[PATRONAT MEDIALNY] Dzisiejszy wpis dość nietypowy.. Jakiś czas temu na zasadach współpracy barterowej, otrzymałem od Wydawnictwa Bez Fikcji propozycje recenzji słynnej w USA książki Beth Macy „Lekomani – Jak koncerny farmaceutyczne i lekarze potrafią uzależnić pacjenta od leków”, co też z prawdziwą przyjemnością i honorem czynię, gdyż temat z racji własnych doświadczeń jest mi po prostu bliski . Wspomniana książka przedstawia pełny i rzetelny obraz kryzysu opioidowego w USA i choć sam nigdy nie byłem uzależniony od leków z grupy opioidów, a od leków uspokajających (benzodiazepin), to prowadząc tą stronę od 2013 r poznałem osoby, które z takim problemem się zmagają. Niektóre z nich łączą benzodiazepiny z opioidami.
—————- UWAGA !! PREMIERA KSIĄŻKI W POLSCE JUŻ DZISIAJ !! (11.12.2019) ————–
Kiedyś, jako młody chłopak postrzegałem cały świat, innych ludzi w sposób wyłącznie czarno-biały, np. złodziej, przestępca, więzień był kimś wyłącznie złym “od urodzenia” z poza marginesu społecznego, a np ksiądz, biskup, kardynał osobami tylko dobrymi, a nawet świętymi, które należy czcić. Rzeczywistość zweryfikowała te przekonania. Podobnie w swojej naiwności uważałem, że koncerny farmaceutyczne, tak samo jak nauka istnieją tylko w służbie człowiekowi, przede wszystkim po to by dostarczyć mu najwyższej jakości leków, które zapewnią mu zdrowie, uratują życie a zysk, dochód z ich sprzedaży to oczywiście równie ważny aspekt, jak w każdej profesji, ale jakby drugorzędny i nie jest celem samym w sobie. O elementarnej uczciwości, moralności i empatii już nie wspomnę, w końcu to nie handlujący za rogiem dealer lub narkotykowy baron, który ma gdzieś swoich “podopiecznych”, a znany farmaceutyczny koncern, czy też lekarz
Myliłem się niestety. Książka Beth Macy pokazuje, że świat nie jest zero – jedynkowy i zwykły, normalny człowiek, piątkowy uczeń, uzdolniony sportowiec, rolnik, czy emerytowany, Bogu ducha winny górnik może stać się przestępcą, złodziejem, ćpunem, który zrobi wszystko, by zdobyć kolejną tabletkę OxyContinu, którą kiedyś przepisał mu lekarz. Przepisał mu na ból po operacji kolana lub po prostu dentysta po uciążliwej ekstrakcji zęba. Pokazuje również to, jak bezduszny i chciwy może być duży koncern farmaceutyczny, który dla wielkich zysków zataja przez lata informacje o skutkach ubocznych leku i jego wysokim potencjale do uzależnień.
Z książki możemy się też dowiedzieć, jak agresywna i zakłamana może być reklama, która wprost zachęca lekarzy do przepisywania silnego, opioidowego leku OxyContinu nie tylko na bóle nowotworowe, ale lżejsze, takie jak artretyzm, kontuzje, bóle pleców, czy ból pourazowy. Lek który przynosi realną ulgę, jest bardziej rozpowszechniony, reklamowany jako bezpieczny, często przepisywany, nie tylko przez specjalistów, lecz przez lekarzy rodzinnych, lek o dużym, lecz ukrywanym potencjale uzależniającym jest „produktem”, który zapewnia stałych „klientów” firmie, generuje regularne, krociowe zyski na wiele lat. A gdzie empatia, moralność, troska o drugiego człowieka? chorego, cierpiącego, słabszego? Witajcie w dzisiejszym świecie! Świecie, który pomimo rozwoju cywilizacji, technologii, kultury, istnienia wzniosłych ideałów wciąż bywa podzielony na „łowców” i ich ofiary i jeśliś słaby i „głupszy”to giń, a przeżyje ten, co jest cwańszy i bez skrupułów. Nie można uogólniać rzecz jasna, ale taka właśnie smutna refleksja, przyszła mi do głowy po lekturze książki.
