Dla tych, co nie czytali poprzednich wpisów zacznę od tego, że lecząc moją lekomanię, czyli uzależnienie od leków uspokajających z grupy BDZ, szukałem dla siebie pomocy w różnych miejscach. W związku z tym trafiałem do różnych placówek medycznych w całym kraju, w tym do Całodobowego Ośrodka Terapii Uzależnienia od Alkoholu.. Zanim jednak zacząłem właściwą terapię uzależnienia, musiałem zaliczyć 1.5 miesięczny pobyt w miejscu, gdzie pod opieką lekarską mogłem stopniowo odstawić benzodiazepiny do zera.
Tą placówką lekarską był sąsiadujący z ośrodkiem oddział detoksykacji alkoholowej.. W tych latach nie było detoksów dedykowanych osobom uzależnionym od leków, taki problem jak lekomania była słabo nagłośnionym zjawiskiem
Oto kolejny wpis, w którym kontynuuje wątek mojego pobytu na oddziale detoksykacyjnym
Alkoholowy detoks cd..
Na detoksie, na którym przebywałem odstawiałem Clonazepam (tak dla przypomnienia).. Tempo odstawiania leku ustaliła mi przemiła Pani doktor, ordynator tegoż oddziału – wynosiło ono 0.5 mg Clonazepamu na 1 tydzień. Z tego co pamiętam, to wprowadzano mi jednocześnie lek antydepresyjny z grupy SSRI o nazwie Efectin ER (wenlafaksyna), czyli robiono w pewnym sensie „podmiankę”, stopniowo ujmowano Clonazepamu, dodawano Efectinu, który jak każdy SSRI zaczynał działać dopiero po 2 tyg. podawania.. Dostawałem też Buspiron, ponoć lek o działaniu przeciwlękowym, łagodzący jego objawy, brałem go już nie pierwszy raz, ale szczerze mówiąc specyfik ten nigdy mi w niczym nie pomógł, być może innym tak (?)
Pewnego dnia, gdy jadłem obiad na oddziale pojawił się dziwny, ponury jegomość. Był średniego wzrostu, ale wielki, napakowany w barach, niemalże „kwadratowy” (typowa sylwetka użytkownika sterydów nie mająca zbyt wiele wspólnego z ładnym, naturalnie wypracowanym umięśnieniem)..
Ubrany był w kolorową, krzykliwą koszulę w stylu hawajskim, na oczach miał duże, czarne okulary (lustrzanki), a na grubej szyi, wielgaśny, ciężki. złoty łańcuch..
Ciekawostką było to, że tego niecodziennego widoku dopełniały jedna, a może nawet dwie? (niestety, już nie pamiętam) szczupłe panienki (jedna, długowłosa blondynka). Siedziały, jakby były jego „własnością”.. Jegomość miał na skórze dziwną opaleniznę niekonieczne naturalną, nabytą na słonecznej plaży..
Całe to „towarzystwo” trafiło na alkoholowy detoks, do dzisiaj nie wiem w jakim celu i kto ich przywiózł (?) Czy chodziło o upojenie alkoholowe, czy jakieś narkotyki (?) Zabunkrowali się od razu na palarni na ławce, pod oknem, tam siedzieli i palili.. Już na samym początku ktoś z lokalnych, pochodzących z miasteczka tubylców, którzy akurat trafili na detoks na „podratowanie” zdrowia puścił famę, że to lokalny mafiozo rzekomo z jakiejś grupy przestępczej..
Na ile to była prawda i czy w ogóle, tego nie wiem, lecz gość z łańcuchem na szyi tak właśnie się zachowywał, jak jakiś „boss”, a kilku lokalnych żuli skakało wokół niego, jakby był kimś ważnym i traktowało z wielkim namaszczeniem..
Nie można było jednak tego powiedzieć o naszym sympatycznym, lubianym przez wszystkich salowym.. Młody chłopak, wprawdzie niższy od przybysza, ale z „jajami”, nieźle nabity od razu czymś podpadł u „bossa”, który jak sądzę czuł się kimś wyjątkowym i oczekiwał specjalnego traktowania także od personelu oddziału..
