UA-43269020-1

 

psychoterapia,

Wracając do opisu mojego pobytu w Ośrodku Leczenia Zaburzeń Nerwicowych w Komorowie  wspomnę, że na początku nie miałem przydzielonego żadnego psychologa, terapeuty, byłem przydzielony na spotkania indywidualne do pani doktor M., która była psychiatrą..

Po jakimś czasie, mniej więcej w połowie pobytu przydzielono mi młodego, dość dobrze zapowiadającego się (tak teraz to widzę), zaangażowanego w moje leczenie psychologa, który został świeżo zatrudniony prawdopodobnie na staż, ale chyba nie było specjalnej ciągłości w mojej terapii indywidualnej, myślę też, że to co działo się na sesjach było dobre, ale niedokończone, nie przypominało też zbytnio takich rodzajów psychoterapii jakie obecnie znam, w jakiej uczestniczyłem lub aktualnie uczestniczę (psychoterapia psychodynamiczna, psychoterapia behawioralno – poznawcza), no ale był to rok 1998, przeszło 18 lat temu!

Dugą podstawową formą oddziaływania terapeutycznego w tamtym okresie, była terapia grupowa i to na niej skupiała się kadra terapeutyczna..Nie wiem jak jest obecnie,ale z tego co widziałem na stronie szpitala zmienili się członkowie dyrekcji, poprzednia ekipa odeszła, część osób została, przybyło natomiast psychologów, certyfikowanych psychoterapeutów [patrz tutaj..], co moim zdaniem cieszy i wróży dobrze dla skuteczności leczenia w tym ośrodku.. Po latach udziału w różnych formach leczenia mam obecnie przekonanie, że wszelkiego rodzaju nerwice, fobie, depresje na podłożu psychogennym, zaburzenia osobowości, zaburzenia odżywiania, uzależnienia powinno leczyć się przede wszystkim psychoterapią, jako główną, najskuteczniejszą i zalecaną metodą leczenia tych schorzeń, plus wspomagająco leki..

Obecnie, czytając czasem różne opracowania naukowe, spotkałem się z stwierdzeniami, że najlepsze efekty lecznicze aktualnie przynosi tzw terapia kompleksowa, czyli łączenie oddziaływania psychoterapeutycznego z farmakoterapią, lecz nie mam tu bynajmniej na myśli przewlekłego stosowania leków z grupy benzodiazepin..

Podczas psychoterapii grupowej w Komorowie podobnie jak w poprzednim ośrodku, w którym byłem tj klinicznym Oddziale Leczenia Nerwic w Lublinie siadaliśmy na krzesłach w kole na dużej sali (inna grupa miała zajęcia w mniejszej salce i zasiadała podobnie w kręgu, tylko że na materacach)..w centrum sali zasiadało zwykle dwóch psychoteraputów, którzy czuwali nad tym, co się działo w trakcie zajęć, jak również odnosili się w kwestiach kluczowych podczas omawiania problemów.. Tutaj podobnie jak na poprzednim oddziale nerwic na którym byłem każdy kolejno opowiadał „swoją historię”, mówił o swoich problemach, objawach, to co chciał i potrafił powiedzieć..zwykle jedna terapia grupowa była poświęcona jednej osobie, która później otrzymywała informacje zwrotne od zarówno od całej grupy, jak i psychoterapeutów..

W Szpitalu Komorów w okresie mojego pobytu oprócz psychoterapii grupowej oraz indywidualnej leczenie polegało również na uczestnictwie w społeczności szpitala w skład której wchodzili zarówno pacjenci jak i personel ośrodka..W ramach tej społeczności pacjenci wykonywali różne obowiązki i zadania, pełnili określone funkcje i dyżury, które były przydzielane okresowo w trakcie zebrań tejże społeczności na zasadzie wyborów, które odbywały się co tydzień w dużej, głównej sali ..

Podejrzewam, że w/w społeczność miała symulować, naśladować normalną rzeczywistość, prawdziwe życie, aby w trakcie turnusu móc między innymi także w taki sposób wyłuskać problemy pacjentów, by móc później je np. omówić i przepracować na terapii grupowej i znaleźć wspólnie rozwiązanie..

W ramach tej  społeczności terapeutycznej wybierano samorząd, który zajmował się np. organizowaniem wyjść na miasto (do kina, do teatru), cotygodniowych dyskotek, wieczorków np. przy słuchaniu muzyki, czasem ognisk, zajmował się też przydzielaniem wspomnianych dyżurów np. w kuchni, przy zmywaniu wszystkich naczyń, po każdym posiłku lub rozkładaniem talerzy i sztućców na stołach, roznoszeniem posiłków..

Jeszcze inna grupa, (2-3 osobowa) zmywała podłogi w stołówce lub w głównej świetlicy itp

Jeśli chodzi o inne zajęcia, to zapamiętałem muzykoterapię, czyli takie trochę zajęcia na luzie, polegające na słuchaniu muzyki o różnej dynamice, nastroju (zwykle klasycznej) w grupie, puszczanej przez terapeutę..

Siedzieliśmy lub leżeliśmy wtedy na materacach na dużej sali, a pod koniec zajęć kto chciał wypowiadał się o emocjach jakie towerzyszyły mu podczas słuchania różnych rodzajów muzyki..

Inną formą zajęć mających charakter oddziaływania leczniczego była terapia zajęciowa, czyli wykonywanie różnych pożytecznych dla zdrowia fizycznego i psychicznego prac (świeże powietrze, ruch), jak i zadań przydatnych do zdobycia, nauki różnych przydatnych umiejętności życiowych..

W przypadku mężczyzn było to np robienie dużej, drewnianej budy dla psa, który wtedy przypałętał się do ośrodka..czyli piłowanie desek, później ich przybijanie, heblowanie, na koniec malowanie farbą – innym razem kopanie szpadlem ziemi pod grządki obok szpitala..

..kobiety z kolei zajmowały się pieleniem klombów kwiatowych przed budynkiem ośrodka, a innym razem przygotowywanie poczęstunku na jedną z imprez (różnego rodzaju sałatki, wędlina).. oczywiście my mężczyźni też mogliśmy pomagać, a innym razem to my pieliliśmy klomby..Któregoś razu czyściliśmy też szczotkami ściany do lamperii, dodam, że wszystkie zajęcia były obowiązkowe, chyba,że ktoś był chory i był zwolniony przez lekarza..

Innym przedmiotem była arteterapia, czyli terapia sztuką, już nie pamiętam dokładnie na czym polegała, ale pamiętam raz, że terapeuta przyniósł kiedyś całe mnóstwo figurek różnych zwierząt, różnej wielkości, od dzikich do tych domowych i naszym zadaniem było wybrać sobie takie zwierzę, z którym najbardziej się utożsamiamy pod względem charakteru, wyglądu, a później umieścić się w którymś miejscu na dużym bristolu rozłożonym na stole, jedni wybierali zwierzęta dzikie i duże umieszczając się w centrum (lwy, niedźwiedzie), inni wprost przeciwnie, malutkie (kury, wiewiórki) umieszczając się gdzieś na uboczu, oczywiście wszystko miało swoje znaczenie, była to tez pewnego rodzaju praca z podświadomością..później patrzyliśmy na ten stół i wypowiadaliśmy różne refleksje, które przychodziły nam do głowy..cdn