Na tle tego wszystkiego przedstawiono w niej garstkę uczciwych ludzi, prawdziwych lekarzy z powołania, oddanych sprawie prawników, policjantów, zwykłych ludzi, którzy albo stracili swoich bliskich przez uzależnienie, albo zachowali zwykłą czujność, ludzi którzy walczą zarówno z wielką bezduszną machiną korporacji jak i obojętnością organów państwa w tej sprawie.
Książka Beth Macy jest szczegółowym, profesjonalnym reportażem, który mnie osobiście bardzo poruszył i wprawił w zdumienie. Szokuje fakt, że opisywane w książce rzeczy wydarzyły się naprawdę i to w tak wysoko rozwiniętym kraju jak USA, największym mocarstwie na świecie, gdzie działają sprawnie wszelkie służby i instytucje państwowe, które w tym przypadku zawiodły na całej linii, zawiódł cały system kontroli. Tak się tylko zastanawiam.. ,skoro takie rzeczy dzieją się w takim kraju, to jak to jest u nas w Polsce z tymi sprawami (?) kraju wielokrotnie mniejszym, bardziej zacofanym, mniej sprawnym, gdzie nie ma centralnej bazy danych z wirtualną kartą pacjenta, na której znajdowałyby się np dane na temat rodzaju i liczby przepisanych leków, za to takim, gdzie ludzie lubią kupować tabletki i do tego akurat ich namawiać nie trzeba.
Nie muszą to być opioidy, mogą to być przecież silne leki uspokajające (benzodiazepiny), czy nasenne, które tak samo przez lata wypisywali lekarze rodzinni „lekką ręką”nawet na zwykłe nerwy, stresy, czy bezsenność. Leki te trafiały do naszych lekarzy tak samo jak w USA za pośrednictwem przedstawicieli handlowych. Pamiętam jak długo promowano i reklamowano zolpidem jako lek bardzo bezpieczny o niskim potencjale do uzależnień, wciąż w Polsce zdarzają się lekarze, którzy takie zdanie mają o nim, niestety od dawna przekonuję się o tym czytając Wasze meile jak silnie silnie może być ten lek uzależniający
Beth Macy podaje konkretne liczby, jak wysokie nakłady finansowe koncern przeznaczał na różnego rodzaju prezenty dla lekarzy, pielęgniarek w rejestracji, takie jak gadżety z nazwą leku OxyContin, kwiaty na Walentynki, karnety na zabiegi kosmetyczne, choinki, indyki na święta, darmowe obiady w restauracji, tankowanie za free samochodów na stacjach benzynowych, atrakcyjne wycieczki turystyczne i wiele innych rzeczy oraz jak bardzo wysokie mogą być premie dla skutecznych przedstawicieli handlowych farmaceutycznych, nakłady na ich szkolenia.
Podsumowują na koniec powiem, że książka Beth Macy „Lekomani – Jak koncerny farmaceutyczne i lekarze potrafią uzależnić pacjentów od leków” jest bardzo wartościową pozycją dla każdego czytelnika, a szczególnie dla nas Polaków, którzy po 1. często całkowicie bezkrytycznie przyjmujemy wszystko co z USA jako wspaniałe i nowoczesne, po 2. dla nas Polaków, którzy żyją w kraju, gdzie panuje „kult tabletki” (4 miejsce w Europie w ilości sprzedawanych leków różnych), gdzie bloki reklamowe w TV aż „uginają się” pod ilością promowanych medykamentów
Napiszcie w komentarzach pod wpisem co sądzicie to tym co napisałem..
UWAGA !! Uwaga ! Konkurs zakończony, wylosowaną osobą, która otrzymuje ode mnie książkę jest osoba o nicku „Malwina” 😉 Gratuluje! ..
Od czerwca 2019 zszedłem przeliczając na diazepam z 15mg benzo na dobę do 3mg benzo na dobę. Pół roku męczarni, która nadal trwa. Zacząłem dużo o tym czytać gdyż miewam objawy odstawienne, które nie powiązałbym ze zmniejszającą się dawką. Np. sztywnienie twarzy, opadająca powieka, która tak naprawdę nie opada, chrupoczące zęby i wiele innych. Jest strasznie ale czasem są dni gdy widać jakieś światło w tym piekielnym tunelu.