Wbrew swoim oczekiwaniem został potraktowany jak każdy inny pensjonariusz tego przybytku.. Nie wiem o co poszło, czy o rewizje osobistą (?) czy o brak zgody na podporządkowanie się oddziałowym zasadom (?) Panowie od razu zapałali do siebie wzajemną niechęcią, co skończyło się ostrą bijatyką na sali telewizyjnej..
Nie pamiętam jak to się zaczęło, ale salowy „załadował” z byka grubasa swoją głową w okolice splotu słonecznego i obaj legli jak dłudzy na podłodze, a drobne ogniwa zerwanego, złotego łańcucha rozsypały się wokół po całej salce telewizyjnej.. Jak się ta „akcja” zakończyła (?) ..”Fighterzy” leżeli jakiś czas na sobie, „boss”w pozycji na plecach, salowy na nim, lecz ten pierwszy swoim wielkim łapskiem usiłował dusić salowego za szyje, ten z kolei nie dawał za wygraną, wyrywał mu się jak tylko mógł.. W okół nich stali ciekawscy pacjenci..
Po jakimś czasie panowie zostali rozdzieleni, nie pamiętam już przez kogo (?) na oddziale nie było wtedy innych salowych.. Być może wezwano wsparcie z innych oddziałów
Wszystkie cząstki złotego łańcucha zostały pieczołowicie zebrane przez jednego z pacjentów jak szczątki relikwii jakiejś, wyraźnie ów ktoś liczył że zostanie doceniony za to przez „bossa”, dostąpi jakiejś gratyfikacji w przyszłości
Po tym zdarzeniu „mafiozo” trafił na krótki czas na oszkloną, salę obserwacyjną, gdzie kłócił się, dyskutował jeszcze z personelem, lecz jeszcze tego samego dnia (lub następnego), całe towarzystwo, „boss” i jego panienki, opuściło oddział, zostali wypisani.. Chyba dla świętego spokoju.
W temacie lekomanii byłem na tym oddziale raczej odosobnionym „zjawiskiem”.. Owszem, spotkałem przypadek krzyżowego uzależnienia, połączenia, a raczej przejścia jednego nałogu w drugi.. Jedna z kobiet była alkoholiczką, która lecząc swoje uzależnienie od alkoholu przeszła w lekomanię..
Chyba miała kłopoty ze snem, bo była zafascynowana Nitrazepamem.. To lek nasenny starszego typu, benzodiazepina o krótszym od pozostałych BDZ okresie półtrwania, lecz dłuższym, niż nowe środki z grupy Z-leków (Zolpidem).. Oczywiście Ela po jakimś czasie brała coraz więcej tabletek i nie tylko w nocy.. Lek robił jej „dobrze” także za dnia, na uspokojenie, na wyluzowani i poprawę humoru .. Przybyła na detoks i odwyk leczyć swoje uzależnienia, lecz chciała postrzegać swoją lekomanię, jako mniejsze zło (mechanizm iluzji i zaprzeczeń), dobierała tabletki po cichu, w zależności od potrzeb.
Czasem zdarzały się też zabawne sytuacje.. Pamiętam, jak któregoś dnia Grzegorz (ksiądz) jak na prawdziwego duchownego przystało usiłował modlić się z różańcem w dłoni, niestety dwa dni wcześniej zostaliśmy przeniesieni na większą, ogólną salę, gdzie było ok 12 chłopa i warunki do zadumy, takie sobie..
Grzegorz wybrał sobie celowo późną porę do modlitwy, myśląc, że wszyscy będą spali i będzie mieć ciszę. Prawie w uduchowionej atmosferze, w wielkim skupieniu, z zamkniętymi oczami starał się rozmawiać z Bogiem, niestety kilku pensjonariuszy zaczęło tak chrapać, jakby pod oknem przyczaiło się „stado niedźwiedzi”!(określenie jednego z pensjonariuszy, doskonale opisujące stan rzeczy)..
Trudno było w takim hałasie zebrać w ogóle myśli, mimo to Grzesiek nie dawał za wygraną, próbował, starał się.. Poddał się w momencie, gdy na sąsiednim łóżku, wielki, wąsaty, gruby kolejarz odwrócił się do niego swoim wielkim tyłkiem i donośnie, przez sen spier***ał mu się centralnie w twarz i to już było dla niego aż nadto..
