Dziś na moim blogu zamiast wpisu, krótka notka dotycząca leku nasennego Zolpidemu.. moim zdaniem ważna.. Jakiś czas temu zespół naukowców z Zakładu Farmacji Społecznej Wydziału Farmaceutycznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagielońskiego w Krakowie w składzie : dr n. med. Anna Gołda, mgr farm. Justyna Dymek, mgr farm. Małgorzata Starzykowska opracował nową ulotkę informacyjną dotyczącą zasad bezpieczeństwa stosowaniu leku nasennego Zolpidem, znanego na rynku również pod nazwami handlowymi Stilnox, Nasen, Onirex, Polsen, Sanval, Hypnogen,
Jako że wiem jak wiele osób w ostatnich latach uzależniło się od tej substancji (nie wnikając, czy stało się to z winy lekarza, czy niefrasobliwości użytkownika), postanowiłem zamieścić na stałe na swoim blogu to opracowanie zakładając oddzielną, specjalną podstronę >> “Zolpidem (nowa ulotka)”
Ulotkę o Zolpidemie zamieściłem wyłącznie w celach informacyjnych i za zgodą dr n. med. Anny Gołdy, od której otrzymałem ten materiał
Ten wpis nie jest reklamą Zolpidemu, ani jego antyreklamą, nie wszyscy ludzie uzależniają się od tego typu leków, choć wiele osób tak (predyspozycje), warto jednak przed rozpoczęciem kuracji poznać zalecenia w jakich przypadkach, w jaki sposób i jak długo można lek stosować, by ograniczyć ryzyko uzależnienia, które jak każde uzależnienie niesie za sobą wiele negatywnych i przykrych konsekwencji
Ulotka dot. Zolpidemu jest do pobierania i udostępniania nieograniczonego dla wszystkich przy czym jej założeniem jest konsultacja razem z pacjentem p/lekarza/farmaceutę – jest „darmowa” w ramach akcji grantowej
można ją pobrać w formie PDF ze strony zakładu: http://ldv.farmacja.cm-uj.krakow.pl/www-data/2016/08/zolpidem-broszura.pdf
Akcja edukacyjna w ramach projektu finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki na podstawie decyzji DEC-2011/03/D/NZ07/05099.
opracowanie:
dr n. med Anna Gołda
mgr farm. Justyna Dymek
mgr farm. Małgorzata Starzykowska
Zakład Farmacji Społecznej
Wydział Farmaceutyczny
Uniwersytet Jagielloński Collegium Medicum
ul. Medyczna 9, 30-668 Kraków
tel. 12 620 55 18
farmacjaspołeczna@cm-uj.krakow.pl
www.opiekafarmaceutyczna.com.pl
Wojtku, dokładnie coś w podobnym stylu miałem napisać, tylko w nieco mniej eleganckim tonie. Co prawda to czyjaś prywatna strona i może na niej pisać co chce, nawet, że jest zwolennikiem jedzenia gówna w ramach diety oczyszczającej, ale skoro swoje wpisy upublicznia w necie, to automatycznie wystawia się na krytykę. Mógłby sobie pisać, pisać i pozostawiać te wpisy prywatnymi, czego nie robi.
Benzo są ratunkiem, najczęściej ostatnią deską ratunku dla ludzi, którzy cierpią na przeróżne schorzenia neurologiczne. Ludzie często, zanim je zaczną przyjmować, trafiają do paru specjalistów, leczą się na nieistniejące choroby, robią dziesiątki różnych badań, które są psu na budę. W końcu lądują u odpowiedniego lekarza z wynikami od wszystkich konowałów, a ten przepisuje benzo. I jest ulga. Dla wielu to pierwsze ulżenie w bólu i cierpieniu od lat. Są tacy, którzy się nie diagnozują, idą w alkohol, czymś muszą ból zatopić. Albo w narkotyki. Co jest gorsze z tych rzeczy? Na zdrowy rozum! Gdy się dzięki benzo przeżyje w jako takim zdrowiu nawet parę pat, będąc dla ukochanych, to lepsze jest takie życie z pastylką w ręku, czy z flaszką lub innym dragiem twardym z ulicy? Pani Ashton walnęła już dawno w kalendarz, a szkoda, że nie ma dziś opcji zadania paru pytań odnośnie jej kretyńskiej publikacji. A autor niech sobie żyje w ascezie, skoro mu służy. Nikt nikogo nie namawia do niczego. Każdy ma wolną wolę i decyduje.
