem zorientowanego w temacie lekarza (może to trwać nawet wiele miesięcy), w międzyczasie robimy wywiad, szukamy dobrej terapii uzależnień i jakiegoś dobrego psychoterapeuty , który wesprze nas później w leczeniu nerwicy, zaburzenia osobowośći, a na sam koniec zgłosić się na fachowy oddział (np. OLZA) i tam dokończyć odstawianie redukując dawkę do zera w bezpiecznych warunkach, bo ten moment z mojego doświadczenia jest dla wielu osób najtrudniejszy.. Dlaczego tak?
Bo jak już wcześniej wspominałem psychika, zmysły osób funkcjonujących na lekach codziennie, przez kilkanaście / kilkadziesiąt lat przyzwyczaja się do pewnego stanu otępienia i opóźnionej reakcji na bodźce zewnętrzne i stresogenne, a po tak szybkim usunięciu leków z organizmu może doznać pewnego rodzaju szoku, pomimo tego, że organizm zostanie dobrze fizjologicznie ustabilizowany na oddziale.. Wszystko staje się zbyt wyraźne, głośne, a centralny układ nerwowy jest jeszcze długo rozchwiany. U mnie np po 9 latach regularnego (codziennego) brania coraz to wyższych dawek Clonazepamu po zbyt szybkim jego odstawieniu i zamianie na słabszy Cloranxen (w 30 x niższej dawce) wiele razy i przez bardzo długi czas przeżywałem tzw nawracające „wyraźne dni”, kiedy miałem poczucie, że mój odbiór, obraz rzeczywistości jest zbyt ostry, zbyt wyraźny, przez to przykry, wręcz nieznośny.. Być może tą sytuacje lepiej będą znosić pacjenci, którzy brali leki krócej, w niskich, stałych, niewielkich dawkach (uzależnienie od terapeutycznych dawek), a ci pierwsi będą wymagać dłuższego okresu adaptacji..
Bo to jak się zachowuje organizm w trakcie odstawiania BDZ to jedno, a to jak psychika to dwa.. Ta druga po tylu latach zażywania BDZ może potrzebować znacznie więcej czasu do adaptacji, niż 2-3 miesiące..
Potem kolejny etap leczenia, terapia uzależnień i być może kolejny – leczenie problemów pierwotnych (psychoterapia), ale wcześniej zaplanowana, uzgodniona, by nie kłopotać się już tym, gdy głowa ciężka, a ręce się trzęsą po detoksie
.. Powtórzę się i powiem, że benzodiazepiny nie leczą przyczyn, niczego nie leczą, znoszą jedynie objawy.. Ten sposób (schemat) radzenia sobie z negatywnymi emocjami był już znany w średniowieczu, gdy był jakiś problem, smutek, wystarczyło wypić dzbanek wina (lub dwa), wtedy kłopot znikał (na czas działania trunku), a po wytrzeźwieniu, okazywało się, że problem wracał, do tego zwielokrotniony kacem.. BDZ to żadna nowość, działają na te same obszary w mózgu co alkohol (tak słyszałem)
Cześć, walczę z benzodiazepinami 18 lat, 2x odstawialam, teraz od 11 lat biorę non stop. Moja dawka to 20mg relanium, zeszłam już do 13 mg i bum… Znowu to samo.
Witaj Nora współczuje Ci (jak każdemu z tym problemem) Obawiam się, że sam detoks i to przeprowadzany na własną rękę nie wystarczy do wyzdrowienia, czy korzystałaś lub korzystasz z jakiejś pomocy specjalistycznej ??
Czesc Piotr. Pisze do ciebie, bo po odstawieniu benzo sedam nadal zle czuje sie. Dzis mija 14 dni. Napisalem mail prywatnie. pozdrawiam Dawid
Witam, ja od 9 lat biorę xanax w dawce 0.5mg teraz już 3 razy na dobę. Jak byłam w ciąży 5 lat temu lekarka kazała mi odstawić tabletki całkowicie ale niestety mi się nie udało i brałam połowę tabletki 2 max 3 razy na dobę bo widziałam, że mogę zaszkodzić dziecku. Teraz moje pytanie do Pana czy to możliwe, że od tego leku zaczęłam chudnac, dostałam derealizacji i depersonalizacji? Jestem osłabiona nic mi się nie chce w ogóle brak życia we mnie i apetyt też słaby chociaż przechodzę teraz duże stresy że życiu poraz kolejny i nie wiem czy to od leku czy może wpadłam już w depresję… Byłam u lekarza i wyniki mam dobre staram się wychodzić do ludzi ale czuję się strasznie zmęczona życiem. Będę wdzięczna za odpowiedź.
Witam. Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ja po tych lekach (Xanax, Clonazepam) przeciwnie, miałem apetyt, derealizacja znikała (przynajmniej na początku) Nie znam Pani sytuacji życiowej, nie wiem o jakich stresach mowa (?) ale też leki mogą zwyczajnie przestawać działać po 9 latach brania na skutek rozwoju tolerancji organizmu Niestety są bardzo niedoskonałe Przykre objawy mogą być po prostu objawami abstynencyjymi. Kiedyś dr Anna Basińska wspominała o takiej sytuacji, że po dłuższym okresie brania może wytworzyć sie sytuacja, że lek przestaje działać i mimo tego, że osoba dalej przyjmuje substancje organizm domaga się więcej, co może powodować szereg objawów, które często podszywają się pod inne choroby i są mylnie diagnozowane przez lekarzy. Na to oczywiście mogą nakładać się problemy dnia codziennego, co jeszcze bardziej pogarsza samopoczucie. Próbowała Pani zamiast leków z grupy benzodiazepin innych metod leczenia ? np psychoterapia + leki antydepresyjne SSRI (?)
Dziękuję za odpowiedź. Niestety żyje w ciągłym stresie ponieważ przeszlam w życiu ciężkie chwile, awantury ciągły lęk o siebie i o bliskich ogółem odkąd pamiętam zawsze byłam osobą która się boi a obecnie też mam dużo stresu i różnych sytuacji w których już sama sobie nie radzę. Zaczęło się w zeszłym roku gdy wróciłam z wakacji i były straszne upały dostałam silnego ataku paniki i poszłam do lekarza który przepisał mi leki które pogorszyły mój stan brałam je tylko 2 tygodnie i sama odstawiłam, przeszłam piekło ale jakoś sobie z tym poradziłam natomiast widziałam wszystko jakby za szybą, rano budziłam się z kolotaniem serca ciągle nie wiedziałam kim jestem i można by tak wymieniać a różne objawy dochodziły z dnia na dzień… Zaczęłam szukać przyczyny w internecie a w międzyczasie chodziłam na terapię która nie dała mi zbyt wiele bo trwała też krótko… Na chwilę obecną czuję się nie raz odcięta od świata jakbym żyła w swoim świecie codziennie boję się, że to mój ostatni dzień. Czytałam o skutkach długoletniego brania Xanaxu i próboje sobie tłumaczyć, że dam radę i wyjdę z tego bo da się prawda? Robiłam badania krwi wyszły dobre lecz moje samopoczucie jest okropne w ciągu dnia a wieczorem jest lekko lepiej ale jak nie czuję tego lęku to zaraz myślę, że znwou jest coś nie tak i już sama nie wiem czy sobie to wkrecam bo strasznie też schudłam od zeszłego roku października do teraz jakieś 25 kg a na początku brania tego leku też bardzo przytyłam ale to było 8 lat temu. Nie podwyższam dawek leku bo wiem że to jeszcze gorzej może wpłynąć na mój stan jeżeli będę je chciała odstawić. Mam w domu paroxetine 20mg którą psychiatra zalecił mi brać ale przeczytałam ulotkę i odrazu powiedziałam sobie, że tego leku nie wezmę… Tak bardzo jestem bezradna a termin do psychiatry mogę mieć dopiero za miesiąc lub dwa… Pozdrawiam.
Czy jesteś może DDA? (Dorosłym Dzieckiem Alkoholika / – liczki) Niestety, jest też często tak, ze trudna przeszłość ma wpływ na naszą przyszłość i nieprzepracowana w procesie psychoterapii często komplikuje naszą teraźniejszość.
Obawiam się, że sam psychiatra Ci nie pomoże .. Oczywiście warto pójść do dobrego fachowca, który wie co to uzależnienia od benzodiazepin, ale wg moich doświadczeń główną metodą leczenia powinna być terapia + dodatkowo wsparcie lekowe
ja miałem odstawienie od 15 mg lorazepamu. Na początku było trudno najgorsze to było to że lęku nie było tylko zawroty we łbie nonstop. Chodzisz jak pijany, kreci sie w głowie, zachwiania równowagi ale po 3 -4 miesiącach przechodzi . nie biore benzo już 2 lata czuje sie świetnie. Zawroty i niepokój mineły. Było mineło . Pragnę p[odziękować doktor Basińskiej za fahowość. jaką ona posiada i stosuje nie ma nikt
byłem na sobieskiego u Basinskiej odstawiłem Lorafen z 15 mg dziennej dawki. zapomniałem o benzo. zawroty głowey niałem ale przeszły po 2 miesiacach. dzisiaj jestem szczesliwy i dziekuje dr Basińskiej za fahową opiekę
Witam
Jestem kobietą uzależnioną od BDZ.
Witaj
Przykro mi i zarazem współczuje Ci.., tak jak i wszystkim innym uzależnionym od leków, których jest co tu dużo mówić dużo.. A możesz coś więcej napisać o sobie (?) co bierzesz, od jak dawna (?) w jakich dawkach (?) z jakiego powodu (?) kto Ci przepisał (?) Na tym blogu są historie różnych osób..
Biorę leki na sen zolpiclon, wcześniej Onirex i tym podobne są to leki na sen . 12 lat bzw przerwami brałam tylko na noc . W czasie covida zaczełam chorować na depresje. Zaczęłam przyjmować coraz więcej tych tabletek żeby mogła coraz więcej spać i nie myśleć. Tak probowałam wyjść i w niemczech i w polsce . Zgłosiłam się na detox. W polsce porażka , kadra, szpital wogóle nie przygotowana na tego typu uzależnienia.
Jest v
cięžko. Jestem przeražona . Czasami wydaje mi się , że to już koniec. I ta ciągła pogoń za tymi tabletkami .
Gdzie znaleźć profesjonalną pomoc?
Dodam tylko ze jestem pod stała opieka psychiatry z którym jestem w kontakcie tel. W czwartek idę na wizytę i moze dostanę dodatkowe leki na przetrwanie. Boje sie tego, co mnie jeszcze czeka. Końcówka jest zwykle trudniejsza donodstawienia niż na początku? Z 30 na 1 mg w ciagu kilku miesięcy i teraz przez 4-5 miesięcy do zera z 1 mg. Boje sie.
Kasia bardzo dobrze, że jesteś, a terapia? psycholog, psychoterapia? Dlaczego Ty leczysz się tylko psychiatrycznie? Przecież powszechnie wiadomo, a może i nie (?) w każdym razie literatura naukowo – medyczna podasje, że główną, zalecaną i najskuteczniejszą metodą leczenia nerwicy, fobii, jest psychoterapia, leki są tylko wspomożeniem do niej? A możesz powiedzieć z jakiego powodu w ogóle przepisano Ci 5 lat temu ten Cloranxen? Jeśli miałaś / masz problemy z wychodzeniem z domu, to może fobia społeczna lub agorafobia ? a może to i to?..
Witaj.
Od 5 lat biorę benzodiazeiny (cloranxen) nie z własnej woli a z zalecenia lekarza. Przez 4 lata brałam 15-30 mg na dobę. Od roku zmniejszam dawkę. Z 30 zeszłam na 15, pozniej na 10, 7,5 następnie na 6, 2,5, i 1,25. Od 3 dni zeszłam na dawkę 1 mg Cloranxenu. Jest cieżko, naprawdę. Ale bronię sie rękami i nogami przez detoksykacja w szpitalu, mimo ze moja lekarka mowi ze tam jest bez cierpienia. Ale ja nie wychodzę z domu bo nie jestem w stanie wiec o szpitalu w ogole nie mysle. Teraz rozpisała mi odstawianie 1 mg na 5 miesięcy. Z 1 mg na 0,75 pozniej 0,5 następnie 0,25 i zero. Czy ja dam radę to zrobić? To moje pierwsze podejście do odstawiania i z 30 mg zeszłam do 1 mg. Boje sie ze nie dam rady. Do tej pory ani razy nie dobieralam leku. Biorę przy okazji 40 mg seronilu. Jak sądzicie? Mam wsparcie bliskich, pracuje w domu. Po prostu boje sie skutków odstawiennych a przede wszystkim derealizacji, która mam niezmiennie od wielu miesięcy 😞 Ktos schodził z takiej dawki? Jak to wyglądało?