Nie muszę Wam chyba pisać jaka była moja reakcja na to zdarzenie, padłem na twarz dając głębokiego nura w poduszkę i rechotałem chyba z 5-10 min
Pamiętam też Armena o ksywce Alvin, narkoman, uzależniony od amfetaminy, ale także Clonazepamu, bardzo fajny, sympatyczny gość o żartobliwym usposobieniu.. Jednak w trakcie detoksu nie było mu do śmiechu, cierpiał bardzo na silne głody narkotykowe, bóle mięśni i bezsenność.. Którejś nocy poszedł do gabinetu pielęgniarek wyżalić się, że nie może spać.. Liczył na jakąś tabletkę nasenną .. Nie dostał jej, a jedna z sióstr zażartowała sobie z niego i kazała mu liczyć barany.. On z poważną miną zapytał ją, „a kuda oni są?”..cdn
Witaj,
czy możesz polecić mi dobry ośrodek leczenia uzależnień w lubuskim ? Jestem 6 lat na SNRI i nie mogę wyjść z tego gówna. Robię już drugie podejście , ale znów czuje się fatalnie. Szukam pomocy, bo mój lekarz każe mi brać spowrotem większą dawkę.
Niestety w tamtych rejonach nie orientuje się , ale czy chodzi Ci o oddział detoksykacyjny? czy ośrodek leczenia uzależnień (tzw terapię odwykową) ? bo to są dwa różne oddziały, często usytuowane w jednej placówce. Na pierwszym jest po prostu szpital i stopniowa redukcja substancji chemicznej, na drugi terapia grupowa i indywidualna..
Moim zdaniem ważna kwestia w twoim przyp. może być to, czy leczysz się tylko farmakologicznie? czy też chodzisz na jakaś psychoterapię? Wszelkie leki działają tylko na czas brania, na objawy choroby, nie usuwają przyczyn, w związku z tym, jeśli ktoś leczy się tylko lekami u lekarza, może liczyć się z nawrotem choroby pierwotnej jak i uzależnieniem
Przemku&Koleżeństwo! Chcę Wam polecić Otwarty Oddział Odwykowy w Warszawie, ul Zgierska 18 A. Przez pół roku chodziłam tam jak do pracy od 8.45 do 15 (dają zwolnienia lekarskie). Grupa 30 osób (alko, nako, leko, hazard) trzymanych ostro przez czwórkę świetnych terapeutów. Jest też lekarz psychiatra, specjalistka od uzależnień. Bardzo mi pomogli, do tej pory nie biorę, a myślałam, że już nie ma dla mnie ratunku. Pozdrawiam! Anka
Anka dziękuje za namiar..
Fajnie napisałeś o Sobieskiego, ja mam stamtąd upiorne wspomnienia, spędziłam 4 miesiące z 6 planowanych, nic nie pomogło, jak „uwielbiałam” stilnox, tak uwielbiam. Chyba nie ma dla mnie ratunku.
Anka, ale to nie jest o oddziale na Sobieskiego, to jest opis detoksu w Łukowie..Ja nigdy nie byłem na Sobieskiego.. Wszyscy lekomanii „uwielbiają” leki uspokajające lub nasenne, jeśli mówimy o samym efekcie działania, ale już czym innym są negatywne konsekwencje uzależnienia od leków, które odczuwamy po jakimś czasie, to one często określają czy chcemy się leczyć, czy jeszcze nie (?) Ponadto sam detoks, to tylko I etap leczenia, po którym powinna nastąpić terapia uzależnienia, jak również praca nad przyczynami sięgnięcia po leki
Witam brałem 5 lat xanax 4mg doba, schodzilem z niego 47 dni w szpitalu na clonie, dawali mi 3 antydepresanty na raz, ktore bralem kiedys i nie pomagaly przed benzo… Niestety po detoksie wytrzymalem moze z 2 miesiace na pregabalinie i przerzucilem sie na clonazepam , wydaje mi sie, ze dziala tylko nasennie i mam straszne problemy z jedzeniem. Wiem, ze po latach brania benzodiazepin apetyt spada i wyniszcza sie organizm. Nie czuje glodu, jestem rozjebany totalnie, zastanawiam sie czy nie mam wrzodow z tego stresu czy cos w ten desen. Moge nie jesc dobe…spie bardzo dlugo? Jakies podobne sytuacje z brakiem apetytu?