W zależności od etapu, na którym jesteście polecam wpisać hasło „benzo” na YouTube. Jest mnóstwo, całe mnóstwo relacji Amerykanów mających z tym problem. Część to tzw. successful stories, także może kogoś to zmotywuje. Na początku mnie te filmy przerażały gdyż było to tak jakbym patrzył w lustro. Teraz oglądam różne relacje czasem i dużo z nich wynoszę. Informacje o suplementach, które wspomagają zdrowienie itp.
Ja mam bardzo silną motywację. Jestem lekomanem z 20 letnim stażem. Mimo wszystko chcę to doprowadzić do końca tak by móc powiedzieć jak na tych relacjach z USA, że jestem już wolny od iluś tam tygodni, miesięcy, lat.
Dziś planuję pierwszy raz zgodnie z przelicznikiem zamienić zolpidem 5mg na relanium 2.5mg. Od kiedy obniżyłem dawkę zolpidemu zaczął mi przeszkadzać stan odurzenia charakterystyczny dla tego narkotyku.
W święta przez tydzień nie jadłem relanium wcale. Niestety nałóg o sobie przypomniał lub inaczej mówiąc w ciągu tygodnia relanium wypłukało się z organizmu. Tak się zastanawiam czy jeżeli zamienia się inne benzo na diazepam (relanium) i przez jakiś czas bierze się stałą dawkę, czy ta dawka nie kumuluje się w organizmie ze względu na długi czas półtrwania diazepamu? Czy nie należało by zmniejszać codzień dawki np, 0.01mg. Tak ludzie robią. Jest to tzw. micro tapering.
Szczerze? Nie namawiam do takich akcji.. Odbija się to później i na psyche i na objawach od ciała, wskazana tu jest raczej cierpliwość, stopniowe, powolne działanie (trochę inaczej niż podczas detoksykacji alkoholowej)
Myślę, że nie.. Po to właśnie się robi zamianę benzodiazepiny krótko (krócej) działającej na długodziałąjącą (substytucja), by wydłużyć ten czas działania i eliminacji leku, by w ten sposób zmniejszysz częstotliwość momentów spadku stężenia bdz, a co za tym idzie występowania przykrych głodów lekowych. Celowo rozciąga się to w czasie, a później przecież można te mniejsze dawki, ale już benzodiazepiny długodziałającej (Relanium, Cloranxen) odstawiać bardzo powoli metodą taperingu w dowolnym tempie aż do zera, a i tak moment całkowitej, naturalnej eliminacji leku będzie jeszcze trwał, pomimo zaprzestania jego fizycznego zaprzestania. Eliminacja Relanium będzie łągodniejsza od alprazolamu itp
Z benzo I leków z da się wyjść. Brałam ok. 20 lat. Sama sobie poradzilam. Trudno mi z nerwicą lekową ale to co robią benzo z nami. Lepiej unikać i doraźnie użyć hydroksyzyny. Dowiedzieć się dużo o lęku.
Polecam zainteresowanym kanał na Yt Divovic.
Jestem bardzo głęboko zainteresowana tematem lekomanii gdyż sama przez 11 lat brałam benzodiazepiny pisane mi na zniwelowanie stanów lękowych, które mi zaburzają funkcjonowanie.
Dobrze, że ktoś mówi o tym otwarcie.
Dziękuje..To nie jest zbyt popularny temat, bo tabletki są „fajne”, bardziej uniwersalne, niż inne substancje, ale myślę, że trzeba go poruszać..