Pozdrawiam.
Witam, nie wiem gdzie się zwrócić o pomoc. Moja matka jest silnie uzalezniona od stilnoxu . To starsza chora i tylko troche poruszająca sie o chodziku osoba , z którą mieszka mój ojciec. Leki je jak cukierki a jednocześnie bardzo cięzko namówić ja na podjęcie leczenia, szpital czy sanatorium czy rehabilitację . Podejrzewam że najgorsze dla nie jest to że tam jej nikt nie da tego stilnoxu. Ostatnio znalazła schowek gdzie ojciec schował. Nie można jej tego nie podać bo staje sie agresywna i bardzo nerwowa. Nawe zaczełam myśleć o oddaniu jej na jakisodwyk ale ona nie zgodzi sie na pewno. Co robić czy zalatwiać ubezwłasnowolnienie. Jak? Mój ojciec juz nie daje rady a to on głownie z nią przebywa.
Witam, współczuję.. Niestety coraz więcej ludzi uzależnia się od Zolpidemu.. Na pewno nie można odstawiać Stilnoxu (Zolpidemu) z dnia na dzień, a nawet z tygodnia na tydzień ! To bardzo niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia, no i absolutnie nie dziwię się, że Mama zachowuje się agresywnie.. Nie wiem jak długo bierze ten Stilnox, ale coś mi mówi, że dłużej niż 4 tygodnie, wiec sam organizm w momencie spadku stężenia leku może „domagać się” tej substancji, co ma też oczywiście wpływ na psychikę.. Trochę to tak, jakby ktoś Pani chciał wyrwać kawałek Pani, część „czegoś”, co już wrosło zarówno w Pani organizm, jak i psychikę..
Nagłe odstawienie Zolpidemu, nieumiejętne, zbyt szybkie może skończyć się napadem padaczki, nawet jeśli osoba nie cierpi na epilepsje.. Czym się to może skończyć u każdego człowieka? chyba nie trzeba mówić, co dopiero u osoby wiekowej, niedołężnej.. Moim zdaniem odstawianie musi odbyć się na oddziale specjalistycznym, zwłaszcza w przypadku osoby starszej np F3 Oddział Leczenia Zespołów Abstynencyjnych (OLZA) w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Wa-wie..Tam jest specjalistyczny oddział gdzie w ciągu od 8 tyg nawet do 12 tyg fachowo odstawia się tego typu leki w tym Stilnox, minimalizując przykre skutki odstawienne..To nie jest tak, że jeśli Mama tam trafi, to nikt tam jej nie da Stilnoxu, zabiorą jej natychmiast, metoda polega na bardzo stopniowej redukcji dawki tego leku lub innego z tej samej grupy..
Oczywiście monitoruje się stan takiej osoby, podaje się też inne leki osłonowe, przeciwdrgawkowe, można też ustawić właściwie, bezpieczniejsze leczenie (są inne leki nasenne, nawet obiektywnie lepsze)
Niestety, kłopot jest wtedy gdy osoba nie chce się leczyć i trudno taką osobę zmusić.. Nie mniej można próbować załatwić sądownie nakaz przymusowego leczenia, czy ubezwłasnowolnienia, w przypadku zagrożenia życia.. Napisałem „można próbować”, ale czy to się uda tego nie wiem.. Niestety temat lekomanii do niedawna był w Polsce „białą plamą”, nie istniał .. Owszem „metoda przymusowego leczenia” istnieje, ale jak dotąd stosowano ją (z tego co wiem i z czym się sam spotkałem) jedynie w przyp. odwyku alkoholowego, gdy stan osoby jest taki, że grozi zapiciem się na śmierć.. Powiem szczerze, że jakiś czas temu korespondowałem z jedną osobą, która napisała do mnie w sprawie ryzykownego brania przez jej partnera właśnie Zolpidemu.. Podobnie chciała się dowiedzieć, co zrobić, jeśli osoba sama nie chce się leczyć.. Zastanawialiśmy się wspólnie co można zrobić, radziła się w tej sprawie prawnika , myślała o przymusowym leczeniu, zależało jej, niestety, nie zdążyła nawet wcielić swojego pomysłu w życie (o ile w ogóle by się dało ??), bo jej partner przeholował z Stilnoxem, przyjął potężne dawki, później wylądował na OIOM-ie, był w stanie śpiączki, 1 raz się wybudził, później nastąpiły dodatkowe powikłania, 30 letni mężczyzna zmarł..