Witaj Kasiu ..no to ja może cokolwiek napiszę.. tak się składa, że ja również brałem Cloranxen regularnie przez prawie 5 lat, na początku w dawce 30 mg, później w ciągu 1-2 roku jakoś zjechałem sam do 20 mg, w następnych latach zszedłem do 15mg, na koniec do 10 mg, a później go stopniowo odstawiłem do zera (2,5 mg co 2 tyg).. Nieobcy mi jest też lęk, przed wychodzeniem z domu i derealizacja, którą miałem naprawdę w paskudnym wydaniu.. Tyle że u mnie dodatkowym problemem było to, że ja wcześniej, przez 9 lat brałem Clonazepam w dużo wyższych dawkach, aż do 30 mg Clon / dzień (1 mg Clonazepamu = 30 mg Cloranxenu..) , później zamieniłem go na Cloranxen jednocześnie rozpoczynając terapię u psychologa specj.terapii uzależnień i leczenia zaburzeń osobowości.. Nie będę ukrywał, że było mi bardzo ciężko, pomimo tego, że odstawiałem stopniowo, ale ja mam za sobą w sumie 14 lat ciągłego uzależnienia, 23 niekompetentnie, niefachowo, zbyt szybko, nieskutecznie przeprowadzone próby odstawiania leków BDZ + 2 próby samobójcze = symptomy zespołu stresu pourazowego (PTSD), kompletnie niewyleczona fobia społeczna
Ja nie do końca wiem czego mam sie spodziewać po dalszych tygodniach odstawiania. Czy poza tym, co obecnie, czeka mnie cos ,,extra”? Zakładając ze obecnie biorę 1 mg Cloranxenu i schodzę co 0,25mg na 2 tygodnie. Po ostatniej dawce jest bardzo zle? Czy to raczej psychiczne uzależnienie? Nie wiem czego mam sie spodziewać dalej. To moja pierwsza próba odstawienia i nie mam ochoty ,,podjadać” ale boje sie co bedzie pod sam koniec. Dzis jest 6 dzien odstawiania kolejnej dawki. Najgorsze jest miedzy 10 a 20 dniem zazwyczaj po zmniejszeniu dawki ze względu na okres półtrwania leku. Masz jakies rady jak to przetrwać? Idę do lekarza w weekend i moze mi da jakies dodatkowe leki. Tylko pytanie: czy jest sens pakować sie w kolejne leki, skoro chce je w cholerę odstawic przed ciąża? Myślisz ze podołam do końca? Nie mam w zwyczaju dobierania. tabletek. Po prostu cierpię psychicznie. No i wiecznie boje sie omdleń, fizycznych objawów i psychicznych. Ech!!!
Pozdrawiam Cie
Nie napisałaś z jakiego powodu przepisano Ci ten Cloranxen (a to moim zdaniem ważne)(?) Jestem też ciekaw od jak dawna nie wychodzisz z domu? Czy będąc na pełnej dawce Cloranxenu też nie wychodziłaś, czy jest tak po odstawieniu? A jak wyglądają twoje relacje z innymi ludźmi (poza rodziną)? Masz znajomych, przyjaciół, koleżanki, z którymi utrzymujesz regularne kontakty?
A pro po Cloranxenu, to dla mnie jest to lepszy lek do odstawiania od np. Clonazepamu, czy Alprazolamu (Xanaxu, Afobamu) i nawet stosuje się go do substytucji, odstawiania innych krócej działających benzodiazepin..
Powiem Ci też, że dawka 1 mg tego leku to w moim mniemaniu jest dawka kompletnie śladową, tak jakbyś w ogóle już nic nie brała:) bo 5 mg Cloranxenu na wiele osób po prostu nie działa (nie odczuwają żadnych efektów), a dla mnie i 20-30 mg Cloranx. to była niczym po 30 mg Clonazepamu, który wcześniej brałem, no ale miałem wtedy już silnie rozwiniętą tolerancje.. Mimo to i Cloranxen może silnie uzależniać, jeśli trafi na „podatny grunt”, a wysokość dawki jest tu wartością bardzo indywidualną i nie ma znaczenia, bo jedni ludzie uzależniają się od bardzo wysokich dawek, inni już od bardzo niskich, stałych tzw terapeutycznych i nie wiem co ma na to wpływ.. W związku z tym trudno jest tu jednoznacznie powiedzieć cokolwiek na temat tego, czy Cię czeka coś „ekstra” (?) Poznałem osoby, które schodziły bardzo szybko z bardzo wysokich dawek silniejszych leków, trzymały się jakoś do końca dzielnie jadąc jeszcze na „okruszku”, a po odstawieniu do zera miały mocne pogorszenie (między innymi ja), poznałem też osoby, które odstawiały tak jak Ty drobiąc tabletkę na cząstki i odstawiły, obecnie nie biorą, lecz nie oznacza to, że ich problemy pierwotne znikły
Podstawą każdego uzależnienia jest uzależnienie psychiczne (psychologiczne) i to jest ta oś problemu, część najtrudniejsza z którą się zmagamy.. Sądzę, że gdyby jej nie było, nie było by uzależnienia.. Są ludzie którzy używają tych leków nie będąc predysponowani do uzależnień, ale np. ze strachu w oczekiwaniu na bardzo trudną operacją i im łatwiej odstawić, choć po jakimś czasie też mogą poczuć dyskomfort, w związku z efektami odstawiennymi,bo organizm im się zaadaptował
Dla mnie kluczową rzeczą, co pisałem już nie raz, biorąc pod uwagę to co sam przechodziłem jest terapia, ponieważ leki, lekomania jest tylko fragmentem większej całości.. Leki z grupy benzodiazepin są jedynie substancją znieczulającą objawy stanów lękowych, nerwicy, która również jest tylko objawem naszych problemów wewnętrznych, których zwykle nie jesteśmy świadomi..
Problemy te zwykle wracają po odstawieniu leków, bo benzodiazepiny nie leczą przyczyn, tylko tłumią objawy na czas ich brania.. Dlatego ja jestem zwolennikiem takiego postępowania, że za nim jeszcze podejmie się decyzje o odstawianiu benzo należy najpierw zrobić porządny wywiad, poszukać, wejść w kontakt z jakimś dobrym psychologiem o specjalności psychoterapeuta z doświadczeniem w leczeniu uzależnień, niekoniecznie zaraz lekowych, ale różnych, nawet alkoholowych, ..Słyszałem, że w przypadku osób uzależnionych sprawdza się tu psychoterapia w nurcie behawioralno – poznawczym.. Jednak za nim przystąpi się do pracy nad tym, co ukryte było pod lekami trzeba przetrwać okres odstawiania leku (im wolniej tym lepiej) i ten trudny okres po odstawieniu i tu bardzo ważne jest właśnie wsparcie psychologiczne specjalisty terapii uzależnień, który zrozumie, wyjaśni Ci mechanizmy tej choroby, przekłamania jakie on daje, pokaże jak radzić sobie z głodami lekowymi no a później praca nad problemem pierwotnym..Oczywiście wsparcie rodziny jest bardzo ważne, ale nie zawsze rodzina jest w stanie zrozumieć pewne rzeczy..Ja takie wsparcie psychologiczne miałem i inaczej po prostu sobie tego nie wyobrażam..
Niestety wiele osób popełnia ten sam błąd, że odstawiają leki nawet pod opieką psychiatry lub jadą na detoks do Pani dr Anny Basińskiej bez żadnego planu postępowania na później i są potem zawiedzeni
Tez nie wychodzę z domu, juz od ponad roku, i niestety, ale detoks tego nie zmienił 🙁 Colranxen brałam 17 lat. Detoks przeszłam bezboleśnie, gorzej jest po. Przemek napisze, że nie miałam planu na to „po”, ale to nie tak do końca. No bo co można planować? psychoterapie itp? Po detoksie walczyłam o każdy dzień na trzeźwo a to nie było i nie jest łatwe. Trudno w takim stanie o snucie planów. Zyje się z dnia na dzień.
Basia no tak, rzeczywiście tak napisze, że nie miałaś planu, ale to też niezupełnie tak, jak może myślisz..Po 1 nie jest to krytyka twojego postępowania, ani też jakaś wyjątkowa rzutkość mojego umysłu :), wiele osób tak niestety odstawia benzo i tak ja odstawiałem przed laty wielokrotnie tzn najpierw sam na własną rękę w ciągu dwu tygodni, później z specjalistą psychiatrą z kliniki, odstawianie – antydepresant SSRI (3 mies), kolejne odstawianie – kolejny antydep. SSRI (3 mies) i tak kilka razy – porażka! Podobnie z innymi lekarzami, choć bywała też terapia na oddziałach nerwic..
Generalnie był to czas, kiedy nie miałem żadnej diagnozy psychologicznej, nie zdawałem sobie sprawy, że cierpię na fobię społeczną z elementami agorafobii, uważałem po prostu, że mam epizody jakiejś silnej nerwicy, ale nie łączyłem tego z zaburzeniem osobowości, z jakimiś swoimi problemami wewnętrznymi, a bardziej z tym, czego doświadczyłem w życiu..Po rozpoczęciu przyjmowania BDZ przykre objawy znikły, wydawało mi się, że nerwica bezpowrotnie również, więc podobnie jak Ty nie planowałem niczego, wydawało mi się, że wystarczy odstawić prochy, przetrwać i będzie dobrze, bo przecież objawów nerwicy od kilku lat nie miałem..
Fakt, że bywają też przypadki, że ludzie zaczynają brać z określonych powodów, uzależniają się i choć ten oryginalny powodów, czy trudny okres dawno minął lecz oni biorą nadal, bo są po prostu uzależnieni ich organizm i psychika „woła” o lek, ale i wtedy zwykle jest konieczna terapia odwykowa leczenia uzależnień..Choroba nałogowa jest bardzo podstępną chorobą i potrafi czasem podświadomie rządzić umysłem, tzn mówiąc w przenośni psyche potrafi robić różne „sztuczki”, np w sposób podświadomy uzasadnić powrót do nałogu, albo robić różne przekłamania..
po 2 planowanie „czegoś”, terapii, szukanie jakichś możliwości, robienie wywiadu po odstawieniu BDZ, kiedy masz świeżą abstynencję, jesteś roztelepana, zmęczona, umordowana, zawiedziona i po iluś miesiącach takiej męki, czekania aż się poprawi jedyną rzeczą o jakiej marzysz to zrobić sobie dobrze i połknąć najlepiej całe wiadro BDZ, a nie iść na psychoterapię, to w tym momencie jest już trochę musztarda po obiedzie
po 3 sama kwestia detoksykacji i leczenia osób uzależnionych od BDZ w Polsce póki co nie wygląda różowo, nie ma jeszcze ani programów, grup dla lekomanów, ani doświadczonych w tej materii specjalistów, a od tego kto nas leczy, jaka jest jego fachowość, wiedza i nawet osobowość zależy nasze zdrowie, to moim zdaniem, oprócz własnej determinacji, to klucz do sukcesu, niestety różni są fachowcy, a nie każdy zaraz psychoterapeuta! choć nie jeden za takiego się uważa..
Wiem jak jest, jednakże nie odbieraj tego, co napisałem powyżej na zasadzie „jest do bani, nie ma gdzie się leczyć, no to cóż, nie ma innego wyjścia, muszę brać..” Jest trudno, być może nie raz przyjdzie nam jeszcze upaść i zbłądzić, ale trzeba się leczyć jak się da, bo uzależnienie to uzależnienie, każde przebiega i mniej więcej kończy się tak samo, choć jedno wolniej inne szybciej, bez znaczenia
Witam. Dziękuję Tobie za tego bloga, że zechciałeś podzielić się swoimi przeżyciami i doświadczeniami. Daje mi to dużo do myślenia. Non stop myślę o dziecku. Biję się z myślami. Czytałam o tym w jaki sposób odstawiłeś leki. Odstawiałeś je w domu. Dobrze zrozumiałam, że skutecznie odstawiłeś leki zmniejszając dawki o 2,5 mg co dwa tygodnie i przy wsparciu psychologa klicznicznego oraz psychiatry od uzależnień? Czy możesz mi odpowiedzieć na pytanie? No może kilka pytań. Czy odkąd na dobre odstawiłeś leki to obecnie nie przyjmujesz żadnych leków? Czy nie miałeś i nie masz ataków paniki, lęków ani innych objawów? Jak radzisz sobie ze stresem? W dzisiejszych czasach nie da się żyć bez stresu. No chyba, że jesteś wyjątkiem. Czy np. zdenerwowanie nie powoduje powrotu objawów typu lęki, panika itp. itd.? Czy cały czas jesteś pod opieką psychologa i psychiatry?
Rozumiem Cię.. ale Wisły kijem nagle nie zawrócisz, prawda? Warto się zacząć leczyć (spokojnie i w sposób przemyślany u dobrego fachowcy / fachowców) w szerszym kontekście, dla siebie samej, dla poprawienia jakości swojego życia, zdrowia, dziecko jest ważnym, ale jednym z „elementów” normalnego życia dorosłej kobiety..Podejrzewam,że twoja uzależnienie skądś się wzięło, jakieś życiowe problemy, kłopoty, nerwica, co z tego, że się nawet „ściśniesz się” i odstawisz na czas ciąży, porodu, a dalsze życie, wychowanie pociechy w zdrowiu, zarówno fizycznym, jak i psychicznym? Moim zdaniem warto Ci zacząć się leczyć, a może jeszcze urodzisz ? A może zaadoptujesz (?) Ale chyba najważniejsze abyś zadbała o swoje zdrowie i szczęście, a i wszystko inne zacznie się układać, a i dziecko wtedy będzie miało dobre życie (?)