Bart
Hej Bart ! Po przeczytaniu twojego komentarza pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy na temat twojej odstawki, to „z deszczu pod rynnę”! .. W jakim Ty szpitalu byłeś, że robili Ci substytucje Clonazepamem ?! Nie robi się takich rzeczy! Wprawdzie Clonazepam ma rzeczywiście dłuższy czas działania od Xanaxu bo średnio ok 34 godziny, ale już sama prof Heather Ashton pisze w swoim artykule o benzodiazepinach pt „Benzodiazepiny: Jak działają, jak je odstawiać?”, że Clonazepam to szczególnie „złośliwa” benzodiazepina, bardzo trudna do odstawiania i pakować kogoś w to nie należy! Ja z kolei uważam, że Clon jest najbardziej uzależniającym benzo, ze wszystkich, bo najwięcej osób spotkałem od niego uzależnionych..Zamiast niego w substytucji stosuje się Diazepam (Relanium) lub Klorazepat Dipotasowy (Cloranxen, Tranxene), które okres półtrwania mają od 100 – nawet do 200 h ! a do tego mniejszy potencjał uzależniający.. A pro po apetytu to ja osobiście go miałem, zarówno podczas zażywania Clonazepamu, jak i Xanaxu, zaobserwowałem jego poważne obniżenie po odstawieniu tych leków, ale związane to było bardziej z pogorszeniem samopoczucia na skutek wystąpienia efektów odstawiennych, podczas redukcji dawki, później z objawami abstynencyjnymi, czyli takim psychologicznym brakiem substancji, tzw głodem lekowym oraz nawrotem nerwicy = ponownym wzrostem poziomu lęku, jadłowstrętem, wzrostem napięcia psychicznego, a więc i mięśniowego.. No, powiem szczerze, że na początku musiałem przerzucić się na potrawy w płynie, zupy itp..
Jaką dawkę Clonazepamu teraz bierzesz? wg tabelki Ashton 1 mg Xanaxu = 1 mg Clonazepamu (jeśli chodzi o moc działania)
..A tak w ogóle, to masz zamiar jakoś kontynuować swoje leczenie, np w ramach terapii? Odstawianie leku, to tylko I etap, bo przecież z jakiegoś powodu zacząłeś je brać ? Nerwica, lęki, fobia ? Nie wiem, czy masz wrzody, czy nie? może powinieneś się przebadać pod tym kątem (?) ale wiedz, że benzodiazepiny Cię nie wyleczyły z tych problemów pierwotnych, a tylko je uśpiły, nie wykluczone, że będziesz musiał się nimi zająć, jak i terapią uzależnienia.. Zastanawiam się, czy 1.5 miesiąca to nie zbyt szybko jak na 5 lat brania (?) z drugie strony to szpital, tam odstawiają szybciej, ale powinieneś chyba iść od razu na terapię ,coś wcześniej zaplanować
Hey Piotrze dziekuje za obszerna odpowiedz i calkowicie sie zgadzam „z deszczu pod rynnę”. Bylem w Krakowie na Zlotej jesieni byla to moja pierwsza proba, ktora niestety się nie udala, a motywacja byla wielka mialem wtedy 25 lat. Po pierwszej wizycie u psychologa szanowna Pani powiedziala mi, ze jak pracuje 15 lat nikt z tego nie wyszedl (ta bardzo otyla jakby ktos sie tam wybieral z uzaleznieniem bda), wiec juz jej nie odwiedzilem, zdecydowalem o powrocie do do ojczyzny, przynioslem wszystkie leki aby im je zdac, wielka wiara w siebie i tak pomyslalem pieprze ta babe, bo z takim podejsciem to nie ma sensu. Pod sam koniec dowiedzialem sie, ze jest jeszcze jedna Pani psycholog na oddziale, z ktora rozmawialem raz przed praktycznie samym wyjsciem(inna bajka), bylem przydzielony do tej pierwszej niestety. Po wyjsciu mialem ustalona terapie w uzaleznieniach i w placowce zaburzen nerwicowych, ktorej nie podjalem z pewnych przyczyn, a mianowicie pod koniec detoksu dowiedzialem sie, ze moja Mama jest w szpitalu psychiatrycznym po kilkunastu latach spokoju i mieszkania w domu z ojcem(ogarniety alkoholik, ktory pije na tzw podtrzymanie, bierze witaminy i ogolnie jest postrzegany jako osoba zabawna i lubiana na zewnatrz). Kompletna załamka, placz caly dzien itp. Wypisalem sie 3 dni przed planem i pojechalem do matki zawiezc jej rzeczy, papierosy itd. Podczas detoksu czulem sie fatalnie szczegolnie w drugiej polowie, wtedy zaczeli mi dokladac wiecej antydepresantow i co dziwne praktycznie caly czas spalem wydaje mi sie ze to taka obrona organizmu byla i