Niestety cos wiem o tym… Benzodiazepiny działają natychmiast. Zaczynasz od najmniejszej dawki, a po tygodniu nie działa i zwiększasz ilość… lekarz bez problemu przez 15 lat wypisuje Ci recepty, wydajesz coraz większe pieniądze i toniesz w otchłani uzależnienia. Łączysz benzodiazepiny z innymi, aby wzmocnić ich działanie. Szukasz prywatnych dojść do lekarzy, aby za kasę wpisali ci kolejne opakowania leku… Nie umiesz już żyć, bez tego. Po kilkunastu latach życie wypluwa Cię jako wrak człowieka, a zaczynales od uczucia błogiego odprężenia. Zaczyna się równia pochyla. Albo masz w sobie siłę i zaczniesz walczyć o życie, albo je przegrasz. Ja jest na początku odstawiania. Jest cholernie ciężko. Nie wiem, czy dam radę, czy wytrwam. Wszystko jest rozłożone w czasie. Dodatkowo choroba mi tego nie ułatwia. Szczerze? Bardzo bym chciała wyjść z benzodiazepin, ale jakoś w to nie wierzę. Wdepnęłam w jedno wielkie g*wno. Gdybym wiedziała, to nigdy bym po ta „przyjemnosc” nie sięgnęła. Gdybym sama wcześniej czytała jakie niosą skutki i dlaczego tak naprawdę lekarze wypisuja to świństwo. Machina pieniadza, przedstawiciele handlowi, a na końcu zwykły człowiek potrzebujący pomocy.
No tak to jest z benzo, one są potrzebne, tak jak morfina, ale nie są przeznaczone do leczenia docelowego (uważam, że powinny być jakoś bardziej reglamentowane) niestety wielu lekarzy do tej pory nie ostrzegało w wystarczający sposób o ryzyku uzależnienia. :-/ Wielu z nich samemu padło ofiarą pewnego wadliwego systemu. Współczuje sytuacji w jakiej się znalazłaś, ale warto się leczyć i jest to możliwe, tylko trzeba sobie dać czas, uzbroić się w cierpliwość, to proces zmian, bo przecież nie tylko chodzi o benzodiazepiny, lekomanię, ale też „problem pierwotny”, bo nikt z nas nie brał / nie bierze benzo dla haju
Dziękuję za dobre słowo. Oby udało się wyjść z tego…
Brałam ok 20 lat. Wyszłam z tego. Uda Ci się.
Monika, to jest jakaś nadzieja i dla mnie…
Uważam,że tacy ludzie jak Ty powinni otwierać oczy ludziom borykającym się z uzależnieniem od leków..Jesteś żywym przykładem na to ,że lekomania jest w Polsce poważnym problemem..Polecana przez Ciebie książka to niezwykle uswiadamiająca lektura.Niesie ogromny przekaz.Twoje opinie są szczere i racjonalne.Myslę,że nadszedl odpowiedni czas by polskie społeczeństwo pochyliło się nad tym problemem..Wzbudziłeś we mnie potrzebę czerpania głębszej wiedzy na ten temat..
Staram się, ale temat ma dużą „bezwładność”, niestety Polacy póki co lubią brać leki i chętnie je kupują, statystyki są bezlitosne :-/ żyjemy w „kulturze tabletki”
Z benzodiazepina jestem w zwiazku od okolo 16 lat.i tak sobie trwamy..czasem chcę z nia rozwodu ale ona jest tak zaborcza że nie pozwala mi uwolnić sie.dziś mam o wiele większą świadomość jej skutków zażywania .ale kilkanaście lat temu nie było dostepu do Internetu a lekarz nie mówił o magicznej pigułce że uzalezni mnie.znam kilka osob które na drugiej wizycie u psychiatry wychodzily z recepta na alprox…tak się zlozylo ze znalam te osoby .opowiedzialam im co ze mną zrobił alprox…i bingo zmieniły lekarza i nie biorą magicznej pigulki.jeśli udaloby mi sie dostać te książkę to podarowalabym ją mojej przyjaciółce uzaleznionej od opiatow i benzo.