Moja ostatnia detoksykacja była w zasadzie dwu etapowa : po 9 latach uzależnienia od Clonazepamu i Alprazolamu, z rozwojem tolerancji aż nawet 30 mg Clon / dzień, lub 6-8 mg Alprazolamu (Xanax – brałem 2 lata) odstawka „na ostro” w 10 dni! na zamkniętym Oddziale Toksykologii szpit. Im Rydygiera w Krakowie, po kliku mies nawrót, próba S, później 1 szpit, 2 szpital (dla nerwowo chorych) i powrót do benzo, ale 30 mg Cloranxenu / dzień, czyli równoważnik 1 mg Clonazapamu, bo 1 mg Clon = 30 mg Cloranxen, jeśli chodzi z o moc działania Później jechałem na tej dawce dłuższy czas w kontakcie z lekarzem psychiatrą z spec. terapeuta uzależnień. rozpoczynając jednocześnie terapię u psychologa klinicznego z dwoma specjalizacjami psychoterapeuty, specjalista leczenia zaburzeń osobowości oraz spec. terapii uzależnień (wtedy głównie alkoholowych)..
Pamiętam, że wpadłem wtedy na taki pomysł, zeby nie mieć żadnych leków w domu, więc oddałem tabletki rodzinie mieszkającej po drugiej stronie miasta, a w porozumieniu z lekarzem oddawałem recepty..Rodzina wykupywała, mozolnie dzieliła i wydawała (na moją prośbę) Później w ciągu 1 roku zjechałem sam z 30 mg Cloranxenu, na 20 mg = 0.75 Clona, później w kilka miesięcy sam do 15, później do 10 mg, późnej w trakcie regularnej terapii psycholog namówił mnie na całkowitą odstawkę, sam bym się chyba nie zdecydował
Problem w tym, że po tej odstawce bardzo się „posypałem”, bo okazało się, że jestem bardzo uzależniony psychologicznie, w dodatku okazało się, że moje problemy są dużo głębsze i w ogóle niewyleczone (Zaburzenie osobowości „typu unikającego”, fobia S, wtórna agorafobia), w dodatku symptomy zespołu stresu pourazowego PTSD po 23 traumatycznych nieudanych próbach odstawiania, 2 próbach S, po pobytach w różnych paskudnych miejscach, w zasadzie musiałem zacząć leczyć się od nowa..Uznałem, że po Tourne po całej Polsce (pobytach na detoksach alkoholowych, różnych oddziałach nerwic, terapii uzależnień AA, psychiatryku, ) nigdzie więcej nie pojadę, ale za to się za wezmę i odstawię tu na miejscu..Odstawiałem Cloranxen po 2.5 mg co 2 tyg
Nie, tak dobrze to nie jest..Przyjmuję jeszcze Paroksetynę, lek antydepr. SSRI (ponoć najsilniejsz działanie przeciwlękowe z wszystkich SSRI), który dedykowany szczególnie jest do leczenia fobii społecznej, agorafobii, zespołu lęku uogólnionego oraz zespołu stresu pourazowego (PTSD), Ketilept 25 mg (na noc) oraz Depakinę Chrono (lek przeciwdrgawkowy,normalizator nastroju, pochodna kwasu walprionowego), lecz powoli będę wymiksowywał się z nich, zacząłem od obniżenia dawki depakiny, planuję z czasem wszystkie odstawić
Monika, wszystko da się!.. Da się, o ile uwierzysz, że to Ty rządzisz własnym życiem, a nie ono tobą! (to tak w wielkim skrócie:)..) Mamy obecnie straszny wyścig szczurów, komercjalizacja życia, ale jeśli któregoś dnia stwierdzisz, że bardziej wolisz żyć, niż mieć, żyć może trochę skromniej, trochę biedniej, ale spokojniej, to i stres będzie może mniejszy..Czasy się zmieniły, ludzie pędzą na łeb na szyję, zasuwają w korporacjach po 16 godzin i sami do końca nie wiedzą po co, rzucają się na głęboką wodę, mają bardzo wyśrubowane oczekiwania i plany, często dlatego, że tak zostali zaprogramowani z domu ,a nie sami chcą..
Napady paniki i ostrego lęku zdarzały się zaraz po odstawieniu leków, teraz w zasadzie nie, za to cierpię jeszcze na taki średnio nasilony stały lęk uogólniony, taki bardziej w formie stałego napięcia mięśni o natężeniu w skali od 0-10, tak powiedzmy na poziomie 4-5, gdzie 0, to błogostan, brak lęku, 8 to lęk dość ostry, a 10 totalna panika, rwanie włosów, krzyk, omdlenie,
Tak, wciąż uczęszczam na psychoterapię indywidualną (1 x w tyg) do Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień od Alkoholu i Współuzależnień (jestem zarejestrowanym pacjentem), do psychologa, psychoterapeuty i jestem średnio 1 x / 3 miesiące na wizycie kontrolnej u psychiatry z tego ośrodka
Basia, żebyśmy się dobrze zrozumieli..to powiem Ci, że byłem w różnych ośrodkach o różnym profilu leczenia i co innego odział typowo psychiatryczny, a co innego oddział leczenia nerwic, a jeszcze co innego np całodobowy oddział terapii uzależnień i współuzależnień (terapia odwykowa)
jeśli pytasz mnie o zwykły oddział psychiatryczny, na jakim odstawiałem benzodiazepiny (21 lat temu), to tam jest leczenie wyłącznie farmakologiczne jak już, z tym, że mi Xanax (wtedy brałem) z 6-7 mg / dzień odstawili w 3 dni i do końca nie podawali mi żadnych leków..na oddziale czas płynął od posiłku do posiłku, 1 raz w tygodniu była jakaś niby terapia grupowa, jak ktoś chciał i nic więcej..na oddziale tym było może kilka osób z nerwicą, czy depresją, reszta to „mix” psychozy wszelkiego rodzaju, jak chcesz sobie poczytać to ten pobyt opisuję w wpisach
„Odstawianie benzodiazepin w szpitalu cz. I”
„Odstawianie benzodiazepin w szpitalu cz. II”
..to jednak było 21 lat temu, ale jak w ciągu 3 lat pisałem z kilkoma osobami, którzy wpadli na pomysł odstawiania leków w szpitalu psychiatrycznym, to każde z nich pisało, że to błąd i mieli po tym tylko wielką traumę
Myśle o psychiatryku, bo nie daję sobie rady po detoksie. Napady lęku mnie zabijają. Nie mam już sił walczyć. Może w szpitalu mi pomogą
Witaj Basiu:-)
Ile czasu jesteś już po detoskie ?
Basia a czemu akurat o psychiatryku?? Nie myślałaś o jakimś oddziale nerwic?..tam chyba spotkasz więcej osób z podobnymi objawami do swoich, nerwicą (?)..
Asia witam wszystkich na tym blogu i Ciebie Przemku nigdy nie pisałam na takich blogach nie dzieliłam się swoją historią bo stwierdziłam że tonie powód do dumy,a różne jakie czytałam wydawały mi sie do końca interesująca.Z tego co tu czytam to mój przypadek jest katastrofą przy Waszych koledzy i koleżanki.
Asia, czemu tak uważasz? Jesteśmy wszyscy tylko ludźmi, nasze życie składa się z wzlotów i upadków, a nie tylko powodów do dumy..
I co jeszcze przemawia za szpitalem, jesteś tam wśród „swoich” , a nikt Cię tak nie zrozumie, jak osoba, która przechodzi przez to co Ty
Znam to uczucie, ja mówię na to „trzepawka” Nie jest się w stanie nad tym zapanować. Mój mąż raz wzywał pogotowie, by myślał, że to padaczka. Wczoraj tez to miałam. Masakra
Tak Ci się wydaje, że wszystko jest OK. Ja 16 lat funkcjonowałam „normalnie”na benzo. Do czasu. Później dostałam tak silnych lęków, że przestałam wychodzić z domu, co zresztą trwa do dzisiaj.
Sama benzo nie odstawisz, próbowałam. Pierwszy atak, stres, któremu nie dałam rady i już miałam wymówkę, żeby wziąć cloranxen. W szpitalu jest inaczej. Pomijając, że masz świadomość, że jakby co, jest lekarz, to też nie ma stresów z zewnątrz. Jest szpital i codzienna rutyna. Oprócz tego co zjeść, nie masz innych problemów. Sam detox nie jest najgorszy, najgorsze jest po ….
Powiem Ci, że 3/4 dziewczyn z którymi leżałam w szpitalu nie miało dzieci. Nawet nie pytałam się dlaczego.
Witam, mam na imię Monika. Cieszę się, że na swoim blogu poruszyłeś temat uzależnienia od leków uspokajających i detoksie. Po przeczytaniu Twojego bloga i komentarzy postanowiłam podzielić się z Tobą i innymi moimi doświadczeniami. Obecnie mam 36 lat. Na lekach jestem od ponad 12 lat. Na noc biorę 50 mg Fevarinu, rano 5 mg Cloranxenu i wieczorem 5 mg Cloranxenu. Doraźnie Xanax. Praktycznie Xanaxu w ogóle nie biorę. Już 3 razy próbowałam odstawić ww. leki. Niestety z marnym rezultatem. Zacznę od tego, że chcę odstawić leki by móc mieć dziecko. To jest jedyny powód dla którego podjęłam próby odstawienia leków. Mam stwierdzoną nerwicę i depresję. Lekarz psychiatra, który mnie prowadzi powiedział, że daje mi 10% szans na to, że uda mi się odstawić leki. Twierdzi, iż mam silną nerwicę i depresję. Teraz po tylu latach i po przeczytaniu wielu artykułów na temat leków uspokajających wiem, że gdybym wiedziała jak bardzo to uzależnia, zupełnie inaczej starałabym się zadbać o moje zdrowie. W moim przypadku jest tak, że nie mogę zejść poniżej 10 mg Cloranxenu. Od 21 stycznia 2017 roku zeszłam z dawki 10 mg na 7,5 mg Cloranxenu do dnia 15 lutego 2017 roku. 3 próba i efekt ten sam. Okropny atak paniki, poty, drgawki, szczękościsk, biegunka, duszności, raz zimno, raz gorąco. Najgorsza w tym wszystkim jest panika i drgawki. Musiałam wziąć 10 mg Cloranxenu odrazu i wszystko odeszło. Po tym wszystkim zawsze czuję się jak zbity pies. Ta 3 próba też była okrutna ale najgorsza była pierwsza próba. Lekarz psychiatra ostrzegał mnie, że będzie to dla mnie największy koszmar w życiu jaki kiedykolwiek przeżyłam i niestety miał rację. Za pierwszym razem odstawiłam Fevarin i Cloranxen całkowicie w ciągu miesiąca. Byłam 4 dni bez leków ale na czwarty dzień jak mnie złapało to zadzwoniłam do mojego psychiatry bo nie wiedziałam co mam robić, lekarz kazał mi wziąć 30 mg Cloranxenu, Fevarin 50 mg i Xanax 0,75 a mną nadal trzęsło, miałam wrażenie, że mi język puchnie, partner zawiózł mnie do szpitala, to lekarz dyżurujący dał mi tylko hydroxyzium w zastrzyku i też nic nie pomogło i nikt się tym w szpitalu nie przejął. Wróciliśmy do domu, ja ze świadomością, że jestem sama, nikt mi nie pomoże, co rodziło większą panikę. Zasnęłam ze zmęczenia. Partner mnie trzymał a mną rzucało. Mieszkam w małej miejscowości więc jest tylko zwykły szpital. Nie ma oddziału psychiatrycznego. Ale nie udzielono mi pomocy. Lekarz dyżurujący powiedział, że za szybko odstawiłam leki i że mogłam jeszcze trochę wytrzymać to by mi przeszło. Dał zastrzyk i kazał iść do domu. Myślę o detoksie ale po Twoim artykule dochodzę do wniosku, że to chyba niekoniecznie dobry pomysł. Mój psychiatra twierdzi, że nie chcę trafić na oddział bo od samego patrzenia jeszcze gorzej się rozchoruję. Na prywatne kliniki mnie nie stać, a po drugie ja pracuję i nie mogę pozwolić sobie na to, aby zniknąć z pracy na miesiąc czy dwa albo i dłużej. Jeżeli po detoksie nadal miałabym ataki paniki to ja wiem, że nie dam rady. I chyba się poddam. Zrobiłam błąd, że w ogóle zaczęłam brać te leki. Zanim zaczęłam je brać to radziła sobie lekami ziołowymi. Mogłam postawić na psychoterapię, postawić na leki nieuzależniające. Niestety byłam sama z problemem. Po namowach mojej mamy poszłam do psychiatry a on odrazu mi takie leki przypisał. Po lekach jest super ale teraz to jest przeszkodą, abym mogła mieć dziecko. Psychiatra twierdzi, abym odpuściła sobie dziecko. A ja już się chyba też poddaję. Pozdrawiam.