ucieczka przed kontaktami z ludzmi, na obchodach mowilem o objawach, ale niestety obchody wygladaly tak zeby to tylko odhaczyc z mojego punktu widzenia w tamtym stanie. Mniej wiecej dwa tygodnie przed wypisem zmienili mi lekarza prowadzacego, ktory nie wierzyl, ze potrafie tyle spac i oskarzyl mnie, ze podjadam benzo, powiedzialem zeby mi zbadali krew jezeli nie wierzy(nie zrobili tego). Ogolnie chcialem miec wglad co mi podaja wiec poszedlem i zrobilem zdjecie przy niej no to probowala zrobic afere przy ordynatorze, ktory ja delikatnie ustawil do szeregu, bo wydaje mi sie, ze mam prawo wiedziec na czym schodze i jakich dawkach. Na odziale bylo 5 osob uzaleznionych od benzodiazepin, jedna podjadala leki lub wciagala je do nosa. W ciagu mojego pobytu wyrzucili ja stamtad 2 razy. Inna osoba prosila mnie o moje benzo bo bylem zaciety i hura jak ja to szybko nie zejde z tego, oczywiscie nie dawalem. Na koniec szanowna Pani Radomska powiedziala mi, ze jak mam brac benzodiazepiny to zebym sie przerzucil na clonazepam. No i zaczalem brac ten clonazepam juz po paru tygodniach bylem na 6 mg clonazepamu, odwiedzalem mame, pozniej zauwazylem, ze ma stope cukrzycowa, byla mala szansa na uratowanie nogi, wiec od razu insulina i bardzo dobry chirurg, ktory uratowal noge. Potem zrobilem prawo jazdy. Oczywiscie wiadomo na czym, zdalem za pierwszym razem eh. Po 7 miesiacach wrocilem za granice do pracy juz z xanaxem, clonazepam dzialal ale nie tak jak xanax, wiec odwiedzilem paru lekarzy po zapasy jak to bylo poprzednimi latami. Przez te wszystkie lata brania xanaxu czy clonazepamu pilem alkohol jak pracowalem raz na tydzien w sporych ilosciach, na wakacjach zdarzalo mi sie 8 dni pod rzad „piwkowac” zeby potem dojsc do siebie w te 6 dni i wrocic do pracy. Plan na kolejny detoks juz z wiedza nabyta wczesniej byl na marzec 2019 uzbierania kasy, zeby sie zabezpieczyc na 2 3 lata finansowo, niestety w lutym 2018 zakochalem sie po uszy w kolejnej kobiecie tym razem trafilem tragicznie(jak zawsze informuje po 2 3 randce co mi dolega agorafobia, nerwica i depresja plus uzaleznienie od benzo), nigdy nie mialem zwyczaju sprawdzac partnerce telefonu, ale zainteresowalo mnie po kilku miesiacach czemu ktos kasuje wszystkie wiadomosci, polaczenia na wszelkich komunikatorach, nie rozstaje sie z telefonem, no i zaczelem kopac a ze jestem informatykiem nie bylo to trudno sprawdzilem bilingi i zalozylem podsluch, pracowalem czesto w weekendy, ona nie no i wyszlo tak jak podpowiadala mi intuicja. Od listopada kiedy zaczalem szpiegowac spalem po 3 4 godziny na 8mg xanaxu, przysypialem w pracy budzilem sie i niewiedzialem gdzie jestem, ogolnie strasznie zlamalo mi to serce i doprowadzilo do niezlego zalamania, schudlem 10 kilogramów, ale dalo tez sile nie pije alko od listopada, wzialem chorobowe wsiadlem w samolot dzien po sylwestrze i jutro mam psychiatre lece po skierowanie na detoks, pozniej transfer do szpitala psychiatrycznego. Poswiecam prace w ktorej zarabialem grube siano, stawiam wszystko na jedna karte, tym razem nie pekne, poswiece tyle lat ile bedzie trzeba, zeby zyc choc w polowie normalnie. Moje problemy zaczely sie od ataku paniki 10, 11 lat temu powykrecalo mi dlonie i rece, trza bylo dzwonic po karetke, wtedy nie wiedzialem co mi podali pewnie relanium i zaraz przeszlo. Po drugim ataku zabrali mnie do szpitala „normalnego”, mialem 16-17 lat na 2 tygodnie, porobili mi mase badan i stwierdzili zaburzenia lekowo-depresyjne, po wypisie udalem sie do psychiatry dzieciecego przepisal antydepresant, ktory nic nie dawal, zaczely sie leki, kolatania i strach przed kolejnym atakiem, fobia spoleczna i kolejny antydepresant za kolejnym okolo 10 rodzai do 20 roku zycia z ostatnim dostalem na pierwsze 2 tyg xanax 0.25mg i eureka po latach męki, czulem sie kompletnie zdrowy lęki znikneły i tak zaczalem brac 3 lata bylo ok a pozniej coraz gorzej i gorzej.
