Pisząc o lekomanii nie sposób pominąć kwestii uzależnienia od leków nasennych.. Na pytanie zawarte w tytule, czy leki nasenne uzależniają (?) odpowiem w dalszej części wpisu, będzie to oczywiście wyłącznie mój pogląd na tą kwestie, lecz oparty nie tylko na moich osobistych doświadczeniach, lecz także na doświadczeniach wielu osób, z którymi miałem styczność przez lata. Na początek trochę o tym co wiem w ogóle o lekach nasennych i bezsenności.. a więc, na początku były barbiturany, środki nasenne na bazie pochodnych kwasu barbiturowego np. Cyclobarbital, Luminal, obecnie coraz rzadziej stosowane w medycynie, ze względu na duży potencjał uzależniający oraz dużą toksyczność. Być może pierwsze przypadki lekomanii były spowodowane właśnie barbituranami (?). To właśnie tymi lekami ludzie kiedyś truli się skutecznie…
Później barbiturany zastąpiono lekami nasennymi, z grupy benzodiazepin np. Nitrazepam [To.5=15-38h], Estazolam [To.5=10-24], Loprazolam [To.5= 6-12h], Temazepam [To.5 = 8-22h], o wiele mniej toksycznymi i bardziej bezpiecznymi, w przypadku prób użycia ich w celach samobójczych, jednakże jak się okazało również silnie uzależniającymi i pod pewnymi względami niedoskonałymi ze względu na dość długi okres półtrwania i związany z tym efekt odbicia odczuwany rano i w ciągu następnego dnia (ospałość, otumanienie, spowolnienie reakcji psychomotorycznych, nie możność jazdy samochodem)..
Obecnie w leczeniu bezsenności leki z grupy benzodiazepin zaczęto zastępować lekami nasennymi nowej generacji Zolpidem, Zopiclon, Zaleplon, które miały być jeszcze bezpieczniejsze i nie uzależniać, niestety prawda okazała się inna.. Do tej pory jeszcze przez wielu lekarzy, szczególnie starszej daty przepisywany jako bardzo łagodny i bezpieczny lek. Tak był długo reklamowany przez przedstawicieli farmaceutycznych, którzy wydeptywali ścieżki do gabinetów lekarskich.
No więc, czy leki nasenne uzależniają, czy też może nie (?) Osobiście myślę, że trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bez względu na to, czy mówimy tu o benzodiazepinach, czy lekach nasennych nowszego typu (np Stilnox, Imovane), sądzę, że w tych przypadkach można śmiało zastosować analogię i porównać je do alkoholu, który stoi sobie w sklepie, nie jest ani dobry, ani zły, cała masa ludzi używa go okazjonalnie, przy okazji imienin u cioci Krysi, wesel i innych imprez okolicznościowych, stosując go rozważnie i z umiarem, z czego wynika wiele pozytywów i korzyści, bo ludzie stają się bardziej odważni, kontaktowi, przełamują lody, poznają się, zawierają między sobą bliższe relacje..
Jest też niestety cała masa ludzi, którzy się od niego uzależniają, tracą kontrolę nad używaniem tej substancji, popadają z tego względu w wielkie kłopoty.. Z lekami, czy to uspokajającymi, czy nasennymi jest moim zdaniem bardzo podobnie.. jedni ludzie będą ich używać sporadycznie, doraźnie inni się silnie uzależnią i to w krótkim odstępie czasu.. Z obserwacji własnych oraz korespondencji z innymi ludźmi z tym problemem, z mojej własnej terapii leczenia uzależnienia wiem, że uzależniają się nie wszyscy, lecz ludzie z predyspozycjami do uzależnień. Problem w tym, że w gronie tych ludzi predysponowanych znajdują się prawdopodobnie ludzie neurotyczni, cierpiący na różnorakie zaburzenia emocjonalne, na stany lękowe, zaburzenia depresyjne, zaburzenia osobowości, bezsenność, ludzie, którzy przeżyli jakieś traumy życiowe. Co to oznacza? Moim zdaniem to, że nie można patrzyć teraz na kwestię uzależnień stereotypowo, na zasadzie nałogowiec to alkoholik, pijak w rowie, nieprzytomny narkoman na dworcu, ale osobą uzależnioną może być (i często jest) wasza babcia, lekarz, aptekarka, pracownik korporacji, prof akademicki, tłumacz, nauczyciel ludzie jakoś aktywni zawodowo, cierpiący na różne problemy wewnętrzne przyjmujący benzodiazepiny lub z – leki długotrwale, w sposób stały.
Ważna kwestia moim zdaniem jest sprawa dotycząca zarówno lekarzy przepisujących te specyfiki, jak i samych pacjentów: na ile Ci pierwsi z pełną stanowczością, jasno i wyraźnie informują pacjentów, że leków tych nie można przyjmować dłużej niż góra 4 tygodnie (w przypadku regularnego brania) i co grozi, gdy się te zalecenia zlekceważy (?) oraz odpowiedzialność samych pacjentów, na ile poważnie podchodzę do tych ostrzeżeń (?)..