Hej Monika, dzięki za zainteresowanie blogiem i komentarze..rozumiem twój problem i dylemat..Powiem Ci, że nie jesteś jedyną kobietą z takim dylematem (ciąża i benzodiazepiny), ale abstrahując od tego jesteś kolejną osobą, która zaczyna i kończy swoje leczenie u lekarza psychiatry i nic więcej, nie myślałaś nigdy o rozpoczęciu jakiejś psychoterapii? twój psychiatra Ci tego nie proponował (?)..Nerwica (niektóre rodzaje depresji) jak już nie raz pisałem o tym na podstawie własnych doświadczeń, nie są chorobą ciała tak jak np cukrzyca, stwardnienie rozsiane, nowotwór, nadciśnienie, grzybica itp, choć zdaję sobie sprawę, że wywołują bardzo silne objawy fizyczne..To choroba, której przyczynami są fałszywe przekonania na swój temat, na temat świata i innych ludzi, negatywne myśli, wyobrażenia, wspomnienia, system zbyt sztywnych norm, postawa chorobliwego perfekcjonizmu, powstałe na skutek np wychowania w określonej rodzinie i warunkach, co powoduje z kolei, że chorują emocje, a jak emocje, to i ciało..Oczywiście wszystko dzieje się na poziomie nieświadomym ..Przecież nie musisz od razu rzucać leków (tak mi się zdaje) by poszukać i zacząć jakąś dobrą psychoterapię, co (?) Teraz się łączy farmakologię z psychoterapią
Witam ponownie, dziękuję, że odpisałeś na mój komentarz. Odpowiadając Tobie na pytanie dotyczące psychoterapii. Owszem pytałam o psychoterapię i mówiłam mojemu lekarzowi, że chcę i potrzebuję wsparcia. Niestety mój psychiatra twierdzi, że psychoterapia nic nie daje, że to nie ma sensu, ale jak chcę to umówi mnie z Panią psycholog. Byłam na umówionym spotkaniu i psycholog zaczęła spotkanie od pytania: „czego ja od niej oczekuję?” Opowiedziałam jej tyle ile przez 45 minut zdążyłam, że chcę leki odstawić bo chcę mieć dziecko. Opowiedziałam jej o sobie, o mojej rodzinie, od czego ta moja choroba się zaczęła, jak długo się leczę. Pani psycholog słuchała, jeżeli już się odedzwała to tylko po to, aby mnie ocenić, a nie zrozumieć i pomóc. Nie czułam w ogóle żadnego wsparcia z jej strony. Na koniec powiedziała, że widzi, że potrzebuję psychoterapii w ośrodku pobytu dziennego, ona od siebie może zaoferować jeżeli ja chcę spotkania dwa razy w miesiącu, czy w tygodniu (nie chcę skłamać bo nie pamiętam). Z tym, że ona nie widzi sensu tych spotkań ale jak ja mam potrzebę to ona chętnie mnie wysłucha. Zniechęciło mnie to. Mieszkam w małej miejscowości. Lekarze specjaliści dojeżdżają do nas z większych miast. W moim przypadku wszystko wiąże się z dojazdem, z pracą i finansami. Pracuję od 7:00 do 15:00. Zapewne psychoterapia odbywa się właśnie w tych godzinach. Psychiatra cały czas tłumaczy mi, że wszystko co się dzieje z moim ciałem to jest tylko w mojej głowie, że psychika płata mi figle. Byłam u lekarza ginekologa i od strony ginekologicznej jest wszystko jak najbardziej ok, z tym, że jak lekarz powiedział minimum 3 miesiące muszę być bez leków, aby nie zaszkodzić dziecku. Oczywiście będąc w ciąży również nie ma mowy o braniu leków. Psychiatra obiecał mi, że 2016 rok poświęcimy na odstawianie leków. Na każdej kolejnej wizycie tylko mnie zwodził. Chciał mi zwiększyć dawkę Fevarinu z 50 mg na 100 mg. Nie zgodziłam się. I cały czas mi odradza mieć dziecko. Dziwne to wszystko jest bo zanim zaczęłam leczyć się u psychiatry to nie miałam takich ciężkich objawów. Drgawki, szczękościsk to są skutki odstawienne leku. Psychiatra twierdzi, że mam tak silną nerwicę. Dzwoniłam do Zielonej Kliniki, odedzwała się bardzo sympatyczna Pani. Rozmawiałyśmy kilka minut i powiedziała mi, abym sama w domu nie odstawiała leków bo mogę sobie tylko krzywdę zrobić. Koszt pobytu w tym ośrodku nie jest mały. Wiem, że na tą chwilę mnie nie stać na pobyt w tym ośrodku. Mimo, iż bym bardzo chciała spróbować. Na tą chwilę wiem, że źle zrobiłam, że leczyłam się tylko u psychiatry i tylko lekami tak bardzo uzależniającymi. Przede wszystkim wstydziłam się i nadal wstydzę się mojej choroby. Nikt oprócz rodziców i partnera nie wie, że leczę się u psychiatry. Ludzie nie rozumieją osób depresyjnych, chorych na nerwicę. Zaraz by mnie wzięli za zawariatkę. Co do ciąży. Zegar biologiczny bije. Nie mogę zajść teraz w ciążę bo biorę leki. Te leki dużą krzywdę mogą zrobić dziecku. Również dużo czytałam na ten temat i nie ma mowy o tym, abym zaszła w ciążę biorąc leki. I w ten sposób zabrnęłam w ślepą uliczkę. Byłam pewna, że dam sobie sama radę, aby w domu odstawić leki. Niestety potrzebuję pomocy. Sama sobie nie poradzę. Na pobyt w prywatnym ośrodku mnie nie stać. Uważam, że powinnam iść na detoks. Ale nie wyobrażam sobie detoks na NFZ. Jeszcze jak opisałeś jak to jest. A mój lekarz również mi powiedział, że to jest na normalnym oddziale psychiatrycznym. Ja sobie tego nie wyobrażam. Przede wszystkim muszę mieć poczucie bezpieczeństwa, że te drgawki mi nie zaszkodzą, że mnie potrzęsie i to minie. A jak w domu mnie to łapie to panikuję bo nie mam żadnej opieki. Nawet lekarz w szpitalu mnie olał. Tak jak odpisywałam. Dał zastrzyk, w ogóle nie zainteresował się tylko rozmawiał z pielęgniarką i do tego śmiali się. Bardzo chciałabym poczuć jak to jest nosić dziecko pod sercem, jaki to ból jest rodzić(mimo, iż to na pewno przyjemne nie jest), jakie to uczucie kiedy dziecko stawia pierwsze kroki, zaczyna mówić. Chciałabym nie przesypiać nocy z powodu czuwania przy dziecku np. przy ząbkowaniu, jakby marudziło itd. Nikt nigdy mnie tak nie pokocha jak moje własne dziecko. Ale biorę też taką ewentualność, że nigdy nie będę miała dzieci. Pozdrawiam.
Monika, nie odpowiem na wszystkie twoje pytania tutaj, musiałbym zrobić oddzielny wpis, na temat uzal. od benzo i ciąży (jeśli chciałabyś ?), odnieść się do poszczególnych twoich zdań i kompletnie zająć się tym zagadnieniem, oczywiście anonimowo..Jest sporo kobiet których tą nęka, swojego czasu czytałem to i owo, o możliwych powikłaniach i wpływie teratogennym tych leków na płód..
Monika, Basia..Zastanawiałem się co mam odpowiedzieć, bo po przeczytaniu Waszych komentarzy mam w głowie różne myśli:
Basia, Monika: prawdopodobnie jest tak, albo dopiero się okaże, że uzależnienie od leków (benzodiazepin) lub leków nasennych Zolpidem jest / będzie jednym z trudniejszych ,o ile nie najtrudniejszych uzależnień do leczenia (co nie oznacza, że nieuleczane!)..na ze względu na „czystość i wygodę” tego nałogu (wielokrotnie wspominałem, że leki legalnie przepisuje lekarz, nie dealer, co daje poczucie bezpieczeństwa i możliwość długiego samooszukiwania się, leków nie czuć z ust, jak alko, nie pozostawiają wkłuć na rękach, są małe, niewykrywalne w pracy, mało toksyczne dla organizmu na co pracowali najlepsi naukowcy najlepszych światowych koncernów, do niedawna nie wykrywalne przez Policje, konsekwencje nałogu o wiele późniejsze, niż w alkoholizmie i narkomani, ale być może za to gorsze) Już teraz pojawiają się głosy, że to uzależnienie jest gorsze od uzależnienia od heroiny, a korespondowałem z alkoholikami uzależnionymi od benzo (uzależnienie krzyżowe), którzy twierdzili, że alkoholizm to „pikuś” w porównaniu do benzo..czy to prawda (?) nie wiem, ale takie głosy słyszałem..
..inną ciekawostką jest to, że prawie każdy szanujący się teraz dealer ma w swojej ofercie Clonazepam, Alprazolam (Xanax, Afobam), Zolpidem (Stilnox)
po 1 niestety, żyjemy w czasach „kultury tabletki”, reklamy wylewają się z TV i radia i wszyscy uwierzyliśmy, że istnieją „cudowne pigułki”, którymi można rozwiązać problemy życiowe, tak jak leczy się kaszel, grypę..niestety, nie istnieją..
Leki są potrzebne, czasem wręcz konieczne (także benzodiazepiny), ale tylko wspomagająco do terapii, a niektóre do stosowania wyłącznie krótkotrwałego..
po 2 Monika, ja nie mam nic przeciwko lekarzom, sam mam ich 4-ro w rodzinie (rodzice, brat, bratowa), nie mam też nic przeciwko psychiatrom ,ale twojemu lekarzowi, jego postawie bardzo się dziwię :-/żeby nie powiedzieć, że jestem zbulwersowany..Nie wspiera Cię, mówiąc, że daje Ci 10% szans na odstawienie, że psychoterapia nie pomaga, albo że nie powinnaś iść na detoks, czyli jakby nie patrzył namawia Cię do brania leków do końca życia, nie wspiera Cię w dążeniu do normalności, do bycia matką, czego Ty jak widzę bardzo pragniesz
po 3 jasne, żaden psychiatryk nie wchodzi w grę, z tym się w 100% zgadzam! Sam byłem 1.5 miesiąca na odstawce w takim miejscu i mam traumę do końca życia, ale na oddziale dr A.Basińskiej nie ma pacjentów psychotycznych, a coraz więcej lekomanów
po 4 Basia i Monika, sam detoks nie załatwia sprawy, bo nie można lekomanowi zabrać leków i w zamian nic nie dać..jakiegoś alternatywnego leczenia (psychoterapii) to dopiero 1 etap leczenia..
Odstawiałem leki w ten sposób 23 razy i za każdym razem przeżywałem traumę, aż nabawiłem się niektórych symptomów zespołu stresu pourazowego (PTSD)..Zanim pójdzie się na detoks, trzeba zaplanować, nagrać sobie odpowiednią terapię, ale nie u zwykłego psychologa, takiego po studiach i nic więcej, u którego się tylko odgadasz i nic więcej (odnoszę wrażenie Monika, że właśnie do takiego psychologa wysłał Cię twój lekarz)
Aby oczekiwać zmiany trzeba pracować z psychologiem psychoterapeutą (lub socjologiem, pedagogiem, teologiem), ale kimś, kto skończył dodatkową szkołę psychoterapii..To trochę jak z mgr prawa, który jest po studiach, ale żeby zostać notariuszem, sędzią, adwokatem musi skończyć dodatkową, kilkuletnią aplikację..