Co bylo wczesniej? W wieku 13 lat zaczalem palic marihuane regularnie potem jak mialem 15 sprobowalem innych mocniejszych dragow, ktore zdarzalo mi sie brac sporadycznie na imprezach speed,extazy. Najwiekszym moim bledem bylo zazycie grzybow halucynogennych po ktorych mialem tzw bad tripa straszny lęk przez godziny i tydzien bylem wystraszony wtedy chyba cos mi sie przestawilo nie moglem juz palic trawki bo dostawalem kolatan serca, wiec zaczalem pic zeby wyjsc do ludzi oczywiscie nie codziennie, ale w przerwie szkolnej wiecej. Teraz po latach duzo zrozumialem zycie na benzo to wegetacja, stracilem prawie wszystkich znajomych bo kto wychodzi z czlowiekiem zdolowanym albo zamulonym prochami, czlowiek sie zamyka unika kontaktow. Zniszczylo mi to życie, ale szklanka jeszcze nie jest pusta, zabieram sie do działania. Sorry za interpunkcje i za spojnosc mam nadzieje, ze da sie to jakos zrozumiec, jestem po 8mg xanaxu w glowie mam meksyk. Moze ktos to przeczyta i wyciagnie jakies wnioski, zanim w**bie sie po uszy tak jak ja. Unikac wszelkich psychotropow ktore nie likwiduja naszych problemow, tylko je maskuja i poglebiaja. Znajdz przyczyne, wczesniej zbadaj inne organy, teraz ta jazda jest z witamina d3 z k2 co o tym myslisz Piotrze? Zrobilem badanie mam level 27, zakupilem juz witamin tone ale najpierw musze wrocic do swojej wagi, rozne opinie w necie juz sam nie wiem czy to brac czy nie brac w wieku 27 lat bede sie futrowal witaminami ehh moze w trakcie detoksu zaczne co by mi mniej psychotropow dawali juz sam nie wiem… Pozdrawiam 😉 Stay drug free
To moddział detoksykacyjny na toksykologii szp. im Rydygiera ? Byłem tam kiedyś odstawiać Clonazepam..
Odstawiaj benzo tym razem na oddziale F3 (OLZA) w INiP w Wawie na ul. Sobieskiego. Nie jest to odział idealny (na NFZ), ale uważam, że najbardziej fachowy w Polsce na ten czas. Tam jest substytucja z Relanium i z niego stopniowo schodzą.. Pobyt od 6-8 tyg, oddział zamknięty i generalnie nie ma psychotyków..Znam co najmniej kilka osób, a jest więcej, które odstawiły benzodiazepiny na tym detoksie i są to kobiety. Piszę o samej detoksykacji, bo nie wiem co dalej robią, choć wiem, że 4 nie biorą, no ale kontynuują leczenie, nie osiadły na laurach
W temacie otyłej pani psycholog – no comments., należy chyba do „starej gwardii” specjalistów i chyba zupełnie nie w temacie. No ale parę lat temu nikt specjalnie sie nie orientował
Przeczytałem z uwagę to wszystko co napisałeś i uważam, że na pewno szanse masz, młody jesteś i warto.. Niestety, nie podszedłeś w przeszłości do sprawy wystarczająco konsekwentnie..
