UA-43269020-1

Uzależnienie od leków

Dzień dzisiejszy..

Koniec lata, ale słońce wciąż potrafi przygrzać, z tego względu w miniony weekend dostałem od żony propozycję wspólnego wyjazdu nad wodę, oczywiście przystałem na nią bardzo chętnie, ponieważ wszelkie przejawy powrotu do normalnego życia dla kogoś kto cierpiał na silne stany lękowe bardzo cieszą, wtedy nawet prozaiczne czynności sprawiają dużą frajdę! Okazało się, że było fajnie, „smażing-plażing”, kąpiele w wodzie, nawet przebywanie pomiędzy ludźmi, roześmianą młodzieżą dają dużo pozytywnej energii..

Nad wodę wybrałem się już w tamtym roku, to był mój pierwszy wypad od kilku lat, od momentu, kiedy odstawiłem benzodiazepiny ( Clonazepam, Alprazolam, Cloranxen) do zera po wielu latach ciągłego zażywania.. Wcześniej, zarówno w okresie brania, jak i w okresie poprzedzającym, zanim nastąpiła eskalacja choroby pierwotnej (fobii społecznej), która była bezpośrednią przyczyną mojego uzależnienia od leków bywałem w wielu, różnych miejscach, basenach, plażach, zarówno w Polsce, jak i zagranicą, później się wszystko skomplikowało..

Wspomnienia cd..

Wracając do swoich wspomnień z przeszłości, do okresu, gdy wróciłem z terapii (Szpital Komorów), powtórzę się i napiszę, że wciąż nie czułem się zdrowy, a nerwica społeczna, na którą cierpiałem wciąż miała się dobrze..

Celowo piszę per „ona” (nerwica), bo na ten czas i długo jeszcze później czułem subiektywnie, że ta choroba jest zupełnie niezależna od mojej woli, rządzi się swoimi prawami i nie mam żadnego wpływu na nią..

Kontynuując wątek powiem, że stany lękowe nie znikły, a pracowałem wciąż w dużym przedsiębiorstwie, zawód, który w tamtym okresie wykonywałem, wymagał ode mnie częstych kontaktów z ludźmi, pracy w grupie (zebrania, delegacje) .. Miałem też rodzinę (żonę, małe dziecko), obowiązki i aby im sprostać ponownie zacząłem łykać Clonazepam. Nie miałem odwagi, wstydziłem się przyznać, że wciąż z powodu złego samopoczucia nie daję rady, no i znów zaczęło się kombinowanie, załatwianie lewych recept, wstyd, wyrzuty sumienia. By je zagłuszyć kolejne dawki Clonazepamu i kolejne.. Także dodatkowy strach przed wpadką, zdemaskowaniem np. w jakiejś aptece lub przez członków rodziny, którzy na początku nie wiedzieli, że zacząłem zażywać dużo więcej tabletek, niż miałem zalecone w wypisie szpitalnym.. Brałem w ukryciu, w konspiracji, także dlatego, że moje problemy, stany lękowe w tamtym okresie nie znajdywały specjalnego zrozumienia, także wśród bliskich, którzy wymagali ode mnie sprawności, skoro byłem na leczeniu, sam też od siebie wiele wymagałem, inne czasy, inna mentalność, za chorobę uznawano tylko to co fizyczne..

Po pewnym czasie dostałem jakiś namiar na psychologa w Rzeszowie, który pracował w poradni leczenia uzależnień, a popołudniami prowadził prywatną praktykę, w swoim mieszkaniu, w bloku.. Pamiętam, że raz w tygodniu wsiadałem w w swojego fiata Cinquecento i jechałem prawie 70 km (w jedną stronę), tym razem do Rzeszowa..

Na pierwszej wizycie, przez prawie dwie godziny wypełniałem różne testy psychologiczne, diagnostyczne, składające się z kilku arkuszy wypełnionych pytaniami.. Jest ich przynajmniej kilka rodzajów (jak nie więcej?), a i pytania zawarte w nich bardzo zróżnicowane, od typowych, do dość zaskakujących.. Przykładowe pytania, z testów, które właśnie trzymam przed swoim nosem, a które otrzymałem kiedyś od swojej kumpeli, która pracuje jako psycholog – psychoterapeuta prezentuje poniżej.. Są to pytania lub stwierdzenia, do zaznaczenia TAK lub NIE, typu „prawda, czy fałsz”(?) :

Czy kochałeś matkę swoją?” (to akurat mało zaskakujące)

Czy idąc chodnikiem zdarza Ci się liczyć płyty chodnikowe?”,

Czy chciałbyś pracować jako bibliotekarz?”

lub stwierdzenia dla określenia prawdziwości

Wolałbym studiować 10 lat, niż pracować jako urzędnik na poczcie.” (tak, czy nie ?)

Rzadko mam zatwardzenie” (tak, czy nie?)

Wolałbym być pielęgniarzem, niż technikiem dentystycznym” (tak, czy nie?)