Witam
Moje doswiadczenie z uzaleznieniem od lekow z grupy benzodiazepin takich jak Xanax ,Alprazolam a wczesniej Lorafen siega bardzo dlugiego okresu w moim zyciu a dokladnie 35 lat tak tak i wcale to nie pomylka.Jestem na pewno championka w tej kategorii. I do kogo powinnam miec zal ??? Do lekarza psychiatry ktory mi ten lek zafundowal czy do siebie ze go poprostu lykalam nie bedac swiadoma pozniejszych konsekwencji wyplywajacych z uzaleznienia czy do koncernu farmaceutycznego nastawionego tylko na czerpanie ogromnych zyskow finansowych….Dzis z perspektywy tych lat smialo moge powiedziec ze akurat do siebie mam zal najmniejszy. Dzis wiem ze leczenie nerwicy ,depresji ,stanow lekowych,bezsennosci i etc ..zaczyna sie od fachowej TERAPII a nie FARMAKOLOGII. Dlatego powinnismy bic na alarm a nie byc patologia w procesach modnej dzis na wszystko tabletki do lykania czyli drogi do nikad.Z calej mej smutnej historii lykania benzo na wszystkie problemy jest jednak jeden bardzo optymistyczny final ..Otoz nawet po takim dlugim okresie brania mozna z tego calkowicie wyjsc .Mowie to z cala swiadomoscia.Zajelo mi to 7 lat ale dzis jestem czysta bez benzo i ucze sie zycia na nowo bez tabletki ..ktora to miala przynosic mi szczescie i rozwiazywanie problemow..Problem naduzywania lucky-pills jest nie tylko w USA lecz w krajach Europy Zachodniej .Ostatnio media skandynawskie podaly ze Szwecja zajmuje pierwsze miejsce w Europie pod wzgledem zazywania lekow antydepresyjnych z grupy SSRI..Dodac nalezy ze brak lekarzy spec. oraz terapeutow i psychoterapeutow w tych dziedzinach ma ogromny wplyw na wielkie zyski firm i koncernow farmaceutycznych na calym swiecie.
35 lat brania benzodiazepin ??! 😮 OMG, jesteś prawdziwą weteranką w dodatku nie biorącą już BDZ ! GRATULUJE !!
Anno, cieszę się, że udało Ci się odstawić benzo. Przede mną długa droga, ale Ty jesteś dowodem na to, że da się.
To co piszesz jest szokujące. Nigdy nie byłam zwolennikiem leczenia prochami, wolę cierpieć z bólu, ale też ten ból nigdy nie był nie do wytrzymania. Wierzę że ludzie bardzo cierpiący sięgają po leki bo po prostu mega boli. Co więc robić, jak w aptece też czeka kłamstwo, naciąganie i nieuczciwość. Jak żyć w dobie różnych bolesnych chorób cywilizacyjnych?
Bardzo dobre pytanie, na które moim zdaniem nie ma prostej odpowiedzi :-/ Na pewno nie wolno nadmiernie uogólniać, generalizować, ale też trzeba zachować odrobinę zdrowego rozsądku, rozwagi i jakiejś czujności. Leki opioidowe są bardzo potrzebne, benzodiazepiny także, użycie ich czasem jest wręcz konieczne i dobrze że takie leki są, ale też ból bólowi nierówny, lęk lękowi także, czasem trzeba wziąć lek narkotyczny lub benzodiazepine w momencie dużego kryzysu, a czasem inny lek, gdy boli mniej, na pewno nie można tych leków stosować regularnie na każdą najmniejszą, czy umiarkowaną dolegliwość, a jedynie w uzasadnionych przypadkach lub stanach terminalnych
Witam. Moja,, przygoda „z benzodiazepinami zaczęła się 30 lat temu. Pierwsze objawy nerwicy lękowej w wieku 25 lat, panika, epizody depresyjne pourazowe. Trafiłam na oddział wewnętrzny z podejrzeniem zapalenia mięśnia sercowego, ponieważ zapis EKG nie podobał się lekarzom i miałam tachykardię, po kilkudniowej obserwacji interniści stwierdzili, że mam nerwicę, od ręki przepisali mi pierwsze benzo Oxazepam. Z Oxazepamem wylądowałam w Poradni Zdrowia Psychicznego, tam psychiatra kontynuował leczenie Oxazepamem. Po jakimś czasie 10 mg Oxazepamu okazało się, że nie działa na mnie