Kilka dni temu napisała do mnie Ewa z Pomorza, silnie uzależniona od Stilnoxu (Zolpidem) w naprawdę dużych dawkach (uzależnienie z rozwojem tolerancji), kobieta 43 lata, można powiedzieć, że „stara znajoma”, bo korespondowaliśmy regularnie dość długo, wciąż okresowo jesteśmy w kontakcie (lubię ją i dobrze jej życzę!), osoba wszechstronnie wykształcona, skończyła na studiach różne kierunki takie jak:.. myślicie, że Wam powiem (?) myślicie, że naprawdę ma na imię Ewa (?)..:) Nie, nie podaję na blogu żadnych prawdziwych danych personalnych, bo przede wszystkim nie mam prawa, bo to ani dla mnie, ani dla spraw, które tu poruszam nie ma żadnego znaczenia.. Liczy się tylko meritum, czyli prawdziwe historie, prawdziwych ludzi, liczy się sam człowiek i jego choroba, możliwe kierunki leczenia itd..
Dlaczego wspomniałem o jej wyższym wykształceniu (?) po 1. właśnie dlatego, żeby przełamywać stereotypy i pokazać, że człowiek uzależniony od leków, to nie jakiś przygłup, co łyka garściami tabletki, jakiekolwiek wpadną mu w ręce lub „ćpun”, co szuka niebiańskich poziomów haju, dlatego, że jest mu w życiu „za dobrze” i się nudzi (z takim określeniem się też spotkałem), tylko ludzie z realnymi problemami, którzy popadli w uzależnienie od leków uspokajających (benzodiazepin) lub nasennych zleconych przez lekrza, często nawet zupełnie nieświadomie po 2. że podobnie jak alkoholizm jest to choroba bardzo „demokratyczna” i może na nią zapaść każdy, bez względu na wiek, wykształcenie, zawód, poziom inteligencji itp. po 3. nałóg może każdego zmienić z kulturalnego, uczciwego, rozsądnego człowieka w kłamcę, złodzieja, manipulanta, oszusta..a nawet w prostytutkę i to bez względu na płeć
Ewa od lat cierpi na bezsenność, jak również okresowe zaburzenia odżywiania (bulimia), napisała mi, że zdarzało się jej połknąć 30 tabletek Zolpidemu (Stilnoxu) przez 1 noc! Obecnie łyka go także w dzień, po to, żeby się wyluzować i dlatego, że już musi.
Z tego co obecnie wiem leki oparte na związkach Zolpidem (Stilnox), Zopiclone (Imovane), Zaleplon (Sonata) nazywane, jak już wspomniałem również lekami nasennymi nowej generacji, to wprawdzie leki nie będące benzodiazepinami, ale działające bardzo podobnie i na te same obszary mózgowe..
Miały nie uzależniać, tylko usypiać (bardzo krótki okres To.5= ok 2h), nie zaburzać głębokiej fazy snu, nie zalegać godzinami w organizmie, przez co nie dawać efektu odbicia rano po przebudzeniu, można było jeździć następnego dnia po ich zażyciu samochodem, bez obawy obniżenia zdolności psychomotorycznych..
Tak, to wszystko prawda, leki te mądrze stosowane, zgodnie z zaleceniami (podobnie jak benzodiazepiny) lekarza psychiatry, regularnie, nie dłużej niż 4 tyg, albo tylko doraźnie mogą być cennym narzędziem w kuracji bezsenności, ale stosowane dłużej również bardzo silnie uzależniają fizycznie i psychologicznie!
Na domiar złego, jako że mają bardzo krótki okres półtrwania w porównaniu np. do benzodiazepin średnio długo działających Alprazolam (Xanax, Afobam), dłużej działających jak Clonazepam, i bardzo długo działających jak Diazepam (Relanium), Klorazepat Dipotasowy (Cloranxen ,Tranxene), szybko spada ich stężenie w organizmie, który już zdążył się przyzwyczaić do ich obecności i bardzo szybko pojawiają się objawy abstynencyjne (fizyczne i psychiczne) i trzeba zażyć kolejną tabletkę, często już po 1.5- 2 godz., co sprawia, że tego typu leki, po jakimś czasie, można łykać w ciągu nocy (lub nawet dnia) po kilkanaście sztuk, bo organizm się domaga
Wg mojej prywatnej teorii, mówi też o tym dr Michał Skalski, kierownik poradni leczenia zaburzeń snu w filmiku [tutaj..] po długim, dłuższym niż zalecany czasie stosowania tych specyfików (miesiące, lata) przyczyną bezsenności u ludzi może już nawet nie być „problem pierwotny”, który na początku tą bezsenność wywoływał lub już nie tylko on, ale dodatkowo też bezsenność wtórna spowodowana np. spadkiem stężenia leku w organizmie, które powoduje na tyle dotkliwe objawy, że wybudzają człowieka ze snu, czym jeszcze bardziej pogłębiają tą bezsenność..
Jeśli chodzi o samą bezsenność, jej przyczyny, naturę, to nie chcę się tu specjalnie wypowiadać, bo się na tym nie znam, odsyłam do literatury i specjalistów (więcej o rodzajach bezsenności znajdziesz tutaj..), ale z korespondencji mailowej z osobami z tym problemem, z literatury i od psychologów, z którymi miałem w swoim życiu do czynienia słyszałem, że można podzielić ją (między innymi) na dwa rodzaje, okresową (przemijającą) i bezsenność przewlekłą. Tą pierwszą przeżywa w swoim życiu chyba każdy, jakiś gryzący problem, trudny okres w życiu, w pracy, który jednak przemija i ten rodzaj bezsennosci razem z nim, natomiast ta przewlekła, jest dużo poważniejszym problemem, a jej przyczyny dużo bardziej skomplikowane i czasem zakamuflowane..cdn
Zobacz następny wpis :
„Lekomania – czy leki nasenne mogą uzależniać cz.II”
Bezsenność to straszna przypadłość bardzo łatwo jest nadużywać leki i racja tu nie ma znaczenia poziom wykształcenia.