Boję się być sam na otwartej przestrzeni.” (tak, czy nie?)

W wiejskim życiu najgorsza jest jednostajność.” (tak, czy nie?)

Prawię stale boję się czegoś lub kogoś”(tak, czy nie?)

Sny powinny człowieka prowadzić i ostrzegać”(tak, czy nie?)

Nie obawiam się się zarażenia jakąś chorobą, czy bakteriami w czasie, gdy dotykam klamek.” (tak, czy nie?)

Dla ludzkości ważniejszy jest polityk, niż rzeźbiarz”(tak, czy nie?)

Wolałbym założyć kartotekę w zakładzie wg nowego schematu, niż uczyć się grania sonaty na pamięć”( tak, czy nie?)

Łatwo się pocę, nawet gdy jest zimno”(tak, czy nie?)

Istnieją też testy, które polegają na tym, że należy dokończyć wcześniej rozpoczęte zdanie. To co dopiszemy do niego jest również naszą indywidualną sprawą i daje pewien obraz psychologowi diagnoście na temat badanej osoby.. W tym miejscu nie mogę odmówić sobie zacytowania przykładu takiego badania, w formie testu, pewnej młodej dziewczyny która została skierowana do szkolnego specjalisty, które znalazłem na forum tematycznym, a który bardzo rozbawił mnie :

„.. 

Kocham… dobrze ugotowane ziemniaki.
Płaczę gdy… nie ma ziemniaków w domu.
Nie lubię… źle ugotowanych ziemniaków
Lubię… ziemniaki, a nawet je kocham.”

 

Później dowiedziałem się od samej autorki powyższego tekstu, że to była jej „odpowiedź” na brak specjalnego zaangażowania się i olewający stosunek szkolnego pedagoga do jej osoby, który nawet nie poświęcił kilku chwil, by objaśnić jej „co, jak i po co (?)”..

Odpowiedzi w testach psychologicznych mają zapewne za zadanie określić typ osobowości badanej osoby, ewentualnie rodzaj jej zaburzenia.. Takie testy w różnej postaci wypełniałem wielokrotnie, na wielu oddziałach leczenia nerwic, także w ośrodku terapii uzależnień, lecz nigdy nie pokazano mi ich wyników

Wracając do psychologa, do którego zacząłem jeździć, to nie wiem, czy to był terapeuta z prawdziwego zdarzenia (psychoterapeuta z uprawnieniami i certyfikatem), czy był to po prostu zwykły, ale doświadczony w leczeniu uzależnień psycholog (?) lecz na pewno osoba sympatyczna, inteligentna, ciepła z charakterem, myślę, że rozumiała moje sprawy.., czy coś więcej (?).. czy potrafiła mi konkretnie pomóc (?) nie wiem.., nie pamiętam też, dlaczego przestałem tam jeździć (?) za to dalej „jechałem” na Clonazepamie.. W międzyczasie był też ksiądz psycholog, z doktoratem z psychologii, byłem u niego tylko raz, w pokoju na parafii, pamiętam, że była zima, wszędzie pięknie biało, musiałem jakiś czas poczekać, zanim mnie przyjął u siebie..

Również bardzo sympatyczny, wesoły człowiek, poczęstował mnie słodkościami i herbatą..Nie pamiętam już, jak przebiegało nasze spotkanie, o czym mu właściwie mówiłem, ale przyznałem się mu przy okazji rozmowy, że wiele lat nie byłem u spowiedzi.. no i pierwszy raz spowiadałem się na kanapie trzymając w ręku ciastka! 

Kolejnym etapem w moim życiu była zmiana pracy, zwolniłem się po 4 latach z przedsiębiorstwa państwowego, na rzecz posady urzędnika.. Była to bardzo trudna decyzja dla mnie, ale przyznam się, że miałem już szczerze dość tego szaroburego, starego, otoczonego stalowym płotem, pamiętającego czasy komuny molochu, w którym nie było nigdy pieniędzy na nic, a o podwyżce, to można było tylko pomarzyć..Przyznam się, że miejsce to od początku mojej pracy działało na mnie bardzo depresyjnie, obecnie też wiem, że zawód który wykonywałem wtedy kompletnie nie był zgodny z moimi zainteresowaniami..Właściwie między Bogiem, a prawdą to na ten czas sam nie wiedziałem co chce w życiu robić, można też powiedzieć, że pod względem osobowościowym „nie istniałem” jako w pełni samodzielnie myśląca, niezależna, kreatywna, decydująca o sobie jednostka, podejmowałem chaotyczne decyzje lub w oparciu o to, co mówili inni, „mądrzejsi”..

Nowa praca okazała się pod pewnymi względami o wiele bardziej wymagająca, od poprzedniej, nawet niewdzięczna w porównaniu, do reszty zawodów, lecz same warunki, miejsce, lokal, pracownicy zupełnie jakby z innej „bajki”..Wszystko nowsze, czystsze i bardziej nowoczesne, nawet ludzie zdecydowanie młodsi..cdn