polecam artykuły na ten temat :
„Jak znaleźć dobrego psychoterapeutę” – Milena Karlińska -Nehrebecka
„Psycholog, psychoterapeuta, psychiatra – brzmi podobnie. Jakie są różnice?” – Karolina Pniewska
Czy da się wyleczyć z zaburzenia osobowości?.Lekarze nie sa w stanie. Psychoterapeuci leczą.– Milena Karlińska – Nehrebecka
po 5. Basia, Monika, prawdopodobnie (podobnie jak ja) jesteście pacjentami z tzw „podwójną diagnozą”, tzn że jesteście chore na : nerwicę lękową (choroba pierwotna) i uzależnienie od benzodiazepin, i musicie przejść zarówno terapię odwykową, a później psychoterapię problemu pierwotnego, albo leczyć te dwie choroby równolegle
po 6. Monika, to nie twoja wina, że popadłaś w to uzależnienie (tak uważam), tym bardziej że mieszkasz w małej miejscowości, gdzie masz mało możliwości leczenia i odnoszę wrażenie że trafiłaś do lekarza starej daty, który odradził Cię terapię i w ogóle ma bardzo dziwne podejście, a biorąc pod uwagę fakt, że wciąż jest ciężko z dobrą, darmową psychoterapię, to podejrzewam że 12 lat temu było jeszcze gorzej..Tak naprawdę to jest wina całego „systemu lecznictwa” w Polsce, stanu Polskiej Służby Zdrowia, którego lekarze są też w pewnym sensie ofiarami, ponieważ zostali wykształceni w odpowiedni sposób i pomagali wtedy jak umieli..Być może jakbyś trafiła do młodszego psychiatry z nowym podejściem, to by Cię jeszcze opieprzył, że tyle czasu brałaś benzo (z czymś takim też się spotkałem)
Witam. Dziękuję za tak obszerny komentarz. Niestety mam teraz gorsze dni. Po pierwszej próbie odstawienia leków musiałam brać przez jakiś czas 20 mg Cloranxenu. Jak się „ustabilizowałam” to przez pół roku schodziłam na 10 mg Cloranxenu. Po drugiej próbie nie było, aż tak źle ale ta 3 próba jest tragiczna. Schudłam 3 kg. Odrazu spadam z wagi. Do 15 mg zwiększyłam Cloranxen bo wieczorami pojawia się uczucie jakbym miała „kluch” w gardle, niepokój, panika, że się uduszę, aż zrywa mnie na wymioty. To jest tragiczne. Rozumiem Basię bo sama mam tego serdecznie dosyć. Dzisiaj wzięłam 5 mg Cloranxenu. Nie chcę zwiększać dawki ale jak będę musiała to zrobię to, aby osiągnąć równowagę. Co do ciąży to bardzo chcę mieć dziecko ale czy będę je mieć to raczej stoi pod wielkim znakiem zapytania. Jedna z dziewczyn, którą poznałam w necie podała mi nazwisko i imię Pani ginekolog, która prowadzi kobiety w ciąży na SSRI. Jest z Warszawy, współpracuje z psychiatrą również z Warszawy. Ale nie chcę, aż tak ryzykować zdrowia i życia mojego dziecka bo żaden lekarz nie da mi gwarancji, że urodzę zdrowe dziecko. Czytałam wiele artykułów na temat wpływu leków uspokajających i przeciwdepresyjnych na płód i rozwój dziecka i niestety skutki stosowania ww. leków w ciąży dla płodu mogą być tragiczne. 22 lutego byłam na wizycie u psychiatry. Okazało się, że zmienili lekarza. Jest teraz dwóch młodych lekarzy. Podzielili się pacjentami i jaka jest różnica między poprzednim lekarzem a obecnym. Poprzedni lekarz utwierdzał mnie w przekonaniu, że jestem chora i będę musiała brać leki do końca życia. Dużo mi tłumaczył co sprawiało, że czułam się bezpieczna. Po samej wizycie czułam się dobrze. Długo nie rozumiałam, że jestem również uzależniona. Czułam się źle to kazał mi zwiększać dawkę Cloranxenu. Zdziwiona pytałam czy tak można, odpowiadał mi, że na oddziale podają nawet 30 mg Cloranxenu. Obecny młody lekarz bo nawet nie ma pieczątki psychiatra tylko lekarz w porównaniu do poprzedniego był zaskoczony, że biorę tak silne leki. Raczej jest mało rozmowny. Namawiał mnie na detoks w szpitalu na oddziale psychiatrycznym z tym, że byłabym z osobami uzależnionym od alkoholu i to jest ten minus. Zapytałam co w sytuacji, gdyby mną trzęsło itd., to odpowiedział, że jest możliwość rozmowy z psychologiem. Po detoksie wychodzę ze szpitala i zostaję z problemem sama bo w szpitalu prowadzą tylko psychoterapię dla osób uzależnionych. Obecny lekarz zapisał mnie na spotkanie z Panią psycholog. Ale nie z tą, u której byłam.Niby ma mi pomóc radzić sobie z paniką itp. Niby młoda, miła. Zobaczymy co z tego będzie. Na 8 marca mam umówioną wizytę. Opowiedziałam lekarzowi, że przez 3 tygodnie byłam na dawce 7,5 mg i, że taki atak mnie złapał to był zdziwiony. Twierdził, że to niemożliwe, że to siedzi tylko w mojej głowie. I ok zgodziłam się z nim, że to siedzi w mojej głowie ale jak mam to „wyrzucić” ze swojej głowy i powiedziałam mu, że potrzebuję pomocy, chcę pomocy, potrzebuję czuć się bezpiecznie i zapytałam jak mam sobie wytłumaczyć, że to psychika mi płata figle. Jak mam nad tym zapanować. To zapisać mnie do Pani psycholog. Przytaknął mi, że ze względu na to, iż mieszkam w małej miejscowości jestem z góry skazana na porażkę. Myślę, że mam nerwicę, mam depresję i do tego wszystkiego jestem uzależniona od leków. Potrzebuję pomocy, aby wyjść z uzależnienia i potrzebuję pomocy jeżeli chodzi o nerwicę i depresję, aby leczyć ją nie tylko farmakologicznie. To jest smutne, tragiczne. Wzbudza to we mnie poczucie bezradności i jedną mam myśl w głowie, że chyba jestem skazana na leki, aby móc normalnie funkcjonować. Pozdrawiam
Monika to nie tak hop siup z tą psychiką, uwierz mi na słowo..Wciąż niestety zdarza się wśród wielu lekarzy, którzy są przyzwyczajeni leczyć tylko różnego rodzaju choroby cielesne, jak również w pacjentów, szczególnie w Polsce (mentalność), że padają takie właśnie stwierdzenia, to „TYLKO pani psychika”, to ma „Pani tylko w głowie”, „wymyśla Pani sobie”, „wystarczy tylko przestać myśleć o tym”..
A ja powiem, że psychika to potęga, „baza główna”, „komputer pokładowy” człowieka, być może jeszcze bardziej skomplikowana i złożona niż ciało i mówiąc w wielkim skrócie i przenośni tak samo może się „połamać”, „dostać udaru”, wymagać długiej rekonwalescencji np po jakiejś wielkiej traumie..może posiadać jakieś „wady rozwojowe” nabyte w dzieciństwie od rodziców, albo związane z dysfunkcjami w rodzinie wymagające korekty (psychoterapii).. Obie te sfery (cielesna i psychiczna) są ściśle związane ze sobą i nie mogą bez siebie istnieć! Ciało bez głowy, psychiki będzie wykonywać chaotyczne ruchy, cała fizjologia zostanie zaburzona, pomijając fakt, że umrze..Psychika bez ciała, nasz umysł także nie wiele zwojuje! Niby to takie proste i oczywiste, a jakoś na co dzień nie myślimy o tym..i jeszcze jedno: tak jak ciało, gdy choruje ma swoich lekarzy, tak chora psychika do leczenia ma swoich specjalistów (np psychoterapeutów)
Monika U dr Anny Basińskiej podobno to nie jest typowy oddział psychiatryczny, nie ma na nim pacjentów z psychozami, co do tego co opisałem, to powiem, że jestem w trakcie aktualizacji swoich dwu wpisów pt „Gdzie i jak odstawiać leki uspokajające (benzodiazepiny) cz I i II, niedługo zamieszczę je w nowej wersji, ponieważ pewne rzeczy trochę się zmieniły, od momentu, kiedy je zamieszczałem..
Co do pacjentów alkoholowych, to cóż, tacy sami ludzie jak my, chociaż natura ich uzależnienia jest trochę inna i fakt, że przywożą ich czasem w niezłej rozsypce i jak to mówią w totalnym „zgonie” i taki widok nie jest miły, lecz wydaje mi się, że na OLZA jest duża liczba lekomanów i jest trochę inaczej i raźniej, niż wtedy gdy ja tułałem się jako jedyny uzależniony od leków po typowych detoksach alkoholowych
Hej Monika
ja jestem po detoksie. Nie pocieszę Cię, ataki paniki są silniejsze. POnoć z czasem mają mijać. Zostając benzo, tez musisz się liczyć, że bedzie gorzej. Pomijać wzrost tolerancji, to benzo ma to do siebie , że z czasem lęki nasila
Nie ma dobrego wyjścia, bezbolesnego
Witaj Basiu. Dziękuję za to co napisałaś. Lęk, panikę mogę spróbować jeszcze jakoś znieść ale te drgawki, rzuca całym moim ciałem, ściska mi zęby, że ledwo mogę tabletkę włożyć do buzi. Tego nie mogę znieść. Wzięłam szklankę do ręki, aby popić leki (to przy pierwszej próbie odstawienia leków tak było) to poprostu ręce mi tak trzęsły się, że rozlałam większą część wody ze szklanki na siebie, na podłogę zanim trafiła do moich zaciśniętych ust. Żeby tego typu objawów nie było. Bo to wzbudza u mnie jeszcze większą panikę, strach, myślę, że umieram, że to koniec. To jest najgorsze. 22 lutego mam wizytę u psychiatry. Zobaczymy co on mi na to wszystko powie. Może naprawdę powinnam odpuścić sobie i pogodzić się z tym, że nie dane jest mi mieć dziecko. Jak biorę leki jest wszystko ok. Funkcjonuję jak każdy normalny człowiek.
Bardzo ciężko samemu jest sobie poradzić z odstawieniem leków jak jest się uzależnionym. Szczególnie bez wsparcia i pomocy najbliższych nawet ciężko zdecydować się na odwyk i terapie. Jak dla mnie to nadal są najskuteczniejsze metody leczenia uzależnień. Detoks lekomanów trwa zwykle dłużej bo organizm musi się odtruć, ale terapia już jest uzależniona od szybkości powrotu do siebie pacjentów. Ja spędziłem 3 miesiące w Wiosennej w Ściejowicach, ale wyszedłem pewny że już nic takiego nie wezmę.
Witam, czy możesz napisać coś więcej na temat pobytu w tym ośrodku. Chodzi mi konkretnie o to czy lekarz psychiatra jest w ośrodku non stop. Ataki paniki najczęściej dopadają mnie wieczorem. Co wtedy robią z taką osobą? Jaki jest koszt pobytu w takim ośrodku?
Masz racje ( niestety ) teraz nie dałabym rady zagaić rozmowy z kimkolwiek. Po detoksie czuję obdarta z pewności siebie, a i intelektualnie czuję się debilem. Kiedyś miałam słowotok, i to nie chwaląc sie, błyskotliwy słowotok, a teraz nie potrafię zdania sklecić. Kiedy to minie ….?
Zdziwiłam się jak przeczytałam, że tez miałes awersje lustrową, bo myślałam, że facetów to nie dotyczy. U mnie , moje odbicie w lustrze indukuje lęki ….
Mam już Lyrice. Dzisiaj biorę pierwszą tabletkę na noc, 75mg. Jutro rano tez 75mg. Lekarz nie powiedział jak mam dawkować. Myśle brac 75mgx 2 dziennie. Później ewent. zwiększę do 3xdziennie. A Ty jak bierzesz?
Nie powiedział Ci? 🙂 a to ciekawe..Basia, rozumiem, że chciałabyś aby lek jak najszybciej zaczął działać (też tak mam), ale ostrożnie, moja lekarka powiedziała, że mam brać najpierw 1 x 75 mg na noc przez 10 dni, później 2 x 75 mg przez następne 10 dni, a ułomkiem nie jestem (184 cm wzrost, prawie 116 kg waga)..na razie tyle, cdn..
Będzie mały elaborat :-):
Miałem awersje jak cholera! Nie tylko awersję do swojego obrazu widzianego w lustrze, ale ogólnie poczucie, że moje ciało jest jakieś drewniane, obce, moje nogi, ręce, na skutek bardzo silnego lęku i napięcia mięśniowego wydawało mi się wtedy „kawałem mięsa”
Basia, à pro po tego co powyżej..doskonale wiem, co to niska samoocena, czasem nazywana zaniżoną samooceną, czyli jak sama nazwa wskazuje, jest ona zaniżona, czyli nieprawdziwa, niższa, niż stan faktyczny..to po 1.
po 2 zaniżona samoocena, to podstawowa składowa fobii społecznej, co nie oznacza, że każdy, kto ją ma, kto ma kompleksy, ma poważną fobię spoleczną
po 3. osoby z zaniżoną samooceną, a są to często fobicy, ludzi neurotyczni, alkoholicy, lekomanii, są również chorobliwymi perfekcjonistami, którzy myślą tylko w dwóch kategoriach zero – jedynkowo (myślenie czarno – białe) np., jeśli nie wyglądam dokładnie tak, ja znana urodziwa modelka, aktorka, czy inna superlaska z idealną figurą, to jestem brzydka, paskudna, w ogóle nieatrakcyjna..Tylko, że zdecydowana większość kobiet, czy mężczyzn jest gdzieś pomiędzy, z różnym stopniem urody, lub nieurody.. Ja z takiego myślenia „wszystko albo nic”, leczę się od dawna..
btw myślenie czarno – białe, zwane również dychotomicznym, jest jednym z błędów poznawczych, myślowych ,charakterystycznych dla ludzi z różnymi problemami emocjonalnymi, które zostały wyselekcjonowane przez naukowców zajmujących się psychiką, są jeszcze inne [tutaj..]
po 4. skoro jesteś mężatką, to wychodzi na to, że twój mąż lubi się umartwiać i ożenił się z brzydulą, tak? Piękno, uroda jest naprawdę pojęciem względnym, rzecz gustu, jednemu się coś podoba, drugiemu kompletnie nie..
po 5. Trudno chyba samemu ocenić swoją urodę (?) znasz twoją twarz, ciało od dziecka, jesteś do niego niej/ niego przyzwyczajona, nie robi na tobie wrażenia..Ponadto jesteś kobietą, nie wiesz chyba do końca, co podoba się facetom, patrzysz na siebie jak kobieta (?) wydaje mi się, że nie możesz być obiektywna w swojej ocenie..Czy miałaś jakieś sygnały od innych, że jesteś brzydka? Ktoś Ci powiedział? No i oczywiście nie chodzi o 1 osobę, tylko coś, co się powtarzało, jakieś uwagi..(?)
po 6. czasem bywa tak, że to co człowiek myśli na swój temat nie do końca jest odbiciem prawdy, a tym, jak traktowały, oceniały nas inne osoby, np. rodzice, np. czy chwalili, czy bardziej krytykowali i utwierdzali nas w swoim krytycznym zdaniu, a coś, co jest często komuś powtarzane, np. dziecku, z czasem staje się jego własnym myśleniem o sobie..