Na co arl jeśli można wiedzieć i ile dawek leków dziennie przyjmowal?proszę o odpowiedz
Szanowny Panie Piotrze Przemku K,
Może mój komentarz nie będzie na aktualny temat ostatniego wpisu na Pana blogu, ale chciałbym się odnieść ogólnie do Pana obszernego blogu i na wszystkich innych forach, wpisów, komentarzy, rad itd, odnośnie TYCH DEMONICZNYCH benzodiazepin.
A mianowicie chodzi mi o to, że działanie i skutki uboczne zażywania BDZ rozpatrywane i komentowane są tylko w „dziale Psychiatrii”, tzn. ludzi cierpiących na zaburzenia lękowe, depresję, nerwice, bezsenność itd., czyli chorobach o podłożu psychicznym.
Nigdzie nie spotkałem się z jakimś konkretnym wpisem, czy opinią lub komentarzem na temat działania i stosowania BDZ na przykład w NEUROLOGII, co dotyczy akurat mojej choroby.
Nie będę się dużo o niej rozpisywał, bo musiałbym napisać „trylogię” tylko powiem krótko i zrozumiale dla wszystkich, że jest to coś w rodzaju „pochodnej Parkinsona”. Dokładniej mówiąc chodzi o DRŻENIE SAMOISTNE (choroba typowo neurologiczna) objawiające się takim drżeniem rąk, że nie można normalnie funkcjonować.
Przez przeszło trzydzieści lat byłem leczony w „dziale Psychiatrii” na nerwicę, depresję, zaburzenia osobowości, traumy, jeszcze trochę to by doszła schizofrenia i psychozy…?!
Przepisywano mi antydepresanty, neuroleptyki, nawet polski Prozac, czyli fluoksetynę (chyba na chęć do życia?) i inne „wynalazki”. Zaliczyłem również 3-miesięczną psychoterapię.
Choroba postępowała, skutki leczenia zerowe i zmarnowane przeszło trzydzieści lat życia!
W końcu „straciłem cierpliwość” do psychiatrów, psychologów,psychoterapeutów.
Trochę poczytałem „literatury fachowej” i zgłosiłem się do neurologa. Zlecił wykonanie konkretnych badań, postawił prawidłową diagnozę i przepisał leki, w tym BENZODIAZEPINY.
I teraz przechodząc do „meritum sprawy”, czytając te wszystkie wpisy o BDZ pytam się dlaczego mam ich nie brać, jeżeli pomagają, choć uzależniają?!
Ta cała nagonka na te „demoniczne” BDZ jest chyba dla ludzi, którzy stosują je jako narkotyki i potem mają problemy.
Bo jak czytam, że ktoś przyjmuje dziennie 30mg Clonazepamu, „zjada” opakowanie Xanaxu w ciągu godziny, to nie bardzo rozumiem o co chodzi.
Kolejny przykład wpisów cyt. „alkoholizm w porównaniu do BDZ to pikuś, BDZ są gorsze od heroiny” itp. to „ręce opadają”.
Chyba, że biorąc pod uwagę w/w „dawki, to całkiem możliwe.
Wracając do mojego przypadku proszę mi podać powód dlaczego nie mam przyjmować BDZ w „rozsądnej dawce” i długotrwale (bo nic innego nie ma), bym mógł w miarę normalnie funkcjonować? BO UZALEŻNIAJĄ?
Każde tabletki mają praktycznie skutki uboczne większe niż lecznicze.
A słowo UZALEŻNIENIE można tak samo przypisać chorym na cukrzycę,epilepsję, na nadciśnienie, ludziom po przeszczepach.
I zdaję sobie sprawę, że BDZ nie leczy choroby tylko łagodzi skutki, podobnie jak insulina, czy leki na nadciśnienie.
Na koniec chciałbym dodać, że nie jestem „gorącym fanem i zwolennikiem BDZ”, ale nieraz w życiu człowiek musi wybierać między „złym, a gorszym”, bo choroby nieuleczalne takie jak moja, Parkinson, epilepsja nie zaleczy się psychoterapią i herbatką ziołową.
Reasumując te wszystkie wpisy o BDZ (pomijam dział psychiatrii) można odnieść wrażenie, że lepiej być alkoholikiem albo narkomanem lub brać „dopalacze”, niż w pewnych przypadkach chorobowych stosować BENZODIAZEPINY