Chcesz mojej rady (?).. po 1. zrozum i przyjmij, że chorujesz na poważną i śmiertelną chorobę.. To nie jest schorzenie typu, chory kręgosłup, brak nóg, lipa, ale jakoś da się żyć, tylko kaliber typu nowotwór złośliwy, zawał, udar, cukrzyca, jak nie powezmę konkretnych kroków w temacie leczenia, to wykończę się i umrę.. Może to będzie poprzedzone stopniową degradacją uczuć, emocji, systemu wartości, izolacją społeczną i wykolejeniem, ale zmierza to zawsze w tym samym kierunku (równia pochyła)
po 2. twoje leczenie to I etap (Detox) II pełnia terapia uzależnień III terapia pogłębiona lub psychoterapia związana z leczeniem problemu pierwotnego (Fobia s, agorafobia ).. I te wszystkie etapy musisz przejść bez dwóch zdań Przy czym 2,5 miesięczna terapia na oddziale nerwic nie zawsze wystarcza, może być za krótka i trzeba później ją kontynuować w formie psychoter. indywidualnej
po 3, w tym czasie nie ma miłości, romansów, związków, nie ma nic, bo nie zbudujesz czegoś wartościowego i zdrowego, będąc samemu chorym.. Na tym etapie mając samemu chore przekonania, zaburzone myślenie, będziesz się wikłał w toksyczne zwiazki i ogólnie prowokował, pakował się w niezdrowe sytuacje.. To zespół naczyń połączonych, choć tego pewnie nie jesteś jeszcze świadom.. Więc twoje życie też nie będzie szczęśliwe
Rozumiem, że są poważne powody, choroba matki, dziecka, ale każdy inny kłopot, problem mniejszego kalibru może być tylko podświadomym pretekstem, by móc brać dalej Xanax, by móc sobie racjonalizować dalsze branie (mechanizm uzależnienia)
Nie przesadzaj z tymi witaminami, każda kanałowość, skrajność jest niezdrowa..każda ! kup sobie np jakiś 1 preparat zawierający kompleks witamin + jakiś preparat Magnezowy, bo stres wypłukuje ten pierwiastek i starczy, jedz owoce, warzywa, a nie kolejna kupę piguł, ot wit. też się można uzależnić, uwierz mi.
Zostalem przyjety 12 grudnia
pierwsze dwa dni tranxene 60 mg i olanzapina 5mg przed spaniem z 8 mg xanaxu. Stan tragedia trzesiawka, wyginanie ciala.
W 3 dniu zmieniono mi na relanium 60mg plus pregabalina 3 razy dziennie 75mg plus 5mg. Duzo ruchu nie leze, nie siedze na laptopie staram sie przelamywac lęki ktore nie sa duze jak na zjazd z 8mg xanaxu od strzalu, choc bywaly kryzysy i duze bole glowy, po tygodniu 55mg relanium i jak wyzej. Po 11 dniach zjazd do 50 mg relanium i reszty spalem dobrze 8 h jest gitara. Personel tragedia, pytasz o drobna rzecz to wielki problem albo czekanie godzine na rzecz ktora zajmie jednej pielegniarce 10 sekund a jest ich przewaznie z 5. siedza i pija kawe i jedza ciastka(sa wyjatki). 10 dnia zaczalem brac d3(2000iu), magnez i witamine e. Wstaje bez lękow ale wiem, ze najgorsze dopiero przyjdzie( a moze nie bedzie tak zle i damy rade jakos). Zgadzam sie z Toba, ze to byl pretekst taki podswiadomy. Ale teraz sie nie poddam chocby mnie mial szlak tarfic 😉 Jest narazie dobrze, wstaje nie czuje lęków nie trzesie mnie. Wiadomo, ze jestem zamkniety na oddziale, inna bajka bedzie jak wroce do zycia, juz sie orientuje gdzie by na slasku sie dostac na oddzial nerwic. Dzieki za kontakt i powodzenia i wytrwalosci. witaminy d3 mam niedobor wiec zjem te 60 tabsow czuje sie jakos lepiej po niej mam wiecej energii. Wszystko co napisales, ze to jak nowotwor itp. Ja to w koncu zrozumialem, pisze na szybko bo zaraz sniadanie trza sie ogarnac, masz facebooka albo whatsupa czasem mozna by sie wymienic jakimis spostrzezeniami i jak sobie dajemy rade 🙂
Problemem oddziałów detoksykacyjnych jest to, że uzależnieni od innych substancji niż alkohol są w mniejszości. Personel często traktuje nas dużo gorzej od alkoholików i nie mam pojęcia czemu tak jest. Podobnie jest na oddziałach psychiatrycznych, ale to już zupełnie inna historia.