Na koniec, dla ciekawostki Ci powiem, że psychoterapeuta swojego czasu zadał mi zadanie, abym sfotografował swoją twarz aparatem, zrobił szereg zdjęć, od takie „selfie” i przyjrzał się dobrze, porównał z zdjęciami innych ludzi, a nie opierał się tylko na własnym, podobno fałszywym odczuciu
Piszesz, że bierzesz Pregabaline. Czy juz u Ciebie zaczeła działać? jakie masz skutki uboczne? głównie interesuje mnie, czy wypadają Ci włosy
No chyba tak, chyba zaczęła..tzn powiem Ci, że sam jeszcze nie mam wyrobionego zdania na temat tego leku..Do tej pory brałem Depakine Chrono, jako normalizator nastroju, teraz się przestawiam na Pragabalin ,ale zarówno Depakine, czy Neruotop, czy Pregabalin, to są leki których działania nie odczuwa sie tak konkretnie jak benzo..Ja Pregabalin w największej dawce biorę na noc, mniej w dzień i na noc ona mnie usypia..
Jeśli chodzi o „uboki” to żadnego wypadania włosów nie zarejestrowałem, a zauważyłbym, bo nie mam ich jakoś wiele ;), za to swędzące, konkretne uczulenie na nogach i rękach, ale ja jestem alergikiem i już podobne uczulenie miałem wcześniej, a ten lek, je tylko jakby mocno nasilił..Po za tym senność, a na początku stany takiej jakby dezorientacji, lekkiego rauszu, lekkie zawroty głowy, jakbym był po kielichu..
Tak, był remont. Łazienki sa w salach ( efekt remontu 😉 )Ściany pomalowane na słoneczny kolorek 🙂 Tylko odrapane szafki i łóżka kłócą się z czystymi ścianami. Jadalnia tez jest w porządku. Jak komuś się nudzi, np. Pani Marysi, to nawet wytarła bufet i stoły 🙂
Jasne, ze palą. Ale chyba nie napiszę gdzie, bo może ktos tu wchodzi z personelu. A tak szczerze mówiąc, to nie wierzę, żeby się nie domyślali
Nie mam fobii społecznej. Nie boję się ludzi, i nie mam problemu z nawiązaniem rozmowy. Moge zacząć rozmowe o marchewkach w warzywniaku. To też nie jest typowa agorafobia. Nie wychodzę z domu, bo …. mam kompleksy urodowe. Najgorsze jest dla mnie spojrzenie w lustro przed wyjściem. Wtedy mam wszystkie objawy nerwicy, i zostaje w domu. Ale i w domu nie czuję się bezpiecznie, bo mam świadomość swojej brzydoty. I nie chodzi o to, że mam się komus podobać. Nie, ja mam się podobac sama sobie. A tj niemożliwe. Wiem, wychodzi na to , że jestem pusta, próżna etc Ale tak mam. Nie wiem, czy ktoś tak ma jeszcze ….
Lyrice dopiero mąż zamówił. 14 tabletek koszt. 50zł z groszami. Na razie wykupię 14, bo nie wiem, jak się będę po niej czuła.
Bardzo bym chciała by mi pomogła.
Art dr Ashton czytałam, ale co innego czytać, a co innego samemu tego doznać. Wiem, ze benzo odkłada się nawet w kościach, we włosach. Tylko tak myśle, czy to z kości , włosów „schodzi” do krwi? czy jakby mi teraz zmierzono pozoim, to miałabym benzo? W szpitalu niczym nie przyśpieszają oczyszczania. Myślałam, że będą podawać kroplówki, ale ponoć kroplówki nie przyśpieszają. Szybkość eliminacji zalezy tylko od szybkości naszej przemiany materii. Od tego jak pracuje nasza wątróbka 😉 No i ( tak mówili na oddziale ) , że szybciej schodzi u osób szczupłych.
Czekam na Twój nowy wpis na blogu ……
No tak,ale Basia, czy jesteś w stanie, bez lęku, teraz, po odstawieniu benzo pójść do warzywniaka i zagaić rozmowę?
Ja pod wpływem Clonazepamu potrafiłem siedzieć w wielkiej Katedrze, pełnej ludzi w 1 rzędzie, gdy zwykle to stałem przed kościołem lub blisko drzwi..
Nie twierdzę, że masz fobię społeczną, nie jestem specjalistą, ale trochę inna jest „optyka”, gdy jest się pod wpływem działania benzodiazepin, NAWET, jeśli po latach brania już tak nie działają, a inna, bez..
Też to miałem, szczególnie mi się nasiliło, po odstawieniu leków (serio), nie mogłem patrzeć na siebie w lustro, to się nazywa dysmorfofobia (poczytaj sobie w necie) i często występuje z fobią społ, ale chyba niekoniecznie
Witam, a ja opiszę swój problem z nadzieją, że uzyskam jakąś wskazówkę, poradę.
Zażywam xanax dość długo bo już łącznie jakieś 3-4miesiące.
Otóż problem polega na tym, że czuje sie uzależniony od tego leku.
Początkowo stosowałem 0x25mg później 0,5, skończyło się na 1mg.
Wiem teraz, że nie powinno się tego leku zażywać codziennie, natomiast lekarz psychiatra nie poinformował mnie o tym lub ja źle zrozumiałem jego słowa.
Gdy skończyły sie tabletki i był problem z uzyskaniem kolejnej recepty nie spałem 3 noce, bardzo się pociłem, miałem ból wszystkich mięśni i ogólnie ciągle poczucie lęku i pobudzenia.
Po tej sytuacji stwierdziłem, że czas najwyższy zmniejszać dawki leku.
Aktualnie przyjmuje już tylko 0,5 dziennie.
Niestety coraz częściej pojawiają się objawy odsatwienne głównie odrealnienie, brak sił, i ciągłe drawki całego działa.
Próbuje schodzić z dawki a organizm po 13g od zażycia tableki daje właśnie te silne i przykre objawy.
Gdy tylko zażyje tabletke po 30 minutach objawy ustępują.
Jak długo to może potrwać? chce zejść 0,5mg na 0,25mg ale po prostu sie nie da.
Zażywając lek wieczorem już na kolejny dzień w godzinach 14-15 pojawiają się wyżej wymienione objawy.
Czy ktoś miał taką sytuację? co zrobić aby nie zwiększać tego świństwa tylko po prostu z tego wyjść?
Boje sie rozmowy z lekarką, gdyż obawiam się, że zostawi mnie bez tabletek a bez nich nie dam rady przejść zespołu ostawiennego.
Bardzo proszę o poradę.
Czy naprawdę od tak małej dawki leku nie ma innego sposobu jak detoksykacja?
Witaj Afobam
to nie jest tak wcale długo biorąc pod uwagę że ludzie biorą latami, ale też wystarczająco długo żeby dać się „oczarować” tym lekom..
jest też tak, że i po tak krótkim okresie brania lek trzeba i tak odstawiać stopniowo, bo organizm się może już zaadaptować
No to wyraźnie rośnie Ci bardzo szybko tolerancja i taka tendencja by się pewnie tylko rozwijała, co jest niebezpieczne pod wieloma względami.
Wiem, bo sam to przechodziłem, jest wiele bardzo poważnych, negatywnych konsekwencji, a przy odstawieniu spada się „na dół” bardzo boleśnie
no to jest „klasyka” u wielu lekarzy, szczególnie tych praktykujących w przeszłości, teraz już więcej lekarzy ostrzega, ale jest jeszcze całe mnóstwo, które dalej tego nie robi w właściwy sposób
dlaczego akurat liczysz 13 h? bo zakodowałeś, że alprazolam T0,5= 6-12 h, chodzi o tą górną granicę 12? Tak naprawdę po rozwoju tolerancji Xanax potrafi przestać działać po 2-4 h, więc ta droga naprawdę jest donikąd .. Niestety sam to przerabiałem, bo sam brałem Xanax w pewnym okresie
Nie, no niekoniecznie , tym bardziej, że jest jeszcze niewiele miejsc, gdzie robią to fachowo.. Można odstawiać ambulatoryjnie z jakimś lekarzem psychiatrą, który cokolwiek wie o odstawieniu leków, a przede wszystkim to, że trzeba je bardzo wolno odstawiać.. Bardzo istotną kwestia jest też to, żeby po odstawieniu lub w trakcie odstawiania rozpocząć psychoterapie.. Czy korzystasz / korzystałeś w ogóle z tetj formy leczenia, czy tylko psychiatra?
pewnie ze palą a i piją kiedyś w kiblu znalazłem pustą flaszkę
Oczywiście KETREL
Basia, a możesz napisać jakie warunki panują obecnie na OLZA ? Czy rzeczywiście tam był jakiś remont? Czy jest w miarę czysto..Jak z prysznicami? A jak z paleniem? wiem, że jest zakaz palenia, ale czy da się tam gdzieś zapalić?
Pisałem na blogu o tym nieraz, ale napisze kolejny..Jeśli wierzyć prof H. Aston, a chyba warto, to pisze ona w swoim artykule o uzależnieniach od BDZ [Tutaj..], że benzodiazepiny brane latami nie tylko znajdują się w osoczu, ale kumulują się także w tkankach organizmu, a nawet śladowo w kościach..Z tego względu, często jest tak, że realne stężenie leku w trakcie brania, po tak długim okresie jest wyższe, niż było by, gdyby ten lek zażyć raz np w dawce 10 mg..Ponadto zjawisko kumulacji BDZ sprawia, że nawet po całkowitym odstawieniu leku, człowiek po kilkunastu latach może go jeszcze usuwać długi czas w systemie ambulatoryjnym..Nie wiem, jak jest w szpitalu, czy proces usuwania się jakoś przyspiesza? nie wiem (?)Zakładam, że Pani dr A.Basińska o tym wie, dlatego do samego końca pobytu między innymi bada się stężenie leku, by nie wypuścić kogoś, kto ma jeszcze sporo leku w sobie i go usuwa, przez co odczuwa jeszcze jakieś efekty odstawienne..Sądzę jednak, że do pełnej równowagi, po tak długim okresie brania potrzeba sporo czasu..
Druga rzecz, uzależnienie od stałej dawki na poziomie psychologicznym, jest raczej porównywalnie silne, z uzależnieniem od wyższych dawek
Nie wiem jak jest w Otwocku, ale psycholog, spec. leczenia uzależnień i zaburzeń osobowości dwa dni temu powiedział, gdy pytałem go w sprawie jednej osoby, że warto po detoksie najpierw zająć się leczeniem uzależnieńia, a później nerwicą..W Tworkach nie byłem, byłem w Komorowie, „rzut beretem” od Tworek, i wczoraj czytałem, że Odział Leczenia Nerwic w Tworkach, to jest oddział z ekipą z Komorowa, bo ponoć przenieśli, czy przenoszą ten oddział z Komorowa do Tworek, a w Komorowie mają zlikwidować (?) :-/
Biorę podobny zestaw leków 🙂 Ile płacisz za Lyrice? Jest dużo tańszy odpowiednik tzw Pregabalina, którą od dwóch tygodni ja biorę..Biorę też Paxtin (to samo co Parogen), jest to SSRI, o najsilniejszym działaniu przeciwlękowym w rankingu SSRI, Ketrel również biorę w formie Ketilept, w dawce 25-50 mg działa nasennie, co ciekawe w wyższej już nie
Mam zdiagnozowaną nerwicę depresyjno lękową. Powiem Ci, że leżałam w szpitalu miesiąc i z nerwicą lękową była tylko jeszcze jedna dziewczyna. Nie wiem, czy nerwica lękowa jest tak rzadkim schorzeniem, czy tak mało osób ją leczy …
Najbardziej uciążliwe są lęki, kiedy mam wyjść z domu. Dlatego nie wychodzę. To jest cholernie uciążliwe. W domu też mnie męczą. Związane sa z bardzo niską samooceną. Wiesz, w szpitalu, jak niby byłam wśród „swoich”, gdzie mówiłam, ( bo przecież byłam wśród swoich) o swoich fobiach i schizach, często spotykałam się ze „wbijaniem szpili” z tego powodu. To było przykre.
Cloranxen brałam w małych ilościach, i przez te lata, nie zwiększyłam dawki. To było standardowe 10mg na noc. Jak miałam atak lęku brałam 30mg. Nie przekroczyłam nigdy tej dawki. Mimo, że to nie były duże dawki, ciężko mi bez nich. Nie ma żadnego leku ” zamiast”
Dzisiaj byłam u psychiatry. Pierwsze, co to było leczenie stacjonarne, albo na oddziale uzależnień w szpitalu MSW w Otwocku, albo odział nerwic w słynnych 😉 Tworkach. Ale czuję się jeszcze taka słaba ….
Z leków dostałam Lyrice, Parogen ( jakby nie wszyło z Lyricą), Trapridal, Petrel.
Mówiąc szczerze myślałam, że po detoksie będzie lepiej
Ee, no co Ty (?) skąd.. 😀 Na różnego rodzaju nerwice, w różnym nasileniu choruje podobno 20-25% całego społeczeństwa i to są dane z starych książek medycznych z przed jakichś 20 lat ! Nie sądzę, żeby się przez ten czas polepszyło, bo nerwice, fobie, depresje, bezsenność to choroby cywilizacji, a świat, ludzie pędzą coraz bardziej, stawiają sobie coraz wyższe wymagania, poprzeczki i to rodzi różne zaburzenia, frustracje, dramaty, bo nie dają rady, są tylko ludźmi, ale próbują, rywalizują..