Zmieniłam psychiatrę, tam przepisał mi,, cudowny „Prozac i Xanax, poczułam się po dwu tygodniach cudownie, życie nabrało kolorów i świat był normalny. Wizyty u lekarza psychiatry miałam systematycznie, leczenie opierało się na powielaniu leków, nie było nawet słowa o terapii, o czym sama nie miałam zielonego pojęcia. Następne lata każda wizyta to powielanie leków. Gdzieś ok po 15 latach lekarz napomknął coś na temat, że mogę się uzależnić od Xanaxu, zmienił mi na Cloranxen, na Cloranxenie funkcjonowałam dość długo, ale przyszedł czas, że zaczęłam źle się czuć,nawrót depresji i lęków, następna wizyta, zmiana a/depresanta, i zmiana benzo, powrót do Xanaxu, z tym, że naszej produkcji pod nazwą Zimiren. Samopoczucie zaczęło się poprawiać, ale w miarę upływu czasu dawka 1mg Zimirenu była za mała, Velafaxyna za mało, lekarz podniósł dawki, oczywiście było lepiej ze zdrowiem. W wieku już 45 lat lekarz mi oznajmia,, pani jest uzależniona od Zimirenu „, ja już w tym czasie jestem po 20 lat leczona w/w lekami. Zmiana sytuacji życiowej w moim życiu, doszło więcej oczywiście problemów, a lekarz proponuję mi detox, ale nie naciska, mówi, że rozumie moją sytuację rodzinna, więc dalej pisze mi te same leki. Jestem już w tej sytuacji załatwiona, dopiero zdaję sobie sprawę, co się ze mną dzieje. Największy kryzys przyszedł w momencie przekwitania, wahania hormonów, samopoczucie zaczęło się systematycznie pogarszać, lęki i depresja i tak na zmianę, chodzenie po endokrynologach, hormony syntetyczne, neurolog i inni specjaliści, zdrowie zaczęło się sypac zupełnie. Wizyta u psychiatry, i znów słyszę,, już nic pani nie pomoże, jest pani uzależniona, czyli skazana na wtórną depresję, zaburzenia lękowe wtórne. Jestem zmęczona, nie mam już motywacji do podjęcia działań w kierunku leczenia, zamknęłam się w domu we własnym kącie i łóżku i tak życie upływa. Doszedł do tego chory kręgosłup, przepukliny międzykręgowe i silne bóle pleców, lekarz rodzinny na wizycie proponuję mi Tramal jako świetny lek p/bólowy, mam pełną świadomość o co chodzi z Tramalem, mówię,, nie dziękuję „, proszę coś innego p/zapalnego. Do dzisiaj tkwię na a/depresantach SSRI, które nic już nie pomagają i na dawce 3 mgAlprazolamu. Jestem w silnym lęku, nie mam żadnej motywacji do życia i podejmowania działań, przestało mi zależeć na leczeniu się. Myślę o detox ie, ale mając 55 lat myślę, że to nie ma już sensu męczyć się jeszcze odtruwaniem. Boję się życia, boję się wszystkiego. Spać i leżeć, leżeć i spać. Nie wiem, jak to się skończy. Czuję, że źle. Mózg mój wysiada, nie jestem sobą. Dziękuję. Wszystkim, którzy kiedykolwiek ruszą benzo dedykuję swój komentarz.
Smutne bardzo. Brałam ok. 20 lat z przerwami. Mam 41,myślę że w porę to przerwałam. Mam oprócz depresji nerwicę lekową. Po benzo więcej nie siegnę. Zażywa tylko 1 tabl.pramolanu.
Jestem osobą bardzo wrażliwą i trudno żyć na trzeźwo ale leki tylko pogarszają wszystko. Rozregulowuja także hormony.
Od wielu lat jestem wierna tylko benzodiazepinie. Chciałabym się z nią rozstać ale związek z nią niestety jest silniejszy ode mnie.
Dlatego zawsze zanim kupię i zacznę używać jakiś lek to sprawdzam w internecie CO TO JEST. Analizuje skład, czytam skutki uboczne i opinie. W dzisiejszych czasach nie można ufać nikomu. Chętnie przeczytałam tę książkę. Musi być bardzo ciekawa. Pozdrawiam autora 😉
Jest ciekawa, to świetny, szczegółowy reportaż, zawiera mnóstwo faktów, pokazuje różne powiązania, „kolesiostwo” na różnych szczeblach, ogromny wysiłek autorki (dziennikarki). Ja również pozdrawiam
Na tym właśnie polega uzależnienie, substancja uzależniająca jest zawsze „silniejszym przeciwnikiem”, dlatego powstały ośrodki, terapie uzależnień itp. Piszę tak ogólnie o uzależnieniach, bo terapie dla lekomanów w Polsce wciąż są czymś ..hmm (?) nie istniejącym ?