indolencja
Myślę, że to po prostu wynika w dużej części z nieznajomości zagadnienia (lekomanii), co jak co, alkoholizm w naszym kraju jest już chyba przebadany, „ogarnięty” są ośrodki, programy terapeutyczne..A jak czegoś nie rozumiemy (lekomania), nie znamy, to się tego boimy, mamy w głowie różne, zwykle negatywne wyobrażenia. opinie.. Sam, za nim popadłem w ten nałóg, to przed laty gdy ktoś mówił o kimś „lekoman”, to wyobrażałem sobie, że to jakiś „stuknięty” jegomość, co żre wszystkie leki, jakie bądź od witaminy C, po leki przeciw biegunce i robi to właściwie nie wiadomo po co (?) – od taki stereotyp.. Teraz wiem, że może i zdarzają się tacy, ale generalnie to chodzi o osoby, które stosują leki psychoaktywne wywierające na nasz mózg określone działanie, uspokajające, nasenne, narkotyczne, które mają znieczulić lęk, napięcie mięśniowe, dodać odwagi, odhamować. poprawić nastrój.. Lekomania, to póki co taki jakby dozwolony „legalny”, nowoczesny nałóg, „udoskonalony alkoholizm”, tyle że w tabletkach
Miało być*zniewolic* a nie zadzwonić..boże mam delire .po prostu sięgnęłam dna.
:,(
Bulimysthic
Daj spokój, nikt Cię nie chce zniewolić! Być może będziesz wymagałaa podania jakiś leków na jakiś czas, po odstawieniu alkoholu, ale to wszystko dla twojego dobra, żebyś nie miała objawów abstynencyjnych..Denerwujesz się przed pójściem do szpitala,bo zbliża Ci się termin. co jest naturalne, ale idziesz ratować swoje zdrowie i życie, więc postaraj się wyluzować i spróbować poddać się kuracji
O matko…to co tam siedziało..totalny miks przebojów :/ już się boję bo nie toleruje agresji..ehh oby do poniedziałku…i żeby nie było takich akcji:( smutne to wszystko…boję się także tych leków:((( dlaczego ludzie w te używki uciekają..w tym ja w żarcie..cis jest nie tak..ktoś chce zadzwonić nas bo już teraz inwigilacja w pełni…a mi się pierwszy raz trzesa ręce..pomocy!! :,( ja tak nie chce;(!!!i znowu będę musiała napić się tego pieprzonego piwa..czemu!!!!:,(
Bulimysthic
Witaj Bulimysthic, wyluzuj i nie nastraszaj się niepotrzebnie 🙂 .. Ja w tym tekście opisuje swój pobyt na detoksie alkoholowym, na którym byłem prawie 18 lat temu.. Ty, z tego co opisujesz idziesz na oddział nerwic, a to jest zupełnie co innego.. Ja pobyt na oddziałach nerwic wspominam raczej dobrze, z wyjątkiem ostatniego (będę o tym pisał), ale wtedy odstawiono mi zbyt szybko Clonazepam i bardzo cierpiałem
Cześć Piotrze, biorę 1/4 tabletki Afobamu i 2,5 mg Relanium.Dodatkowo na depresję lękową Seroxat 20mg i Pregabalin 75 mg na noc .Mam 54 lata.Benzodiazepiny biorę w tej samej dawce od 10 lat.Mas, duże doświadczenie możesz ocenić czy dałabym radę odstawić benzodiazepiny ambulatoryjnie.
Wiem, ze to o rok pozno ale mysle ze tak. Afobam od razu przestac, relanium na 5mg przez tydzien. Potam z powrotem na 2mg przez tydzien i przestac. Bardzo mala dawka ale dlugi czas brania to wrazie czego ja biore Pregabaline co 4 godziny 300mg, 150mg, 150mg.