Na różnych oddziałach nerwic i to kilkanaście lat temu spotykałem całą kupę ludzi z różnymi nerwicami..
Nie masz Ty czasem agorafobii ?..albo tak jak ja fobii społecznej..albo to i to ? (często fobie występują parami) Jak się czujesz wśród ludzi ? Pytałem jaką masz diagnozę, ponieważ często psychiatrzy stawiają bardzo ogólne diagnozy, nerwica lękowa, depresja lękowa, zaburzenia nerwicowoo – depresyjne, takie ja zawsze miałem rozpoznanie na wypisach szpitalnych, dopiero psycholog kliniczny zdiagnozował fobie społeczną z agarofobią
Witaj z powrotem
nie spotkałam nikogo, kto był uzależniony od kodeiny, ale i tez nie robiłam sondażu 😉 tzn. nie pytałam się każdego. Osoby, które poznałam bliżej, i które mi powiedziały, od czego są uzależnione, zażywały: Clonazepan. Xanax, Lorafen, Stilnox, Estazolam
Miałam podane pełne nazwy ośrodków i ulice, resztę informacji do wygooglania.
Pani Agnieszka, to miała Pani Agnieszka i nawet nie wiem jak miała na nazwisko. Dziwne, bo w przypadku lekarzy psychiatrów mówiło się po nazwisku, a przypadku psychologów, po imieniu. I tak od alkoholowych była Pani Kasia, od lekowych Pani Agnieszka.
Terapie są grupowe i niestety, ale to są ogólnie terapie, czyli lekowi są z alkoholowymi
Nie pytałam się czy tych ośrodkach leczą uzależnienia z nerwicą lękowa. Myśle, że to już do dowiedzenia się w ośrodku. Ja choruję na nerwice lękowa. Niestety, lęki ciągle mnie trzymają i nadal nie wychodzę z domu. Nie wiem czy to jest jeszcze lęk odstawienny, czy pierwotny, ale jest. Niedługo będzie 2 miesiące jak nie biorę benzo.
O, hej, fajnie, że odpisałaś! 🙂
Wyobraź sobie, że jak ostatnio robiłem sobie taką małą „statystykę” od jakich leków najczęściej byli uzależnieni ludzie, którzy w ciągu trzech lat napisali do mnie na bloga, to właśnie te pięć środków, które podałaś Clonazepam, Xanax, Lorafen, Stilnox, Estazolam, z tymże ja podałbym taką kolejność: Clonazepam, Xanax, Stilnox, Lorafen, Estazolam..
Oczywiście od innych benzo też się ludzie uzależniają
Mnie to aż tak nie dziwi, na różnych terapiach spotykałem się z tym samym, niektórzy psychologowie kazali mówić sobie na „ty”.. Myślę, że różnica wynika z pewnej różnicy podejść być może już na poziomie kształcenia, studiów..że tak się wyrażę, lekarze są bardziej od leczenia ciała, od leków, psychologowie od psychiki, więc są bardziej „do ludzi”, skracają dystans, by ocieplić relację, bo zaufanie do terapeuty, poczucie bezpieczeństwa pacjenta w kontakcie z psychologiem, to podstawa psychoterapii i to ani nie ujmuje wiedzy, ani fachowości specjalisty, ale niektórzy lekarze i to różnych specjalności niestety skupia się wyłącznie na leczeniu ciała, a nawet organów, czasem zapominając o psychice, emocjach i uczuciach pacjenta, który czasem oczekuje także jakiegoś ciepłego słowa..
Tak, wiem coś na temat leczenia pacjentów alkoholików, razem z lekowymi, to osobny, dłuższy temat nie na komentarz, byłem kilkanaście lat temu na kilku detoksach alkoholowych i 6 miesięcy w ośrodku AA i czułem się tam bardzo wyobcowany, jako jedyny lekoman, nie alkoholik, w dodatku fobik społeczny, co też nie było bez znaczenia, jednakże psychologiczne mechanizmy uzależnienia, sposoby raczenia sobie z głodem, dla wszystkich uzależnień (przynajmniej tych chemicznych) są bardzo podobne, jeśli nie takie same i zdobyta na tej terapii wiedza jest dla mnie bezcenna i po latach procentuje..
W jakiej dawce brałaś ten Cloranxen przez 15 lat? Cały czas w takiej samej (?) czy ze wzrostem tolerancji? A możesz napisać jaki masz zdiagnozowany rodzaj nerwicy ? Jakie to lęki, przed czym ? Ja też zażywałem przez kilka lat Cloranxen..tzn najpierw przez 9 lat Clonazepam (na zmianę z Xanaxem), z rozwojem tolerancji do bardzo wysokich dawek (30 mg Clonazepamu / dzień), a później po detoksykacji „przesiadłem się” na słabszy CLoranxen w dawce ok 20 mg
… ale jak tłumią, oj, jak 😉
Cieszę się jak komuś pomogę w podjęciu decyzji, co do leczenia. Ja zanim poszłam na detoks szukałam w sieci informacji jak to wygląda. Interesowało mnie wszystko. W końcu nigdy nie leżałam w psychiatryku. Niestety wędrują po różnych forach, nikt nie udzielił mi odpowiedzi na moje przecież prozaiczne pytania. Szłam „ w nieznane”, a wiadomo, nieznanego się człowiek boi
Co do Twojego pytania. Dr Basińska kładła nacisk na psychoterapie. Jednak, jeśli chodzi o szczegóły, to się rozmawiało już ze szpitalnym psychoterapeutą. W OLZA był to przemiła Pani Agnieszka. Podała mi kilka ośrodków. Tak z pamięci to na ul. Zgierskiej, ul. Belgijskiej i szpital MSW w Otwocku.
Jeszcze zapomniałam napisać, a co jest bardzo ważne w OLZA regularnie badają krew na poziom benzo. Na początku codziennie, później raz w tygodniu. Miałam pobieraną krew nawet w dniu wyjścia.
Jak masz jakieś pytania pisz ….. Regularnie zaglądam na Twój blog
Basia Witaj po przerwie, jestem już „z powrotem” i jeszcze raz dziękuje, że dzielisz się swoimi bardzo cennymi doświadczeniami z OLZA, jak i adresami..oczywiście mam dalsze pytania, od dawna szukam kogoś, kto tam był i mógłby coś nie coś opowiedzieć.. Czy mogłabyś (?) czy masz gdzieś zapisane dokładne namiary na te miejsca, ośrodki, co podałaś (?) dokładne nazwy, adresy telefony, może osoby (?) Czy ta pani Agnieszka mówiła jakiego rodzaju są to terapie (?) terapie uzależnień (?) od alkoholu (?) od leków (?) czy razem wszystko (?) czy to są ośrodki, gdzie również są prowadzone psychoterapie dla osób z „podwójną diagnozą”, czyli uzależnienie plus np nerwica lekowa (?) czy leczą tam też „problemy pierwotne”? Jak się nazywa ta Pani Agnieszka, czy masz do niej nr telefonu? Możesz odpowiedzieć na te pytania w komentarzu lub napisać na któryś mój adres, który podaję na blogu, jeśli nie chcesz upubliczniać pewnych informacji (?)
..i jeszcze tak z innej beczki, (bo ktoś mnie pytał), czy na tym oddziale spotkałaś kogoś, kto zażywał, odstawiał kodeinę? jeśli tak, to może wiesz w jaki sposób był odtruwany ? z góry dziękuje za odpowiedzi
Jestem uzależniony od dawki terapeutycznej tranxene 10 mg od 10 lat, ostatnio doszedł alkohol od 2 lat ( nigdy nie mieszam alko i benzo) jak pije alko, odstawiam tranxene 2 dni wczesniej. 20 lat temu, za nastolatka mialem eksces lękowy i przepisano mi signopam i tranxene 5mg rano i 10 mg tranxene wieczorem. Oczywiscie nigdy nie zdawalem sobie sprawy z tego co to za leki, na co, jak dzialaja. Pani doktor kazala to bralem grzecznie przez rok. Potem trafilem do innej lekarki ktora zlapala sie za glowe zmienila mi na doxepine i fluonanxol, nie mialem zadnych problemow, ani odstawiech objawow po odrzuceniu tranxene i signopamu. Nawet lepiej sie czulem po doxepinie. Zmienilem jednak znow na tranxene i bioxetin przypadkiem po ponad roku przypadkiem, po przeprowadzce i znow po jakims roku wrocilem do doxepinu i fluo. Potem znow tranxene z rok i kiedys mi zabraklo i nie chcialo mi sie isc do lekarza, wiec przestalem brac i nic nie bralem 5 mies. Bylo troche zmulowato, ale dalo sie spokojnie zyc. Po pewnym czasie wrocilem na wiele lat do doxepiny i ponad 7 lat nie mialem doczynienia z benzo ( wtedy jeszcze nie mialem pojecia co to są te benzo ) . Pewna dziwna sytuacja i nawrot lekow po 7 latach spowodowal, ze na wizycie u lekarki przypomnialem sobie ze dawno temu pomagaly mi tranxene. I tak zaczalem brac i trwa to dokladnie 9 lat. Zawsze bralem dawke 10mg, co drugi, trzeci dzien, w zaleznosci. Kiedy bylem za granica to w kazdy dzien roboczy. Stalo sie to tak powszednie. Najwazniejsze, ze lęk był mi obcy. Wpadalem czasem w hipohondrie i inne nerwice, ale wazne, że lęków nie było. Nie piłem ponad 15 lat alkoholu, wrocilem do piwkowania,ale nigdy nie napilem sie alko, w dniu przyjecia leku. Piwkowanie przy sobocie, czasem na tygodniu z 3 piwka. Az do dnia kiedy zapalilem ziolo, wpadlem w taki lek ze nie pomagala juz tranxene nawet kiedy wzialem 15mg ( tak mi zalecila lekarka ) odstawilem na miesiac alko, powoli, powoli przechodzilo, wrocilem do dawki 10 mg, ale lęki wracały co jakis czas. Pare dni bez lęków, 3-4 dni w lękach, atakachpaniki, kołatania serca, zawały. W marcu 2016 wszystko minęło , pojawily sie lęki w maju-2 dni, w lipcu 5 dni, w sierpniu 4 dni, w pazdziernku 1 dzien i nagle wrocily od 16 grudnia i znow…. Tranxene raz dziala, raz nie, lepiej dziala piwo, albo dwa dni piwa w swieta, czy sylwka. Od 2 miesiecy zaczely mi sie powazne problemy osobiste, co za tym idzie przyszla depresja, brak wiary, w siebie , poczucie osamotnienia, Wszystko to sie dziwnie nawarstwialo, zaczolem miev dziwne bole glowy co wieczor, od tygodnia jakbym mial grype, dodam , ze zyje w,nie do wytrzymania stresie natury finansowej i osobistej. Do tego wrocily leki od 4 tyg. Mam juz dosc, staram sie nie pic alko( nie mam problemu z odstawieniem i nie piciem tydzien, dwa ) Nie chce zwiekszac dawki tranxene nawet o 5 mg. Marze by to rzucic , pozbyc sie tego syfu. Od dwoch lat nie potrafie spokojnie patrzc na swiat. Jezeli teraz nie daje sobie rady, to jak dam sobie rade bezz benzo w dodatkowym stresie ? Na dodatek pale papierosy, wiec jak mam wytrzymac na podwojnym odwyku, jezeli papierosy daja mi ukojenie ?
Wiesz, jak czytam opinie o dr. Basińskie, to nie chce mi się wierzyć, że to ta sama osoba, która mnie prowadziła. Naprawdę, nie mogę powiedzieć o Pani dr ani jednego, złego słowa. Na obchodzie rozmawiała z każdym ze swoich pacjentów. Nie zostawiła pytania bez odpowiedzi. Interesowała się nie tylko stanem psychicznym, ale tez fizycznym. Jeśli któraś narzekała na wzrok ( pogorszenie wzroku jeden z objawów odstawiennych ) była konsultacja okulistyczna. Dziewczyna, która bolał ząb była u stomatologa. U mnie Pani dr sama zwrócił uwagę na moje siniaki. Tak jak wspomniałam, jak powiedziałam, że chce się wypisać, bo nie wytrzymuje chrapania, dr Basińska przeniosła mnie do sali, która była na szybko „stworzona” pode mnie, z osobami ( aż jedna 😉 ) które nie chrapią. Bylebym czuła się bezpiecznie.
Co do Twoich pytań
1.śniadanie o 8. Chociaż ja najczęściej rezygnowałam z tego nie najlepszego 😉 śniadanka, na rzecz dodatkowych minut snu. Bywało, że zasypiałam 1, 2 w nocy, więc rano zawsze mi się spało najlepiej.