Brawo ! Dziękuje za komentarz, oczywiście weźmiesz udział w losowaniu książki
Ksiazka pomoglaby mi w procesie zdrowienia.
Obiecuje, że weźmiesz udział w losowaniu 😉 Jak wszyscy komentujący tutaj.
My ludzie jesteśmy jedynie grupą konsumentów dla wielkich koncernów. W tym wypadku koncernow farmaceutycznych, który generuje największy zysk zaraz po zbrojeniówce. Skutecznie uzależniony konsument to przewaznie klient na lata. Będàc członkiem jednej z grup na Facebooku dotyczącej lęków, depresji oraz innych zaburzeń, jestem wręcz przerażony skalą na jaką masowo młodym ludziom wypisuje się recepty na leki typu xanax czy hydroksyzyna. Czasem się zastanawiam czy dzisiaj chodzi o to aby społeczeństwu wmówić chorobę a potem zaprezentować im złoty środek, który wyleczy ich z dolegliwości…
Oczywiście są źli ludzie na świecie, dla których pieniądze są najważniejsze, ale mam wrażenie, że w temacie tych koncernów, lekarzy, leków, my wszyscy pogubiliśmy się bardzo, brakuje zdrowej refleksji, zdrowego rozsądku.. Zafiksowaliśmy się wszyscy w tych psychotropach, smartfonach, facebookach itp ułatwiaczach, „skrótach życiowych”
Na szczęście udało mi się w porę ocknąć z uwikłania się w dalsze domino farmaceutyczne. Na początku został mi przepisany SSRI, którego efektem ubocznym był brak snu. Na sen dostałam SARI. Tak wiec miałam już dwa leki brane na stałe. Po czym gdy próbowałam rozstać się z nimi zgodnie z zaleceniami lekarza, wpadłam w syndrom odstawienny od leków, które ponoć nie uzależniają. Teraz już wiem, że takie przedłóżone syndromy mogą trwać nawet kilka lat. Na ciężkie objawy odstawienne, które trwały około roku mimo powrotu do leków dostałam kolejny lek, tym razem benzodiazepinę. Na szczeście bezno zostało już odstawione, teraz pora na kolejne dwa leki. Tym razem polegam na grupach, które pomagają bezpiecznie odstawiać leki. Zaufanie do lekarzy straciłam bezpowrotnie. Gabinety oklejone ulotkami koncernów farmaceutycznych omijam szerokim łukiem. Każda książka, która pozwoli na poszerzenie świadomości społecznej jest bardzo cenna by uratować innych przed spiralą medyczną i pozwolić im wyzdrowieć.
23 lata ,masakra. ja od 4 lat jestem utopiony w tym bagnie. co prawda od maja tego roku mam abstynencje ale miałem zaskoki z tramalem ,na szczęście się zebrałem w maju wszyłem sobie naltroksen i jakoś nie myślę o tym. wszywa juz nie działa bo tylko przez 90 dni ona jest aktywna ,dla mnie to drogi interes tak co 3 miesiące się zaszywac. pozytywne myślenie i myśl o zespole odstawiennym jakoś mnie odpycha od trampków
Cóż mogę napisać, temat mi bliski, mam brata, a właściwie czuję się jakbym go nie miała… Od lat uzależniony od opioidów, z ośrodka uzależnień uciekł, stracił prawo jazdy, miał konflikt z prawem, wrak człowieka… Żyje w świecie zaprzeczeń i iluzji, niestety nie chce się leczyć… ☹️
Lekomania to tak bardzo bagatelizowany problem
UWAGA !! Uwaga ! Konkurs zakończony, wylosowaną osobą, która otrzymuje ode mnie książkę jest osoba o nicku „Malwina” 😉 Gratuluje! ..