Po śniadaniu leki. Ok. 13 obiad. Leki. Kolacja ok. 17. Po 20 leki. Cisza nocna o 22
2.Owszem jest rewizja na Izbie Przyjęć
3.jest całkowity zakaz palenia, jednak jakoś sobie radzą 😉 Całe szczęście ja nie palę, więc ten problem mnie nie dotyczył
4.Niestety alkoholowi są wymieszani z lekowymi. Dla mnie to była jakaś uciążliwość. Osoby lekowe są spokojniejsze, wyciszone, bardziej stonowane. Alkoholowych rozpiera energia. Są głośni, wręcz męczący. Samopoczucie przy odstawieniu bezo jest fatalne. Osobiście potrzebowałam ciszy i spokoju, z alkoholowymi jest to niemożliwe
5.Raz w tyg. wyjście do tzw. Kawiarenki gdzie można poczytać książki, posiedzieć, przy komp., rozmawiać z innym pacjentami, albo nie robić nic. Jak było ciepło, można było posiedzieć na tarasie
6.jest psychoterapeuta, jeśli ktoś ma życzenie bardzo chętnie rozmawia. MOżna było też chodzić na meetingi do Białego Domku
7.Laptop tak, o ile nie ma kamery
To tak w skrócie. Dla mnie najbardziej uciążliwe było właśnie to przemieszanie lekowych z alkoholowymi. No i jedzenie było fatalne. Całe szczęście można było robić zakupy w sklepiku. No i wałówy z domu 😉
Dzięki wielkie za tak wartościowy komentarz! Jestem przekonany, że są to bardzo cenne informacje dla ludzi z problemem lekowym, wiele osób pytało mnie, czy znam jakiś dobry detoks, niewykluczone, że wkleję to i owo do wpisu, chętnie popytał bym Cię jeszcze o różne rzeczy, ale od jutra, od poniedziałku przez dwa tygodnie (do 24.10) nie będę miał praktycznie w ogóle dostępu do internetu..
A czy mogłabyś coś napisać jeszcze na temat, czy Pani ordynator A. Basińska sugeruje jakieś dalsze leczenie po jej detoksie ? Podaje jakieś namiary na terapię ? W wywiadzie radiowym udzielonym w jednym z artykułów [tutaj..] mówi, że wiele ludzi popełnia błąd i po detoksie wraca bezpośrednio do swojej rzeczywistości nie kontynuując leczenia, a przecież większość z nich zaczynała branie z określonych powodów (nerwica, depresja, fobia), a przecież benzodiazepiny nie leczą przyczyn tych schorzeń, tłumią jedynie objawy..
Witam
Jestem świeżo po detoksie na OLZA w IPiN na ul. Sobieskiego. Detoksykowana byłam od Cloranxenu, który brałam ok. 15 lat. Prowadziła mnie dr Basińska. Nie mogę jej nic zarzucić. Czytałam wiele niepochlebnych opinii na jej temat, że jest osobą mało empatyczną etc. Ja mam zupełnie inne spostrzeżenia. Pani dr. reagowała na każde moje uwagi, czy dot. one leków, po których źle się czułam, czy tego, że ” nie wyrobie” bo koleżanka z pokoju chrapie, że boję się kolejnej nocy ( zostałam przeniesiona do innego pokoju)
Naprawdę, nie ma się czego bać. Jeśli ktoś ma jakieś pytania, chętnie odpowiem. No i zachęcam wszystkich lekomanów do leczenia w OLZA
Jak widzę różni ludzie, różne opinie na temat tej samej osoby..Dziękuje za komentarz, a możesz napisać coś więcej na temat tego oddziału ? Jak wygląda tam dzień (?) Jakie są zasady (?) Czy jest rewizja na początku (w trakcie) (?) Czy jest całkowity zakaz palenia, czy jest jakieś wydzielone miejsce (?) Czy alkoholicy są wymieszani z „benzyniarzami” tj ludźmi uzależnionymi od benzo (?) Czy są spacery (?) Czy jest jakieś wsparcie psychologiczne (?) czy można mieć laptop (?) itd itd
Witaj Piotr, byłam na oddziale f3 w zeszłym roku jesienią, to miejsce to porażka!!! już na dzień dobry zanim udasz się na oddział, zabierają Ci różne rzeczy z walizki, torby, i nie są konsekwentni heh, kabel od laptopa zabrali, ale suszarki do włosów z kablem! nie, telefon zabrał sobie kierownik oddziału dr Habrat, ciężko się z nim rozmawiało, lubi mieć poczucie władzy nad innymi, ludzie super, taki mix lekomani, alkoholicy, i lekomani, którzy też są uzależnieni od alkoholu. Porażka, to kraty w oknach, prysznice, upychanie ludzi jak bydła, brak możliwości na początku wychodzenia z tego oddziału nawet na teren szpitala!!!, mi z 20 mg xanaxu zjechali od razu do 15 mg diazepamu… to chyba nie wymaga komentarza. Byłam tam tylko 2,5 dnia, wypisałam się, bo uznałam, że za szybko odstawiają leki, i to wszystkie, nawet SSRI, od razu całą dawkę 20 mg i z tego co wiem od koleżanki to na ciśnienie ludziom leki pozabierali! No i na weekend była tylko jedna lekarka ledwo po studiach 26 lat, miała pod sobą 150 osób… Palić nie można ale i tak palą w ubikacji. Nie ma szaf, więc rzeczy musisz trzymać w walizce, popsute łóżka, jedzenie trudno nazwać jedzeniem, o spacerze na świeżym powietrzu możesz pomarzyć, możesz mieć laptopa, ale mi zabrali kabel, ale dobrze że inni ludzie mieli i pożyczyli. Inni również mieli komórki z kamerą… gdzie tu jakaś konsekwencja? Alkoholicy współczuli lekomanom. Zasady, rano śniadanie, tabletki i nie jak w normalnym szpitalu, tylko wołali Cię głośno po nazwisku, co to za traktowanie, zapominają że mają Ci zdjąć wenflon, „obiad” i leki i „kolacja” i leki, jedyna rozrywka poza rozmowami z ludźmi, to telewizor. O 22 cisza nocna. Jest psycholog, choć raz ją widziałam. Wiem, że jeden chłopak miał jakiś problem, i chciał , prosił o pomoc, to pielęgniarki pozamykały się w pokoju. A on nie udawał, później respirator, i ratowali mu życie. No i tyle kurzu. Pamiętam, jedną starszą kobietę, dawali jej leki, po których odczuwała bóle, nie mogła spać, mówiła lekarzom o tym, a oni swoje, że musi to brać. Nie polecam tego miejsca nikomu, ze względu właśnie na „lekarzy” i „pielęgniarki”, i te zasady, brak możliwości wychodzenia na spacer, nie wiem jak długo? Dr Basińska z relacji ludzi to porażka, wyrzuciła z tego oddziału psychiatrę, który podobno tak o nim mówiono był naprawdę ludzki i dobry. Gdyby nie to, że zanim tam pojechałam – niestety nie czytając wcześniej opinii w sieci – przeczytałam artykuły prof. Ashton, jak należy powoli odstawiać benzodiazepiny, to kto wie, czy nie zostałabym tam. Tak się nie odstawia 20 mg xanaxu, sama odstawiam teraz w domu, już od kilku miesięcy, i bardzo powoli, dodatkowo biorę escitalopram i relanium. Nie wiem, może to miejsce jest ok jeśli bierzesz np 1 mg xanaxu, albo już tylko relanium. Ale nawet jeśli… Tak pytałam różnych psychiatrów, czy można zażywać SSRI odstawiając benzo, i odp. była że tak, nawet na psychoterapię fobii społecznej można chodzić biorąc jeszcze benzo, i SSRI, a w tym oddziale zamkniętym nawet głupiej wit C nie mogłeś brać! Pal licho warunki, ale gdzie indywidualne podejście do pacjenta? Każdy przecież inaczej reaguje na leki. Absolutnie nie polecam tego miejsca jeśli ktoś postanowił odstawiać spore dawki benzo! Pozdrawiam 🙂
No tak, tu chyba wychodzi specyfika polskiej służby zdrowia, bieda szpitali.. Kraty w oknach nie są czymś miłym, ale tu pewnie był wcześniej oddział psychiatryczny, ponadto sądzę, że jest to konieczne, bo różne przyp. się tam zdarzają, łącznie z psychozą poalkoholową..Z tymże z tego co wiem, to w nowoczesnych szpitalach jest to rozwiązane mniej ordynarnie, są specjalne okna, których konstrukcja sama w sobie nie pozwala na ucieczkę, czy próbę samobójczą (bez krat)
No to mnie akurat dziwi, że z tak potężnej dawki zjechano na 15 mg ,co odpowiada ok 0,75 mg Xanaxu.. Spotkałem się już z takim działaniem i nie rozumiem po co taki pośpiech..Domyślam się, że nikt by nie wziął odpowiedzialności, aby dawać CI tyle Xanaax-u, no ale te kilka mg Alpra powinnaś dostawać na początku (?) nie wiem, dlaczego tak? może maja jakieś swoje metody sprawdzone ? Poznałem ludzi, którzy w tym roku przeszli skuteczny odwyk.. Pani dr A.Basińska już tam chyba nie pracuje
Akurat tutaj musimy przybić piątkę.
Z moich obserwacji i z pobytu w szpitalu w 2013-tym roku, standard odstawiania benzodwudiazepin nie uległ zmianie. nadal stosuje się diazepam jako zamiennik i w publicznym szpitalu, jeszcze w małym mieście wygląda to fatalnie. Myślę, że w Warszawie jest znacznie lepiej jeśli chodzi o szpital publiczny. Uważam , że lecząc się z uzależnienia, najskuteczniejsze są prywatne szpitale czy ośrodki. Ale nie wszystkich stać na taki luksus. Ponieważ stosowanie długo benz.- niestety wywołuje objawy depresji skuteczne mogą być dwa antydepresanty, doksepina i trazodon. Doczytałam się, że za granicą, oba te leki się zaleca osobom uzależnionym od benz.
Witaj Jolu, mam pytanie do Ciebie? A możesz napisać w jakim tempie odstawiali Ci ten Lorafen w tym szpitalu? Rozumiem, że zamienili Ci go na Relanium , ale przez jak długi okres czasu brałaś to Relanium schodząc do 0? Tak się chyba robi, że zamienia się benzodiazepinę krótko działającą, na benzodiazepiny średnio (np Relanium) lub długo działające np Cloranxen (Tranxene) o T 0.5 nawet do 200 h , tylko że powinno się powoli. Co do klinik prywatnych to na temat skuteczności odwyku (trwałego) do leków z grupy benzodiazepin nie mam wyrobionego zdania, ani żadnej wiedzy, ale na pewno są lepsze warunki, komfort, opieka
MDzien dobry
Mam na imię Marcin
Biorę benzodiazepiny juz od 9 lat
Zaczelo sie od boli w klatcce piersiowej
Znajoma pani wyslala mnie do szpitala do chirurga aby zobaczyl co sie ze mna dzieje
Po zrobieniu ekg przeswietleniu klatki piersiowej nic nie wyszlo
Zdrowy jak ryba
Lekarz stwierdzil ze to pewnie na tle nerwowym i przepisal mi Clonazepam O,5 mg 3 razy na dobę i jakies leki na spanie
I sie zaczęło
Czulem sie dobrze
Czulem sie bardzo dobrze
Lęk przed smiercia bo taki mialem ze zaraz padne i umrę przeszły
Bole klatki piersiowej tez przeszly
Oraz kolatania serca.
Z kolejnymi tygodniami sam sobie dodawalem dawke o te 0,5 mg wiecej poniewaz zaczalem zle sie czuc
Jak by tamta dawka nic nie dawala
Oczywisci po swoim ustaleniu dawki poprawa byla blyskawiczna
Kiedys z ciekawosci zapisalem sie do poradni psychiatrycznej tu w Częstochowie
Pani doktor stwietdzila ze mam nerwicę lękową wegetatywną
Zapisywala mi rozne leki
Nawet dawala mi leki spod lady tylko zebym opisywal skutki uboczne
Bylem chyba krolikiem doswiadczalnym
Nie placilem za nie
Poprostu z szafki mi je dawala
Byly tam Cital,Sulpiryd,Perazyna i nie pamietam co tam jeszcze
Tylko one mi nic nie pomagaly
Ja musialem pracowac a przy nich nie dalo sie
Lęk trwal nadal
Chodzilem do niej i mowilem ze to nie dla mnie bo ja ledwo zyje po tych lekach
Ze potrzebuje czegos co dziala od razu
Powiedzialem w prost
Cos na bazie benziodiazepiny
Wiec od czasu do czasu przepisala pani Alprox,Relanium 2,Xanax
Ale zaesze doraznie mowiac ze sie uzaleznie
Terapia odpadala bo pracoealem od rana do wieczora nawet w 3 robotach
Czasami wpychala mi leki SSRI ale mialem po nich dziwne skutki uboczne
Wymioty biegunki
W koncu wzialem to wszystko w swoje rece
Zacząlem zalatwiac benziodazepine na czarnym rynku
Placąc 2 zł za sztukę
I jest tak do dzis
Nie chodze do zadnych lekarzy tylko sam sobie jestem lekarzem
Tylko po tych wszystkich latach moge stwierdzic ze jest zle
Nie jestem soba
Raz sie czuje wspaniale a raz jakby nie do zycia
Obecnie biore z 4 razy Clonazepam po 2 mg w ciagu dnia czasem wiecej nawet do 6 sztuk
Widze ze zaczynam brac coraz wiecej
Chcialbym to odstawic ale nie wiem czy sa jakies detoxykacje na nfz poniewaz mnie nie stac na prywatne kliniki
Chyba ze moze z pomoca lekarza jak pisze u gory artykulu
Tylko czy nie pomysla ze jestem cpunem?
Moze ktos mi podpowie co mozna zrobic?
Dziekuje 🙂